W pierwszej instancji już usłyszał wyrok więzienia w zawieszeniu. Apelację złożył jego obrońca, wnosząc o uniewinnienie. W czwartek (23 lipca) odwołaniem zajmie się Sąd Okręgowy w Białymstoku.
Więzienie w zawieszeniu i grzywna
Sławomir S. został oskarżony o to, że 21 grudnia 2018 r. na terenie Giełdy Rolno-Towarowej przy ul. Gen. Andersa w Białymstoku znęcał się nad zwierzętami.
Sprzedając z pojazdu marki Iveco żywe karpie, utrzymywał je w niewłaściwych warunkach bytowania: przechowywał je w trzech pojemnikach w mętnej, nienatlenionej wodzie, w niewystarczającej ilości wody, wyjmował ryby z pojemnika, chwytając je za skrzela, wydawał je klientom w związanych workach foliowych bez wody lub wydawał je w niedostatecznej wielkości wiaderkach, które uniemożliwiały poruszanie się ryby i zachowanie naturalnej pozycji, czym świadomie dopuścił się zadawania im bólu i cierpienia.
4 października 2019 r. Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał go za winnego i wymierzył mu karę 4 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, a także grzywnę w wymiarze 1000 zł.
Bezmiar cierpienia w imię „tradycji”
Sądowy finał znęcania się nad karpiami nie miałby miejsca, gdyby nie konsekwentne wysiłki aktywistów z organizacji ekologicznych, którzy rokrocznie przed Wigilią patrolują miejskie targi i sklepy, dokumentując przypadki łamania prawa.
Dokładnie w tym okresie, kiedy złapany na maltretowaniu karpi został Sławomir S., fundacja Viva! doliczyła się wielu innych przypadków złych warunków utrzymywania ryb i powiadomiła o nich organy ścigania. W około 64 proc. skontrolowanych w całym kraju sklepów zagęszczenie ryb w basenach było duże bądź bardzo duże, a w 37 proc. karpie były poranione. W 21 proc. placówek w basenach z żywymi rybami pływały martwe osobniki.
W 55 proc. sklepów karpie miały szeroko otwarty pysk i rozwarte pokrywy skrzelowe, co mogło być spowodowane wysokim stężeniem dwutlenku węgla i niską zawartością tlenu. W 30 proc. sklepów odnotowano sprzedaż żywych ryb w workach bez wody i bez kratek dystansujących, zalecanych przez głównego lekarza weterynarii. Takie statystyki podała fundacja Viva! w grudniu 2018 r.
RENATA DĄBROWSKA
– Otrzymywaliśmy od 50 do nawet 70 maili dziennie z informacjami z całej Polski o skandalicznych sposobach sprzedaży żywych ryb – mówiła Anna Plaszczyk z fundacji Viva!.
– Wniosek z nich jest tylko jeden. Jeśli wytyczne głównego lekarza weterynarii i przepisy ustawy o ochronie zwierząt nie ulegną zmianie, w przyszłym roku znowu około 9 mln karpi będzie maltretowanych w imię „tradycji”, którą wymyśliły PRL-owskie władze. A wystarczy tylko zakazać sprzedaży żywych ryb klientowi detalicznemu, by zapobiec cierpieniu tak ogromnej ilości zwierząt – tłumaczy.
Karpie chroni prawo
Dzięki wysiłkom obrońców praw zwierząt i akcji społecznego nacisku, a nawet bojkotu, coraz większa ilość sieci handlowych rezygnuje ze sprzedaży żywych ryb, a pierwszą taką placówką w Polsce był w 2017 r. białostocki Auchan.
Jednak wciąż zdarzają się drastyczne przypadki oraz całkowite niezrozumienie problemu zarówno wśród sprzedawców, jak i klientów.
Także w grudniu 2018 r., również na giełdzie na Andersa, białostoccy wolontariusze tutejszego oddziału Wegestok Viva! Akcja dla Zwierząt trafili na makabryczne praktyki. W sklepie rybnym w lokalu nr 9 żywe ryby leżały w pojemniku bez wody. Pakowane były do foliowych torebek także bez wody i tak klienci zabierali je do domów. Na życzenie sprzedawczyni zawijała je folią i uderzała w nie pałką, nie wiadomo – zabijając czy tylko raniąc i ogłuszając.
Aktywistka Sylwia Wojda podczas interwencji nagrała film dokumentujący, co dzieje się w sklepie. Sprzedawczyni specjalnie się tym nie przejęła – szydząc, pokazała język.
Obrońcy praw zwierząt przypominają, jakie jest obowiązujące prawo: uboju powinna dokonać osoba przeszkolona, w specjalnym pomieszczeniu albo chociaż za przepierzeniem. Wskazują też, że ryby jako kręgowce podlegają ochronie prawnej. Karpie chroni ustawa o ochronie zwierząt.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS