A A+ A++

Pani przed kilku laty miała wypadek na nartach…

– O, zrobił pan social screening na mój temat. Staram się dbać o prywatność, choć zdaję sobie sprawę, że dużą jej część powierzam Google’owi, z którego aplikacji intensywnie korzystam. Kiedyś, gdy miałam lecieć do Pragi na konferencję, zanim otworzyłam e-mail z potwierdzeniem, że mam zarezerwowane bilety, Google wpisał mi do kalendarza datę i godzinę lotu oraz rekomendowane atrakcje do obejrzenia w stolicy Czech.

Czytaj też: Co nam zrobią roboty

Ciarki przechodzą.

– Tak, ale z drugiej strony to jest wygodne: nie musiałam sama szukać, zaoszczędziłam czas. W domu z niektórymi urządzeniami komunikuję się za pomocą systemu Alexa; mówię po prostu „Alexa, włącz światło”. Wiem, że Alexa nagrywa wszystkie polecenia i Amazon może mieć dostęp do tych informacji. Zakładam jednak, że nie nagrywa wszystkiego, co mówię w domu.

Które trendy w największym stopniu zmienią nasze życie?

– Możliwość rozpoznawania naszych snów to raczej trend długoterminowy – perspektywa ponad 25 lat. Trendy średnioterminowe to te, które będą mieć wpływ na nasze życie za 5-25 lat, te krótkoterminowe – 1-5 lat – dotkną nas najszybciej. Już widzimy, że takim krótkoterminowym trendem społecznym jest mind care, czyli dbałość o własny dobrostan emocjonalny i psychiczny. Choroby cywilizacyjne, bezsenność, depresja, samotność skłaniały nas już wcześniej do zaopiekowania się samym sobą na poziomie emocjonalnym, a pandemia COVID bardzo to wzmocniła.

Drugim silnym trendem jest wojna wpływów, która toczy się na polu ekonomicznym, politycznym i prawnym. Prowadzą ją spółki technologiczne, które zgłaszają – tak jak na przykład Amazon i Facebook – ogromną liczbę patentów, żeby zawłaszczać różnego rodzaju rozwiązania i tworzyć własny świat, z którego nie chcą nas wypuścić. Trwa wojna wpływów pomiędzy mocarstwami – Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Ale mamy też wojnę między państwami a spółkami technologicznymi. Facebook szantażuje rządy, że jeśli wprowadzą prawo, które jest nie po jego myśli, to się wycofa z tych państw. Te wojny prowadzone są na wielu poziomach i się przenikają.

Bardzo silnym trendem jest robotyzacja i algorytmizacja życia. W związku z pandemią właściwie w całości przenieśliśmy już nasze życie prywatne, zakupy i edukację do świata cyfrowego, który opiera się na algorytmach. Badania wskazują, że 80 proc. filmów na Netfliksie oglądanych jest na podstawie tego, co zarekomendowały nam algorytmy. Podobnie zakupy – 35 proc. zakupów na Amazonie dokonujemy dzięki rekomendacjom algorytmów. Tymczasem one ograniczają nam obraz świata, stale poruszamy się w tych samych treściach i bardzo trudno jest nam wyjrzeć poza naszą internetową bańkę. Przez to nie jesteśmy w stanie zobaczyć świata takim, jaki jest naprawdę.

Jak ustawić granice samodzielności w naszych relacjach z dużymi korporacjami?

– To jest bardzo trudne, bo – jak wynika z naszych badań – aż 70 proc. ludzi nie wie, że żyje w zamkniętych bańkach, że to, co widzą, nie jest obiektywną rzeczywistością, tylko wizją przygotowaną im przez algorytmy. Człowiek dopiero gdy ma świadomość, w jaki sposób funkcjonuje jego świat, może dokonywać samodzielnych wyborów.

Ja zamawiam bardzo dużo książek przez Amazon, który mi podpowiada, co mam kupować i czytać. I mogę z tych rekomendacji skorzystać albo nie. To mój świadomy wybór. Możliwy tylko wtedy, gdy wiem, jak działa Amazon.

Nasze społeczeństwo – nie tylko polskie, ale generalnie zachodnie – ma dziś często zbyt mało czasu, żeby próbować zrozumieć mechanizmy zależności od spółek technologicznych.

Nie mówimy już: znajdź w internecie, tylko – wygugluj. Google Translator ma ponad 90 proc. rynku tłumaczeń w sieci i szybko się uczy, bo korzysta z wielkiej bazy danych klientów Google’a. Każda następna firma, która chciałaby na tym rynku zaistnieć, musi wydać fortunę, żeby powalczyć o pozostałe kilka procent klientów.

– Tak działa zawłaszczanie całego ekosystemu. Google to nie jest tylko przeglądarka, ale i mapy, płatności, skrzynka e-mailowa oraz cyfrowy asystent. Wszystko stworzone po to, by człowiek mógł funkcjonować w świecie tylko tego gracza. Podobnie jest z Facebookiem i innymi technologicznymi korporacjami. Gdy te światy są zawłaszczone, bardzo trudno z nich wyjść. Oczywiście poszczególni gracze mówią: jeżeli nie chcesz, to nie korzystaj z mojej przeglądarki czy wybierz sobie inne medium społecznościowe. Tylko to jest często złudny wybór.

Pokazuje to przykład serwisu społecznościowego Parler, który miał około 20 mln użytkowników, głównie o poglądach prawicowych, konserwatywnych, uznających, że Facebook i Twitter ograniczają im wolność słowa. Serwis działał do momentu szturmu na Kapitol w styczniu 2021 roku po przegranych przez Donalda Trumpa wyborach. Potem przestał istnieć, o jego końcu zdecydowali wielcy gracze – Google i Apple usunęły go ze swoich sklepów, a Amazon wypowiedział mu usługi hostingowe.

Nasz świat podzielony jest geopolitycznie na kraje, w których władzę sprawują rządy, i na korporacyjne państwa Google’a, Facebooka i Apple’a. Kto dziś bardziej rządzi? I czy rządy nadążają za zmianami narzucanymi przez globalne korporacje?

– Jeżeli spojrzymy na wydatki na inwestycje technologiczne, to Europa jest w tym wyścigu na przegranej pozycji. Pod względem liczby zgłaszanych patentów dotyczących rozwijających się technologii, np. komputerów kwantowych, sztucznej inteligencji czy neurotechnologii, przodują spółki chińskie i amerykańskie.

Ale musimy pamiętać, że mówimy o świecie podłączonym do internetu, a 40 proc. świata – wiele państw Afryki i Azji – wciąż jeszcze jest poza siecią. Ważą się losy, w jaki sposób ta część świata zostanie podłączona do internetu. Indie kilka lat temu zaprotestowały przeciwko temu, by infrastrukturę internetową dostarczył im Facebook. Ale Demokratyczna Republika Konga już się na to zgodziła. Facebook tworzy taki cyfrowy korytarz od zachodniego do wschodniego wybrzeża Afryki. Światłowodowa infrastruktura ma zapewnić dostęp do internetu 30 mln ludzi. Skoro tę infrastrukturę w państwie zapewnia komercyjna firma, pojawia się pytanie, na jakich zasadach internet będzie udostępniany. Już dziś wiemy, że istnieje coś takiego jak zagrożenie neutralności sieci – gdy dostawca internetu spowalnia działanie tych serwisów, na których nie zarabia. To jest ogromne zagrożenie, bo to oznacza, że ta komercyjna firma ma bezpośredni wpływ na to, jakie treści są prezentowane.

Czytaj więcej: Zakaz niedzielnego handlu obowiązuje już tylko na papierze

Wiele firm narzeka, że barierą w ich rozwoju jest konieczność przestrzegania unijnych przepisów chroniących prywatność klientów. I to dlatego Europa przegrywa wyścig technologiczny z Chinami i USA.

– Być może, ale ja jednak wolę, żeby było w ten sposób, a nie jak w Chinach. Tam od kilku lat prawo zobowiązuje producentów, by każde urządzenie miało tzw. tylne drzwi (back door), żeby dostać się do niego, także bez wiedzy użytkownika. To pozwala na inwigilację.

Z jednej strony przegrywamy więc wyścig technologiczny, ale z drugiej strony musimy sobie odpowiedzieć na jedno z najważniejszych pytań: co jest dla nas ważniejsze, sam rozwój technologii czy sposób korzystania z nich.

Na jednej szali jest miejsce w wyścigu technologicznych zbrojeń, a na drugiej prawo do naszej prywatności.

– Tak, tylko mówiąc o prawie do ochrony prywatności, musimy pamiętać, że sami o nie nie dbamy. Działy personalne firm zanim kogoś zatrudnią, robią social screening, czyli przeszukują media społecznościowe. Części osób nie zatrudniają, bo np. zamieściły zdjęcie, które może nie pasować do kultury firmy.

Rodzice pozbawiają prywatności swoje dzieci. Już 80 proc. dwulatków ma ślady cyfrowe w sieci, np. założony adres e-mailowy, opublikowane zdjęcia i inne dane. Te dzieci od początku dorastają w świecie bez prywatności, a ona jest potrzebna m.in. do tego, byśmy mogli budować bliskie relacje. Intymna relacja pojawia się wtedy, kiedy dwie strony mówią sobie rzeczy, o których inni nie wiedzą. Jeżeli wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą, to nie jesteśmy w stanie zbudować takich relacji. Wtedy mamy takie społeczeństwo, jakie jest dziś – ludzi samotnych.

Rozumiem, że technologia jest jak narzędzie, którego musimy się nauczyć używać, możemy go użyć w dobrym bądź złym celu.

