A A+ A++

Decyzją sądu rodzice zmarłego w wyniku potrącenia 10-latka mają zapłacić za obronę sprawcy śmierci ich syna. – To jakiś absurd – płacze pogrążona w żałobie matka chłopca. Czy tak wygląda sprawiedliwość w tym kraju?

1 dnia wakacji 2019 roku, 10-letni Marcel z Chełma – uczeń Niepublicznej Szkoły Podstawowej „Razem” – pojechał do swoich dziadków w gminie Uchanie, w sąsiednim powiecie hrubieszowskim. Tego feralnego dnia, 20 czerwca, po procesji Bożego Ciała, chłopiec bawił się z grupką dzieci obok posesji dziadków. W pięcioro stali akurat na poboczu wiejskiej drogi, kiedy w pewnym momencie dosłownie znikąd pojawił się samochód. Za kierownicą audi siedział 44-letni wówczas Leszek P. Mężczyzna mieszka w Warszawie, a na wieś przyjechał w odwiedziny. Jego rodzinny dom stoi zaledwie kilka budynków dalej od posesji dziadków Marcela.

Najpierw P. miał tłumaczyć się, że oślepiło go zachodzące słońce. Później, że sądził, iż potrącił zwierzę. Faktem jest, że kierowca audi zjechał na pobocze, prosto w grupę dzieci. Marcel zmarł na miejscu, przed przybyciem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Sąd Rejonowy w Hrubieszowie uznał niekaranego dotąd Leszka P. winnym nieumyślnego spowodowania wypadku i skazał mężczyznę na 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Zobowiązał go też do zapłaty 1 tysiąca złotych nawiązki na rzecz rodziców zmarłego chłopca i nałożył na niego 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Od wyroku odwołali się oskarżyciele posiłkowi – rodzice Marcela, ale Sąd Okręgowy w Zamościu utrzymał w mocy zaskarżone orzeczenie.

Zabił im dziecko, zapłacą za jego obrońcę

Nie sposób opisać bólu, jaki czują po stracie dziecka rodzice Marcela. Życie wystawiło ich na próbę, żeby sprawdzić, ile są w stanie przetrwać. Dlatego, kiedy kilka tygodni po publikacji prawomocnego wyroku przyszedł do nich list z sądu okręgowego, serce matki pękło. Sąd postanowił obarczyć ich kosztami obrony winnego śmierci ich syna. On ma zapłacić im 1000 zł nawiązki za zabicie dziecka, oni mu 840 zł za adwokata.

– To jakiś absurd, nie wiemy już, co robić i gdzie szukać pomocy – płacze kobieta, która straciła ukochane dziecko.

Zgodnie z polskim prawem, jeśli prokurator nie wniesie apelacji, a zrobi to wyłącznie oskarżyciel posiłkowy i apelacja ta nie zostanie uwzględniona, kosztami procesu obarcza się tego, kto wniósł środek odwoławczy. W tym wypadku są to pogrążeni w żałobie rodzice zmarłego 10-latka. Sąd może zwolnić ich z kosztów sądowych, gdy przemawiają za tym względy słuszności, ale nie może zwolnić od kosztów należnych drugiej stronie procesu. Choć ciężko uwierzyć, że miał tupet, by to zrobić, adwokat Leszka P. złożył wniosek o zasądzenie od rodziców Marcela na rzecz oskarżonego kosztów obrony za postępowanie odwoławcze, w którym P. musiał brać udział. Sąd, rzekomo, nie miał wyjścia i musiał go uwzględnić. Jak to możliwe, że przepisy dopuszczają w ogóle taką możliwość? Czy tak wygląda sprawiedliwość w tym kraju? Na te pytania Ministerstwo Sprawiedliwości niestety jeszcze nam nie odpowiedziało. (pc)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBlack or White dla pacjentów z guzami endokrynnymi
Następny artykułSprawy paszportowe załatwisz w soboty