A A+ A++

Brawurowa decyzja zapadła w zarządzie po tym, jak producent filmu „Nie czas umierać” – nowego potencjalnego blockbustera z Jamesem Bondem – kolejny raz przełożył jego premierę. Tym razem na kwiecień przyszłego roku, czyli w rok od pierwotnej daty wprowadzenia filmu do kin. To oraz fakt, że decyzją amerykańskich władz kina w stanie Nowy Jork i hrabstwie Los Angeles i tak musiały w tym czasie pozostać zamknięte z powodu pandemii, pozbawiło Greidingera nadziei, że jakakolwiek premiera pozwoli jego kinom wrócić do zarabiania pieniędzy. Kina, których władze w USA wciąż nie pozwalają otworzyć, w „normalnych” czasach przed pandemią generowały 30 proc. wpływów całej branży.

– Nasze kina pozostaną zamknięte, dopóki nie zobaczymy opublikowanej stabilnej i trwałej listy filmowych premier. A to nie wydarzy się, dopóki nie otworzy się stan Nowy Jork – dodaje „Forbesowi”.

Z decyzji, jaką podjął, tłumaczył się w amerykańskich i brytyjskich mediach oraz – zapewne – inwestorom, bo od chwili ponownego zamknięcia kin Cineworld kurs notowanej na londyńskiej giełdzie spółki Greidingera nie przekroczył 25 pensów, choć jeszcze w czerwcu, gdy kina zaczęły się otwierać po pierwszej fali pandemii, zbliżał się do 100 pensów.

– Strategia zakłada ochronę firmy do momentu, w którym wszystko wróci do normalności. Musimy zachować gotówkę, być ostrożnym w każdym ruchu, ale jeśli możemy działać, nie tracąc więcej gotówki niż ta, którą tracimy, kiedy jesteśmy zamknięci, preferujemy być otwarci dla naszego zespołu – mówi Mooky Greidinger.

Czy w Polsce też zamknie kina?

Tak pewnie będzie w Polsce, gdzie należąca do Cineworld sieć Cinema City Poland nadal przyjmuje widzów. – W każdym z krajów, w tym w Polsce, pozostaniemy otwarci z uwzględnieniem ograniczeń rządowych, które pozwolą nam działać na minimum wymaganej przepustowości oraz konsumpcji żywności. Dopóki mamy premiery polskich filmów i niezależne produkcje, sytuacja jest w porządku, ale analizujemy ją przez cały czas – mówi prezes Cineworld.

W czerwcu do kin w Polsce poszło jednak tylko 92 tys. ludzi, gdy rok wcześniej 2,75 mln – podały Wirtualnemedia.pl, powołując się na Polski Instytut Sztuki Filmowej. W lipcu widzów było 532,7 tys. (4,86 mln rok wcześniej), a w sierpniu nie lepiej; widzów było wprawdzie 732 tys., ale rok wcześniej analogiczne dane mówiły o 5,27 mln.

Kalendarium rodziny Greidingerów Fot.: Forbes.pl

Po lockdownie sytuacja zaczęła się jednak powoli poprawiać. – W lipcu br. liczba widzów w naszych kinach sięgała 16 proc. tej sprzed roku, w sierpniu było to już 22 procent, a we wrześniu 46 proc. Widać było, że rynek się odbudowuje, głównie dzięki polskim filmom. Dobrze wypadły w kinach „Pętla” i „25 lat … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMysłowiccy mistrzowie!
Następny artykułPowstają zielone wiaty. Burmistrz liczy, że komunikacja wkrótce znów ruszy.