A A+ A++

Publikację wyroku zaplanowano na godz. 13.30.  Pracownicy Pałuckiego Centrum Zdrowia, głównie pielęgniarki, byli prawie na każdej rozprawie. Przede wszystkim po to, aby stanąć twarzą w twarz z główną  oskarżoną. Nie udało się, bo kobieta dostarczała do sądu zwolnienia lekarskie i podczas dwuletniego procesu na żadnej sprawie się nie stawiła.

Sąd skazał Renatę G. na: siedem lat pozbawienia wolności, naprawienie szkody, czyli zwrot skradzionych pieniędzy w kwocie 5 mln 771 tys. zł, i grzywnę. Kobieta ma także zakaz pracy jako księgowa przez osiem lat. Sąd nakazał także podanie wyroku do publicznej wiadomości w prasie. Jej cicha wspólniczka Elżbieta G. ma spędzić w celi dwa lata. Obowiązuje ją także zakaz pracy na stanowisku księgowej przez trzy lata, musi również zapłacić grzywnę. Obie solidarnie mają oddać szpitalowi  1 mln 302 tys. zł.

– Kwoty, które kobiety wyprowadzały ze spółki, robią wrażenie – przyznał sędzia Tomasz Pietrzak, uzasadniając wyrok. – Na pewno są jednymi z wyższych w tego typu sprawach.

Dlaczego przez lata to się udawało?

– Świadkowie zeznali, że główna księgowa była sumiennym, zdyscyplinowanym pracownikiem. Wzbudzała zaufanie każdego z kolejnych dyrektorów. Nie chorowała, brała tylko krótkie urlopy, aby na czas jej nieobecności nie było konieczności ustanawianie zastępstwa. A wszystko po to, aby nikt poza nią nie miał uprawnień i dostępu do systemu. Nie miała cienia wstydu ani zażenowania. Mechanizm kontroli na tak świetnym pracowniku prawie nie istniał.

Księgowa wpadła przez system

– Bank, z którym współpracował szpital, zamontował nowy system zabezpieczeń pod kątem terroryzmu i prania brudnych pieniędzy – wyjaśniał sędzia Pietrzak. – Jednego dnia Renata G. dokonała dwóch operacji na pokaźne sumy. Bank zawiadomił dyrektora placówki, a ten prokuraturę.

Wyrok nie jest  prawomocny.

Dwunastu lat pozbawienia wolności chciał dla byłej głównej księgowej z Pałuckiego Centrum Zdrowia mec. Jacek Onoszkowicz-Jacyna, który jest oskarżycielem posiłkowym w procesie o wyprowadzenia z PCZ ponad 7 mln zł. – Pielęgniarka, aby zarobić kwotę zagarniętą przez Renatę G., musiałaby pracować 96 lat, a salowa ponad 213! – mówił podczas procesu.

Najpierw zarówno oskarżyciel, jak i reprezentant pokrzywdzonej instytucji przystali na propozycję obrońców, czyli spłaty długu zamiast procesu i celi. – Szpital ocenia realnie możliwości zaspokojenia swoich roszczeń – mówił mecenas Jacek Onoszkowicz-Jacyna. Był jeden podstawowy warunek: kobiety od ręki miały oddać 30 proc. zagarniętej kwoty, pozostała część pieniędzy miała być spłacana w ratach. Do ugody nie doszło, bo kobiety nie mają z czego zapłacić.

Śledczy zarzucili Renacie G., że w okresie od 2006 do 2017 r., czyli przez 11 lat, wykorzystując zajmowane przez siebie stanowisko głównej księgowej w Pałuckim Centrum Zdrowia, doprowadziła lecznicę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o wartości ponad 7 mln zł.

Przestępstwo polegało na przelewaniu pieniędzy przez oskarżoną z konta szpitala na własny prywatny rachunek i prywatne konto Elżbiety G. Przez lata zamożność księgowej nie wzbudzała podejrzeń. – Raz mówiła, że mąż dostał spadek, rzekomo odziedziczył kamienicę we Wrocławiu. Innym razem, że mąż wygrał w totka. Księgowa rozpowiadała także, że mają bardzo dochodowe gospodarstwo. – Wierzyłyśmy – mówią pielęgniarki, które przyjeżdżały do sądu w roli widowni. – My nie dostawałyśmy podwyżek, remontu wymagała sala operacyjna, laboratorium oraz wiele innych pomieszczeń. Ale księgowa zawsze mówiła, że w kasie brakuje pieniędzy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBiskup kaliski nie skomentuje oświadczenia prymasa Polski
Następny artykułZupełnie nowa ekspozycja Muzeum Powstania Poznańskiego – Czerwiec 56'