A A+ A++

Głośne rozstanie z Markiem Trelą, prezesem słynnej na cały świat stadniny koni, mogło nastąpić z dania na dzień – potwierdził Sąd Najwyższy.

Prezes stadniny koni w Janowie Podlaskim został zwolniony z dnia na dzień w 2016 r. w związku z zarzutami o brak odpowiedniego nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad hodowanymi tam końmi arabskimi czystej krwi.

Po zwolnieniu Marek Trela odwołał się do sądu z żądaniem zapłaty 36 tys. zł jako wynagrodzenia za trzy miesiące okresu wypowiedzenia.

Prezes twierdził, że był zatrudniony na umowie o pracę na czas nieokreślony (pracował w Janowie od 1979 r. przechodząc kolejne ścieżki kariery, prezesem został w 2000 r.). Z kolei Agencja Rynku Rolnego, pod którą podlegała w tamtych latach stadnina, stała na stanowisku, że był on zatrudniony na czas pełnienia funkcji prezesa spółki i umowa rozwiązała się po odwołaniu go ze stanowiska.

Czytaj także:

Sądy powszechne uznały w obu instancjach, że była to umowa na czas pełnienia funkcji i prezesowi nie należy się wynagrodzenie za okres wypowiedzenia. Sprawa trafiła do SN ze skargą kasacyjną byłego prezesa. Dowodził w niej, że wcześniej był zatrudniony jako dyrektor generalny na czas nieokreślony. W czasie rozprawy przed SN, pełnomocnik Treli mec. Jacek Ciepluch tłumaczył, że jego mocodawca był przekonany, że na stanowisku prezesa zatrudnia się na podobnych warunkach co wcześniej. Doszło też do nierównowagi stron. Gdyby to on chciał odejść z pracy, musiałby dochować okresu wypowiedzenia. Gdy decyzję o rozstaniu podejmowała spółka, było ono natychmiastowe.

SN w wyroku z 24 września 2020 r. uznał, że umowa Treli była zawarta na czas pełnienia funkcji prezesa i ulega ona rozwiązaniu po odwołaniu ze stanowiska. Zawierając w 2000 r. nową umowę, musiał zdawać sobie sprawę, że zmieniają się warunki jego zatrudnienia w stadninie. SN odmówił mu więc wynagrodzenia za okres wypowiedzenia.

– Orzeczenie to nie dziwi. Sąd Najwyższy podtrzymał dotychczasową linię orzeczniczą w sprawie zatrudniania prezesów spółek i członków ich zarządów – mówi Rafał Kania, partner w kancelarii Sendero Tax & Legal. – Uważam, że umowa o pracę jest zupełnie nieadekwatna do najwyższych stanowisk w spółkach kapitałowych, mimo że jest dopuszczalna. Istotą stosunku pracy jest bowiem podległość służbowa. Rodzi to pytanie, komu w istocie podlegają prezes i członkowie zarządu. Odpowiedzi na nie są karkołomne i nieprzekonujące. Najwłaściwszą formą dla tych stanowisk jest zwykłe powołanie albo kontrakt menedżerski. W obu tych przypadkach można, wręcz trzeba uregulować wszystkie kwestie rozpoczęcia współpracy z prezes … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPapież apeluje o pokój na Kaukazie
Następny artykułSzum oceanu i dźwięki fortepianu. Jutro na seansie w kinie Sokół