Spór w Gnieźnie. Związkowcy walczą o 800 zł. Kolejny dzień strajku
W gnieźnieńskim zakładzie Jeremias trwa strajk. Związkowcy domagają się uznania sporu zbiorowego i lepszych warunków pracy. W akcję zaangażowali się także posłowie oraz minister pracy.
Strajk w zakładzie Jeremias trwa od tygodnia. Bezterminowy protest w gnieźnieńskiej firmie produkującej kominy rozpoczął się w ubiegły wtorek rano.
Wśród postulatów pracowników z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza, znalazły się m.in. żądania podwyżki w wysokości 800 zł z wyrównaniem od stycznia 2025 r., wydłużenie przerwy z 15 do 30 minut czy skrócenie okresu rozliczenia nadgodzin z 12 miesięcy do miesiąca. Protestujący domagają się również przywrócenia do pracy Mariusza Piotrowskiego, lidera Inicjatywy Pracowniczej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O włos od tragedii w Olsztynie. Z sufitu spadło prawie pół tony gruzu
Część pracowników z zakładu w Gnieźnie, choć nie strajkuje wprost, to postanowiła oddać krew, co wiąże się z dodatkowym dniem wolnym od pracy, a część wzięła urlopy na żądanie, lub jest na zwolnieniach lekarskich.
O sytuacji w firmie dyskutowano z mównicy sejmowej. W zeszłym tygodniu, niespodziewanie dla wielu, strajkujących odwiedziła ministra pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, która przybyła wraz z posłami Lewicy.
Zwolnienie związkowców zaogniło sytuację
Spór o warunki pracy zaczął się wcześniej, ale konflikt zaostrzył się w styczniu, kiedy pracodawca zwolnił Dariusza Modrzejewskiego, związkowca z lakierni z 15-letnim doświadczeniem.
Jak pisała poznańska redakcja “Gazety Wyborczej” w kwietniu 2025 r., podczas kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, firma zwolniła dyscyplinarnie Mariusza Piotrowskiego, przewodniczącego OZZIP w Jeremias, po 16 latach pracy. Piotrowski, także społeczny inspektor pracy, zajmował się kontrolą warunków pracy i zgłaszał nieprawidłowości, szczególnie wśród pracowników lakierni.
“Spore przekłamanie”?
W rozmowie z WP Finanse przedstawiciel Inicjatywy Pracowniczej mówi o strajku i sytuacji w firmie. Twierdzi, że wypowiedź pracodawcy o tym, iż “tylko mały procent pracowników przystąpił do strajku”, jest “sporym przekłamaniem”.
Według niego, żeby uzasadnić takie twierdzenie, firma musiałaby uwzględnić osoby zatrudnione w biurach, które nie pracują na produkcji, oraz więźniów i pracowników agencyjnych, którzy nie mogą brać udziału w strajku.
– Widać wyraźnie, że sytuacja wymknęła się firmie spod kontroli – dodaje związkowiec. Z jego słów wynika, że zarząd wysyła na produkcję pracowników biurowych, którzy nie mają odpowiednich kwalifikacji.
To próba ratowania sytuacji, ale niezgodna z przepisami – zaznaczył.
Według Inicjatywy Pracowniczej firma podjęła decyzja o likwidacji nocnej zmiany i przeniesieniu pracowników na zmianę dzienną, by “wzmocnić obsadę działów objętych strajkiem”.
Tyle że to również nie przyniosło efektu, bo osoby z nocnej zmiany na dziennej też dołączyły do protestu – mówi.
Jak usłyszeliśmy, zarobki na produkcji są bardzo blisko płacy minimalnej.
Firma zupełnie ignoruje sytuację pracowników – podkreśla przedstawiciel Inicjatywy Pracowniczej.
Związkowiec dodaje, że firma nie wykazuje chęci dialogu z pracownikami. Jako przykład podaje sytuację, w której “jeden z naszych kolegów nie został wpuszczony do pracy, bo miał na sobie kamizelkę związkową. Firma uznała go za “groźnego” i “niebezpiecznego”, wezwała na niego policję. Dziś strajkuje już na zewnątrz zakładu”.
Protestujący prowadzą zbiórkę, która ma umożliwić im dalsze prowadzenie sporu z pracodawcą. Związkowcy zebrali już (stan na 10.06) ponad 54 tys. zł. w najbliższy piątek do strajkujących z Gniezna mają dołączyć górnicy z Sierpnia 80.
Firma odpiera zarzuty związkowców
Zapytaliśmy przedstawicieli firmy o zarzuty, które podnoszą związkowcy, W odpowiedzi przesłanej przez Grzegorza Indulskiego, osoby odpowiedzialnej za kontakt z mediami czytamy, że według firmy, nieprawdziwe są informacje, jakoby pracownicy biurowi zostali przesunięci do pracy produkcyjnej.
Również dane o 80 proc. strajkujących, podawane przez związkowców zdaniem rzecznika są inne. Według firmy do strajku przystąpiło około 10 proc. pracowników z poszczególnych zmian.
Dodatkowo nie ma według Grzegorza Indulskiego podstaw do twierdzenia, że zmiana nocna została przesunięta na dzienną w celu pokrycia wakatów. Taka zmiana miała miejsce, ale Jeremias wyjaśnia to tym, że takie zmiany są normalne i wynikają z charakterystyki realizowanych zamówień i zleceń.
Podsumowując, absencja jest niższa niż w okresie jesienno-zimowym, kiedy to częściej występują przeziębienia. Zakład działa bez przeszkód, pracując na pełnych obrotach – czytamy w odpowiedzi przesłanej przez Indulskiego.
Innego zdania są związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej. Według protestujących pracownicy Jeremiasa mieli słyszeć od kadry zarządzającej, że protest wpływa na zdolności produkcyjne firmy.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl
SKOMENTUJ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS