A A+ A++

To, co dzieje się na sesjach sejmiku lubuskiego, można nazwać polityczną telenowelą. Rozpoczęła się na początku marca, gdy po raz pierwszy nie udało się przegłosować zmian w budżecie województwa. Dzisiaj na sesji ostatecznie doszło do głosowania w sprawie najbardziej kontrowersyjnych punktów uchwały, o które od półtora miesiąca toczyły się spory.

Koalicja KO, PSL i SLD, która rządzi województwem lubuskim, straciła większość w sejmiku. Dysponuje obecnie 15 głosami, tyle samo ma opozycja. W czerwcu ub. roku z Koalicji Obywatelskiej odeszło czworo radnych, którzy założyli klub Samorządowe Lubuskie. Klubem z tylnego siedzenia (co jest tajemnicą poliszynela) zarządzają prezydenci Zielonej Góry Janusz Kubicki i Nowej Soli Jacek Milewski.

Od tamtego czasu opozycja odrzuca część uchwał, a przewodnicząca sejmiku Wioleta Haręźlak (wybrana na to stanowisko jako radna PSL, obecnie jest w Samorządowym Lubuskim) już kilka razy zarządzała przerwy w obradach, by wymusić na rządzącej koalicji ustępstwa.

Kontrowersje w uchwale zmieniającej budżet województwa dotyczyły głównie dwóch rzeczy: dotacji na budowę sali gimnastycznej przy szkole w Słubicach i zakup przez urząd marszałkowski działki należącej do UZ-etu w Nowym Kisielinie. Miałyby tam powstać inkubator przedsiębiorczości i nowy, pasywny budynek dla kilku wydziałów urzędu marszałkowskiego. Obecnie mieszczą się w dawnej wytwórni koniaków przy ul. Chrobrego, urząd wynajmuje budynek od prywatnego właściciela.

CZYTAJ TAKŻE: Marszałek się ugięła, wykreśliła zadania, których nie chciała opozycja. Haręźlak i spółka stawiają na kompletny paraliż

Dziś na sesji słyszeliśmy te same argumenty, które pojawiały się już wcześniej. Zarówno ze strony koalicji, jak i opozycji.

Aleksandra Mrozek z Samorządowego Lubuskiego wnioskowała o wyłączenie z projektu uchwały zapisów o dofinansowaniu budowy sali i kupnie działki w Nowym Kisielinie. – Inwestycja w Słubicach otrzymała już pomoc z urzędu marszałkowskiego w kwocie 1,3 mln zł. Kolejny milion oznaczałby, że urząd finansuje tę budowę w więcej niż połowie. Inne samorządy na terenie województwa też potrzebują wsparcia w zakresie infrastruktury sportowej, a go nie mają. Faworyzowanie któregokolwiek samorządu jest niewłaściwe – mówiła. – Co do zakupu działki, w czasie pandemii jest to co najmniej niestosowne.

Przeciwko uchwale opowiedział się też Wacław Maciuszonek z Bezpartyjnych Samorządowców. – Materiały, które otrzymałem na komisji, są żenujące. Nie ma nic o kosztach funkcjonowania tego urzędu, jak to będzie wszystko działało.

Jan Świrepo z PSL: – Te tematy wałkujemy już którąś sesję. Dlaczego pani radna Mrozek nie może pomyśleć, że dzieci w Słubicach się będą cieszyć, gdy podniesie rękę za zmianami? Jest mi smutno. Każda sesja, która jest przerywana przez panią przewodniczącą Haręźlak, powoduje, że brniemy w coś, z czego już nie będzie odwrotu. Proszę wszystkich, którym zależy na szkolnictwie, by zagłosowali za tym projektem.

Aleksandra Mrozek: – Nie ma co uderzać w nuty wrażliwości pedagogicznej. Chciałabym, żeby wszystkie dzieci w województwie miały takie same szanse, też w dotychczas haniebnie zaniedbywanych powiatach. Trzeba standardy wypracować. My chcemy pomóc.

Dyrektorką szkoły w Słubicach jest radna SLD Maria Jaworska. – Powiat słubicki od 2015 r. zabiega o dofinansowanie do tej sali. Wtedy projekt znalazł się na liście rezerwowej w urzędzie marszałkowskim. Nie ma gdzie prowadzić normalnych zajęć wuefu. Mamy budynek 100-letni, on się nie nadaje do użytku. Sala, o którą toczy się dyskusja, jest już w części gotowa. To stan surowy zamknięty. Brakuje jeszcze trochę pieniędzy. Skoro to zadanie państwowe nie jest wspierane przez państwo, to zwróciliśmy się do urzędu marszałkowskiego.

Anna Chinalska z PSL przypomniała, że radni opozycji głosowali za przyjęciem strategii województwa lubuskiego, gdzie jest mowa o budowie nowego, pasywnego budynku urzędu marszałkowskiego. – Zakup tej ziemi jest konsekwencją wdrażania tej strategii – mówiła.

Jerzy Wierchowicz z KO oceniał z kolei, że w sejmiku toczy się debata, czy będziemy otwarci na XXI wiek, czy będziemy myśleli PRL-owsko. – Takie myślenie widzę w wypowiedziach niektórych radnych opozycji – mówił.

O rezygnację z planów budowy siedziby urzędu w Nowym Kisielinie apelował Kazimierz Łatwiński, radny PiS. Na slajdach pokazał wizualizacje powiększonego urzędu marszałkowskiego przy placu marszałka Piłsudskiego, taka koncepcja powstała dekadę temu. – Nowy Kisielin już pęka w szwach. Tam jest wielki deficyt powierzchni. Przy obecnym urzędzie też może powstać budynek pasywny. Wypłukiwanie z miasta funkcji miejskich może spowodować negatywne skutki. W Gorzowie bardzo mi się podobają inwestycje w centrum miasta. Nadaje to Gorzowowi wielkomiejskiego sznytu. Dobrze, że tam się nikt takich inwestycji nie boi.

CZYTAJ TAKŻE: W sejmiku koalicja oskarża opozycję: Szpitale nie dostaną przez was pieniędzy na sprzęt i walkę z COVID-19

Radni zagłosowali za

Zmiany w budżecie niespodziewanie przeszły. Za przyjęciem uchwały zagłosowało 15 radnych, 14 było przeciw, a 1 wstrzymał się od głosu. Wstrzymała się Zofia Dajczak, radna z PiS, prywatnie żona wojewody lubuskiego Władysława Dajczaka.

Przewodnicząca Wioleta Haręźlak była wyraźnie zdziwiona wynikiem głosowania nad zmianami w budżecie. Przeszła jednak do kolejnego punktu obrad, a więc uchwalenia Wieloletniej Prognozy Finansowej – dokumentu, który trzeba aktualizować przy każdej zmianie budżetu.

Zarząd miał już przedstawiać projekt uchwały, gdy łączność między radnymi zaczęła szwankować, a chwilę później padła cała transmisja. Po paru minutach odezwała się Haręźlak, informując, że wystąpiła awaria, system „wyrzucił” wszystkich radnych i potrzebna jest 15-minutowa przerwa dla informatyków.

Po przerwie radna Zofia Dajczak złożyła wniosek o powtórzenie głosowania nad zmianami w budżecie. Tłumaczyła, że u niej problemy wystąpiły już wcześniej, i że nie mogła głosować. Nie potrafiła wyjaśnić, jak to się stało, że system zaliczył jej głos jako wstrzymujący się.

Wybuchła afera. Anna Synowiec, radna KO i prawniczka: – To nadużycie i naginanie prawa. Nie zgłaszała pani problemów ani w trakcie głosowania, ani po jego zakończeniu. Cały czas była pani widoczna i była w łączności z sejmikiem.

O to, czy reasumpcję można było zarządzić, Haręźlak zapytała sejmikowego prawnika. Ten stwierdził jedynie, że nie jest w stanie stwierdzić, jakie problemy informatyczne zaszły i czy miały wpływ na oddany przez Dajczak głos.

Małgorzata Gośniowska-Kola, szefowa klubu PiS: – Jako przewodnicząca klubu zgłosiłam problemy techniczne radnej Dajczak od razu po głosowaniu, byłyśmy w kontakcie telefonicznym. Po zakończeniu głosowania nie przystąpiliśmy do kolejnego punktu obrad, więc proszę o zarządzenie reasumpcji.

Marek Surmacz z PiS zasugerował zaś, że ktoś mógł celowo sfałszować głos oddany przez Zofię Dajczak, że mogło dojść do ataku hakerskiego. – Bezpośrednio przed tym głosowaniem mieliśmy głosowanie za zamknięciem dyskusji. Już wtedy przekazywaliśmy, że były problemy. Proponuję przerwanie sesji i poddanie zewnętrznemu audytowi instalacji informatycznej. Może ktoś celowo wprowadza w błąd, głosując za panią Dajczak. W każdym razie chwilę później zerwało łączność ze wszystkimi i zaszła poważna awaria.

Marszałek Elżbieta Polak: – Faktyczne okoliczności są takie, że wszyscy wzięliśmy udział w głosowaniu i oddaliśmy głosy. System się nie zawiesił, wyniki zostały przedstawione, a przewodnicząca ogłosiła przejście do kolejnego punktu. Mieliśmy już przedstawić projekt uchwały, wtedy system nas wszystkich wyrzucił. Wcześniej byliśmy na wizji, nikt nie zgłaszał problemów. Nie można żądać reasumpcji, powołując się na nieistniejące przyczyny. Wręcz przeciwnie – to złożenie fałszywego zeznania. Konsekwencje mogą być poważne. Poświadczenie nieprawdy to zwykłe przestępstwo. Wszyscy jesteśmy świadkami.

Głos zabrała sama Zofia Dajczak: – Jeszcze raz powtarzam: podczas dzisiejszej sesji trzy razy zgłaszałam problem z serwerem. Przy zmianach w budżecie nie mogłam głosować według własnego sumienia. Nie wiem, co się wydarzyło. Chwilę później wyrzuciło mnie z sesji. Też nie rozumiem tej całej sytuacji. Proszę nie zarzucać mi fałszerstwa. Informatycy byli ze mną w kontakcie, wiedzieli o problemach.

Sebastian Ciemnoczołowski, przewodniczący klubu KO: Radna Dajczak nie mówi prawdy. Nie miała problemów technicznych, żeby oddać głos wstrzymujący. Chwilę potem zawiesił się system do łączności wizualnej, ale system do głosowania był w porządku. Głos radnej został zliczony przez system.

Radni KO prosili, by głos zabrali informatycy. Haręźlak uznała, że to zbędne. – Jedno, co wiedzą informatycy, to że wszyscy miewają problemy techniczne. Starają się reagować, ale nie wszystkiemu są w stanie zaradzić. Zarządzam głosowanie wniosku o reasumpcję.

Od tej pory radni znów głosowali na remis, a więc 15 do 15. Tym samym wniosek o powtórzenie głosowania przepadł i Wioleta Haręźlak musiała uznać wyniki wcześniejszego głosowania. Teraz w urzędzie szykują się komplikacje prawne, bo nie przeszedł też głosowany chwilę później projekt zmian w Wieloletniej Prognozie Finansowej, które są konsekwencją zmian w budżecie. Haręźlak przyjęła protokół i zakończyła sesję.

CZYTAJ TAKŻE: Haręźlak paraliżuje sejmik. Mieszkaniec: Czy każda sesja będzie w odcinkach, jak “Moda na sukces”?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBĘDĄ PRZERWY W DOSTAWIE WODY
Następny artykułPrawda Futbolu. Filip Modrzejewski o zimowych transferach Lecha Poznań. Wideo