A A+ A++
Cóż to był za pojedynek! Z całą pewnością nie dla kibiców o słabych nerwach. Niewiarygodne zwroty sytuacji, wymiany na najwyższym światowym poziomie, ogromna determinacja i wola walki z obu stron. Sokołów SA Jarosław pokonał we własnej hali w pierwszym półfinałowym spotkaniu LOTTO Superligi Tenisa Stołowego bardzo mocny Dekorglass Działdowo i postawił ekipę z Warmii i Mazur pod ścianą. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie ma prawa jednak nawet pomyśleć, iż to jakakolwiek niespodzianka.
fot. ze zbiorów własnych
Jarosławska ekipa z najwierniejszymi kibicami tuż po znakomitym występie przeciwko Dekorglassowi Działdowo.


Kilka dni temu jarosławianie rywalizowali już na zakończenie fazy zasadniczej z Dekorglassem. Wygrali u siebie 3:1, ale była to nieco mizerna przygrywka to wydarzeń, które rozegrały się dzisiaj, 7 kwietnia br. Ekipa z Działdowa przyjechała w rezerwowym składzie, bez swoich liderów Jakuba Dyjasa i Chorwata Andreja Gaciny.

Do meczu półfinałowego wystawili już najcięższe działa. Chyba najlepszego obecnie polskiego tenisistę stołowego J. Dyjasa, znakomitego, temperamentnego przedstawiciela Półwyspu Bałkańskiego A. Gacinę i niezwykle doświadczonego Czecha Jirziego Vrablika.

Do jarosławskiego zespołu doszlusował już Hindus Sathiyan Gnanasekaran, a skład uzupełnili Kou Lei i Paweł Chmiel. Fachowcy różnie przewidywali, ale większe szanse dawali (i dają) zespołowi z Działdowa. Trudno orzec na jakiej podstawie, ale niechaj im będzie…

Drugi zespół po fazie zasadniczej spotkał zimny prysznic. Niesamowicie zmobilizowani, co nie zawsze szło w parze z dokładnością, co nie zawsze miało przełożenie na właściwą interpretację sytuacji w poszczególnych setach i poprawną antycypację zamierzeń rywala, jarosławianie postawili „papierowego” faworyta pod ścianą.

Już pierwszy pojedynek porwał. To był tenis na najwyższym poziomie. Szanse Kou Leia i Jakuba Dyjasa były fifty-fifty. I tak to spotkanie wyglądało. Kilkanaście akcji na absolutnie światowym poziomie, determinacja zawodnika gości, jazda na prawdziwym rollercoasterze reprezentanta Ukrainy – z całego tego cudownego zamieszania zwycięsko wyszedł J. Dyjas. To nie rokowało zbyt dobrze. Ale okazało się, że było to pierwszy i ostatni punkt Dekorglassu w tym spotkaniu!

Czarnym koniem, języczkiem u wagi, jokerem, asem w talii Kamila Dziukiewicza (każdy niech sam sobie wybierze odpowiedni przymiot) był zdecydowanie Paweł Chmiel. Po drugiej stronie stołu stanął A. Gacina, ale przez lwie fragmenty pojedynku mógł jedynie przecierać oczy ze zdumienia. Grający jak w transie, rewelacyjny w obronie, z łatwością przechodzący do agresywnej i skutecznej ofensywy P. Chmiel narzucił swój styl gry, z którym znakomity Chorwat nie mógł sobie poradzić. Miał, i owszem, przebłyski, ale to było za mało, aby ograć kapitalnie dysponowanego zawodnika Sokołowa SA. Tak, wynik tego pojedynku był sensacyjny! Do tego jeszcze daleka droga, ale można pokusić się o stwierdzenie, że ten triumf może mieć fundamentalne znaczenie w kontekście meczu rewanżowego.

Gospodarzy na prowadzenie wyprowadził S. Gnanasekaran. Także po pojedynku, który na długo zapadnie w pamięci. Hindus, uczestnik najbliższych Igrzysk Olimpijskich w Tokio w dwóch pierwszych setach rozniósł w pył ociężałego, wolnego J. Vrablika. I… spoczął na laurach. Trudno dociec czy nieco zlekceważył rywala, ale kompletnie nic mu się nie udawało. Przegrał dwa kolejne sety i w tie-breaku niewiele wskazywało, aby było lepiej. Ale nagle wstał z kolan niczym Feniks z popiołów. Wygrał na przewagi i miejscowi objęli prowadzenie 2:1, kiedy do stołu podeszli dwaj podrażnieni wcześniejszymi porażkami Kou Lei i Andrej Gacina. Człowiek o kamiennej twarzy, która zazwyczaj nie wyraża żadnych emocji, był zdeterminowany. Rozdrażniony, pewnie punktował w 1. secie, którego pewnie wygrał. W drugim do głosu doszedł Chorwat. Wygrywał już 2:7, ale najlepszy zawodnik LOTTO Superligi Tenisa Stołowego zanotował znakomitą tenisową „remontadę”. Wyszedł z cienia doprowadził do remisu i w grze na przewagi dał wreszcie upust emocjom. Wygrał do 10, zapewniając swojemu zespołowi niezwykle cenne zwycięstwo.

11 kwietnia br. w Działdowie odbędzie się mecz rewanżowy. Oczywiście nic nie zostało jeszcze rozstrzygnięte, ale teraz to Dekorglass ma się bać, teraz to Dekorglass musi się głowić, co zrobić, aby zatrzymać Kou Leia i spółkę…

 

Sokołów SA Jarosław – Dekorglass Działdowo 3:1
0:1: Kou Lei – Jakub Dyjas 2:3 (11:7, 7:11, 10:12, 11:8, 9:11)
1:1: Paweł Chmiel – Andrej Gacina 3:1 (12:10, 11:7, 7:11, 11:9)
2:1: Sathiyan Gnanasekaran – Jiri Vrablik 3:2 (11:4, 11:1, 6:11, 9:11, 13:11)
3:1: Kou Lei – Andrej Gacina 2:0 (11:7, 12:10)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWielka Brytania: Osoby poniżej 30. roku życia mają nie dostawać szczepionki AstryZeneki
Następny artykułRunda jesienna 1997/98. Wyróżnieni piłkarze. Dziennik trenera, odcinek 8