– Niezupełnie, bo na przykład technologie typu GRIN (akronim od Gen-Robo-Info-Nano) mają pewną autonomię i są samoreplikujące. Narzędziem jest nóż, bo został wyprodukowany i to od nas zależy, jak go użyjemy, ale nie technologia, która zmienia się z każdą aktualizacją systemu, czy urządzenie, w którym można wprowadzać zmiany bez naszej wiedzy. Sposób wykorzystania technologii zależy nie tylko od nas, ale również od kogoś, kto ją zaprojektuje.

Wiele osób może czuć się zagubionych, gdy wynalazki, które oglądali jako fikcję filmową, nagle pojawiają się w naszym życiu.

– Mówimy dziś w kontekście technologii o zagrożeniach, ale jak spojrzymy na nasz świat dziś i ten sprzed 100 lat czy 200 lat, to widać, jakiego dokonaliśmy nieprawdopodobnego postępu. Niewolnictwo zostało zdelegalizowane, kobiety mogą się uczyć i głosować, mamy dostęp do wody, prądu i do informacji. ldziemy w coraz lepszym kierunku, ale to wymaga też wysiłku od nas. Każdy musi wziąć odpowiedzialność za siebie, za swoje codzienne decyzje. Dlatego tak ważna jest edukacja i świadomość. Im więcej jest ludzi, którzy będą mieli świadomość tego, jak funkcjonuje świat, technologia i będą podejmowali właściwe wybory, tym lepiej dla społeczeństwa.

Ale w szkołach nie ma nawet przedmiotu krytyczna analiza źródeł informacji, a w czasach internetu to podstawa.

– Ostatnio moja 10-letnia córka przygotowywała projekt na lekcję francuskiego i szukała informacji o serach. Znalazła je na stronie producenta serów. Musiałam jej wytłumaczyć, że to nie była obiektywna informacja. Uważam, że taki przedmiot powinien być w szkole. Powinniśmy naciskać na to jako społeczeństwo.

Pandemia pokazała, jak duże mamy braki w edukacji dorosłych. Spora część społeczeństwa nie chce się szczepić, a są i tacy, którzy boją się, że poprzez szczepionki do ich organizmu wprowadzone zostaną mikroczipy, które pozwolą nimi sterować.

– Nawet nie wiem, jak to skomentować. Jednym z głównych problemów naszego świata jest to, że brakuje nam czasu i chęci, nie chce nam się podejmować wysiłku, żeby zrozumieć niektóre rzeczy, żeby szukać informacji, więc część ludzi ufa hasłom o mikroczipach.

Albo przeczyta informację, że Neuralink, spółka Elona Muska, wszczepiła mikroczipy do mózgu małpy, by mogła myślami sterować komputerem i to im się rymuje ze szczepionkami na covid. I na wszelki wypadek nie idą się szczepić.

– No tak, ale to, co robi Neuralink, to jest naturalna kolej rzeczy, bo najpierw sterowaliśmy urządzeniami przez wpisywanie specjalnych komend w programach, potem za pomocą klawiatury, myszki, teraz robimy to dotykiem lub głosem, więc kolejnym etapem jest sterowanie myślami. Zresztą takie rozwiązania są stosowane w medycynie od lat. Sparaliżowany Steven Hawking komunikował się z urządzeniami za pomocą myśli czy mrugnięć okiem.

W Japonii przed dwoma laty widziałam koncept samochodu marki Nissan, który reagował na intencję ruchu kierowcy, to znaczy, gdy kierowca pomyślał o tym, że chce skręcić, to zanim jeszcze to zrobił, samochód uruchamiał system wspomagania skrętu. Jeżeli więc ja mogę myślami wpłynąć na jakiś system, to w drugą stronę to też może działać – za pomocą systemu można dostać się do moich myśli.

Ale tego to już obawiają się i naukowcy. Chile chce zagwarantować w konstytucji prawo do osobistej tożsamości, wolnej woli oraz ochrony przed stronniczością algorytmów.

– Wielu naukowców postuluje, by nasz mózg był chroniony prawem. Ważne jest też, by ludzie mieli równy dostęp do nowych technologii. Firmy mogą przecież oferować nowe rozwiązania na zasadach komercyjnych tylko tej grupie ludzi, która będzie mogła sobie na nie pozwolić. To może pogłębić nierówności społeczne, bo jeśli jakaś grupa społeczna powiększy swoje zdolności intelektualne, to będzie też mogła dostać lepszą pracę i więcej zarabiać.

Zobacz więcej: Wakacje w Polsce bywają droższe niż urlop zagranicą. Jakie są ceny? Sprawdziliśmy

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Poczekaj, skarbeńku, muszę ustawić głośniczek, żeby króliczek wszystko słyszał”. Kulisy spisu powszechnego
Następny artykułPrey to coś czego potrzebowałem, ale o tym nie wiedziałem. Arcydzieło!