A A+ A++

Tę prawdziwą.

To była ciężka do opanowania emocjonalnie sytuacja. Jest kilka minut po dziewiątej w piątek, a tu nagle ktoś cię atakuje, nie bardzo wiadomo, po co i dlaczego. Trzeba jak najszybciej się przegryźć przez blisko 100-stronicowy raport po angielsku, bo właśnie budzi się rynek i notowania lecą na łeb na szyję. A coraz więcej osób dzwoni z pytaniami, o co chodzi.

Kompletna poranna dezorientacja.

De facto były dwie kluczowe niewiadome. Aspekt emocjonalny: dlaczego akurat my? Za co? Musieliśmy sobie jakoś z tym poradzić, żeby w ogóle zrozumieć, w jakiej sytuacji jesteśmy. Jak już nabraliśmy trochę powietrza, to pojawiło się kolejne pytanie: w jaki sposób przedstawić nasze racje, żeby zrozumiał je przeciętny uczestnik rynku? Dla nas nie było żadnych wątpliwości, że raport Hindenburga jest fałszywy, że rzekomo wciąż kontrolujemy spółkę w Rosji, którą przecież sprzedaliśmy ze stratą. Myśmy musieli przekonać inwestorów, analityków, po czyjej stronie jest racja.

W porównaniu z Hindenburgiem jesteście jednak potężną organizacją. Macie zasoby i możecie dobierać różne środki obrony.

LPP to oczywiście duże przedsiębiorstwo, kłopot polega jednak na tym, że naszą podstawową działalnością nie jest działalność prawna. Jako spółka publiczna poruszamy się w określonym systemie regulacyjnym i zajmujemy się handlem, e-commerce, logistyką. W odróżnieniu od Hindenburga mamy duże zespoły projektantów, kupców, informatyków, a nie prawników. Proszę pamiętać o całej dynamice zdarzenia. My nie szykowaliśmy się kilka miesięcy do sporu z Hindenburgiem – jesteśmy między dziewiątą a dziesiątą rano w piątek i wszystko dzieje się tu i teraz.

W Polsce dotąd nie zdarzały się podobne historie, bo spółki były niewielkie i rynek nieznany. Coraz większa skala biznesu sprawia, że firmy takie jak LPP pojawiają się na radarze różnych instytucji.

Tego rodzaju atak przyjęliśmy nie tylko jako pierwsi w Polsce, ale i w naszej części Europy. Ostatnio, kilka miesięcy od feralnego piątku, zadzwonili do mnie członkowie zarządu firmy z Kazachstanu, która została zaatakowana przez instytucję podobną do Hindenburga. Rozmawiałem z nimi dwie godziny i dałem im swego rodzaju mapę drogową, co na ich miejscu bym zrobił. Ale my nie mieliśmy do kogo zadzwonić po radę, nie mogliśmy skorzystać z czyichkolwiek doświadczeń. Wszystko musieliśmy zrobić sami, więc jak w piątek usiedliśmy nad stworzeniem pierwszej prezentacji, to skończyliśmy ją w poniedziałek rano. Zespół pracował 72 godziny, praktycznie bez snu.

No to jak się przygotowuje taką ripostę?

Praca nad tym materiałem uświadomiła nam, jak sprytnie, w takim nieuczciwym sensie, został sformułowany raport Hindenburga. On zawiera zbiór wielu niepowiązanych ze sobą hipotez, które razem mają sprawiać wrażenie, że potwierdzają hipotezę wyjściową. Hindenburg nie postawił tezy, ale wyłącznie hipotezę, bo nie miał dowodów. Ta konstrukcja się sypie, jak zacznie się pytać o zwi … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKraków wsparł odbudowę szkoły na Dolnym Śląsku
Następny artykułKradł i bił – policja zatrzymała krewkiego lubinianina