Już zakończona przed miesiącem kampania miała być równie obszerna. Najpierw jednak – jeszcze przed startem ścigania – zrezygnowano z wizyty w Chinach, a później z powodu powodzi trzeba było odwołać Grand Prix Emilii-Romanii.
Na przyszły rok ponownie wpisano 24 weekendy i tym razem oczekuje się, że sezon przebiegnie bez zakłóceń. Hakkinen podkreśla, że to już poważne obciążenie, a oznaki zmęczenia dostrzegał już w końcówce tegorocznej rywalizacji.
– Sezon 2023 był naprawdę długi – powiedział Fin w swoim nagraniu dla firmy Unibet. – Można porównać z moimi latami. Wtedy było chyba 17 wyścigów, teraz 22. Byłem na niektórych z nich i na twarzach można było wyczytać, jak trudna była końcówka kampanii.
– Może 22 wyścigi to samo w sobie nie jest dużo. Jednak problem stanowią rundy rozgrywane weekend po weekendzie. Dostosowanie się z miejsca A do B bywa trudne. Trzeba szybko odnaleźć koncentrację i wyścigowe nastawienie. Myślę, że dla wielu to największe wyzwanie. Nie tylko dla kierowców, ale też dla mechaników czy oficjeli.
– A w przyszłości będzie jeszcze więcej wyścigów i zadanie zrobi się naprawdę trudne. Być może świat tego chce i apelują o to kibice. Chcą więcej wyścigów, więcej rywalizacji. Zadaniem F1 jest to zapewnić.
Dwukrotny mistrz świata z McLarenem przyznał też, że jeśli jeździłby w obecnych czasach, na pewno w rozmowach kontraktowych wziąłby pod uwagę stale rozrastający się harmonogram.
– Gdybym nadal jeździł w F1 i widział liczbę wyścigów, na pewno prowadziłbym z zespołem poważne negocjacje na temat rekompensaty. I nie chodzi o same pieniądze. Chciałbym mieć pewność, że wytrzymałość personelu też jest na właściwym poziomie i wszyscy pracują nie popełniając błędów.
– Mówimy o sporcie, w którym prędkości są bardzo duże. Nikt nie chce pomyłek.
Polecane video:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS