A A+ A++

Nie obronią Pucharu Anglii podopieczni Mikela Artety. Arsenal nie sprostał dzisiaj Southamptonowi i pożegnał się z rozgrywkami, zresztą zupełnie zasłużenie, choć nie obyło się bez sędziowskich kontrowersji.

„Święci” na wyższym pułapie

W pierwszej połowie piłkarze Southampton byli lepsi. Zdecydowanie lepsi. Wręcz o klasę lepsi niż gracze Arsenalu.

O podopiecznych Mikela Artety właściwie nic pozytywnego nie dało się powiedzieć. Po kolei. Ofensywa „Kanonierów” nie pokazała nic ciekawego, środek pola został z kretesem przegrany, a i w obronie londyńczykom przytrafiało się mnóstwo błędów. Do pewnego momentu wynik kapitalnymi interwencjami trzymał wprawdzie Bernd Leno, no ale w końcu także i on musiał się pomylić. Skapitulował. W 24 minucie piłkę do własnej bramki skierował Gabriel. Obrońca trącił futbolówkę tak niefortunnie, że ta przymknęła pod pachą interweniującego bramkarza. Pechowa sytuacja i trudno tutaj winić golkipera o utratę gola. Tak naprawdę wszystko co złe dla Arsenalu w tej akcji zaczęło się jeszcze w środku pola. Głupią stratę zanotował Mohamed Elneny i to właśnie od tej straty zaczęła się bramkowa kombinacja „Świętych”.

W sumie „Kanonierzy” mogli być zadowoleni wyłącznie z faktu, że przegrywają zaledwie 0:1. Niby linia ataku złożona z takich graczy jak Willian, Pepe czy Martinelli (wszyscy dziś w słabiutkiej formie) nie wyglądała na taką, która może robić mocną defensywę „Świętych”, no ale do odrobienia jednobramkowej straty wystarczy wykorzystane pojedynczej pomyłki rywala. I ta pomyłka się Southamptonowi przytrafiła.

Fatalny błąd VAR-u

Popełnił ją konkretnie Kyle Walker-Peters, który w drugiej połowie zagrał futbolówkę ręką we własnym polu karnym. Sęk w tym, że nie dostrzegł tego ani sędzia główny, ani VAR. O ile arbitra można jeszcze usprawiedliwiać, bo sytuacja była bardzo dynamiczna, tak sędziowie odpowiedzialni za oglądanie powtórek wideo zanotowali gigantyczną wpadkę. Tu powinien być rzut karny, który mógłby odwrócić losy meczu.

No ale jedenastki nie było i piłkarze Southampton dowieźli jednobramkową zaliczkę. Z trudem. W drugiej połowie, trzeba to uczciwie powiedzieć, bardzo wyraźnie spuścili z tonu. Wycofali się głęboko na własną połowę, odpuścili wysoki pressing, spowolnili tempo akcji ofensywnych. Najchętniej po prostu oddawali piłkę Arsenalowi i rozbijali jego ataki. Oczywiście koniec końców ta taktyka przyniosła zamierzony efekt, ale chyba można było pokazać jednak nieco więcej w grze do przodu. Słabiutki przed przerwą Arsenal w pewnym momencie naprawdę złapał wiatr w żagle w drugiej połowie i zapachniało mocno trafieniem na 1:1. „Święci” prosili się o kłopoty.

Z drugiej strony – widać, jak wielkim zaufaniem trener Ralph Hasenhuttl darzy swoich obrońców. I ma ku temu powody, bo dzisiaj defensywa gospodarzy, nie licząc paru drobnych wpadek, zaprezentowała się bardzo dobrze. Na czele z Janem Bednarkiem, który na początku spotkania wprawdzie sprezentował oponentom sytuację strzelecką, ale później rozbijał już ich ataki z dużym spokojem.

***

A zatem obrońcy tytułu żegnają się z Pucharem Anglii. Southampton zaś w kolejnej rundzie zmierzy się z Wolverhampton.

SOUTHAMPTON FC 1:0 ARSENAL FC
(Gabriel 24′ sam.)

fot. NewsPix.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrzy ulice na pierwszy ogień
Następny artykułProdukcje podobne do serialu „Bridgertonowie”. Netflix podpowiada