Piątek był dniem wolnym w Polsce, ale jednocześnie był to bardzo dobry dzień dla globalnego rynku finansowego. Dane z amerykańskiego rynku pracy potwierdziły, że sytuacja jest bardzo dobra, choć jednocześnie były przesłanki wskazujące na mniejszą presję inflacyjną. Czy w takim przypadku jest szansa na większe ożywienie rynku? Czy jest to jednak chwilowe odejście od dolara i próba ożywienia rynku giełdowego? Do kolejnej decyzji Fed pozostało nam jeszcze sporo czasu, dlatego rynek do tego czasu może pozostać w fazie ożywienia.
Dane z amerykańskiego rynku pracy były naprawdę solidne. Wzrost zatrudnienia wyniósł 223 tys. przy konsensusie na poziomie 200 tysięcy. To bardzo mocny raport i wysokie oczekiwania jak na sytuację w której stopy procentowe są najwyższe od co najmniej 10 lat. Co więcej stopa bezrobocia spadła do poziomu 3,5%, a Fed oczekuje, że w tym roku wyraźnie przekroczy poziom 4%. Jednocześnie dynamika płac spadła do 4,6% przy oczekiwaniu 5,0% w ujęciu rocznym. To oczywiście dobry sygnał dla ograniczenia wzrostu inflacji, ale wciąż jest to dynamika zbyt wysoka, aby była zgodna z 2% celem inflacyjnym. Wobec tego trudno oczekiwać, żeby Fed w tym momencie zmienił swoje zdanie, co do prowadzonej polityki monetarnej. Biorąc pod uwagę sytuację na rynku pracy i wysoką inflację, nie można wykluczyć, że płace jeszcze odbiją. Tego będzie trzymał się Fed, co może skutkować potencjalnie jeszcze dwiema podwyżkami o 50 punktów bazowych. Oczywiście same oczekiwania Fedu są nieco niższe, gdyż mediana pozostaje na poziomie nieco powyżej 5%, ale przy wciąż wysokiej inflacji nie można wykluczyć takiego ruchu. Z drugiej strony twarde dane gospodarcze mają się mieszanie. Subindeksy dotyczące nowych zamówień w raportach ISM wskazują, że mamy największe spadki od lat. To kolejne wyraźne sygnały schłodzenia gospodarki. Jeśli sytuacja pogorszy się niespodziewanie i drastycznie, Fed może szybko zmienić swoje podejście.
Kolejne posiedzenie Fed dopiero w lutym
Tymczasem, pomimo danych wspierających jastrzębi Fed, obserwujemy dalsze odejście od amerykańskiego dolara. Oczywiście mamy również pozytywny wpływ ze strony Chin, gdzie coraz więcej informacji wskazuje na dalsze próby otwierania się gospodarki. Nie jest jednak wykluczone, że kiedy sytuacja na rynkach się pogorszy, to media kolejny raz będą tłumaczyć ruchy na rynkach niepewnością w sprawie Chin i dalszych obaw o globalny wzrost. Póki co na rynkach trwa sielanka. EURUSD rośnie do okolic ostatnich lokalnych szczytów powyżej 1,06, natomiast Nasdaq jest najwyżej niemal od 22 grudnia. Przy tym wszystkim obserwujemy ekstremalnie duże wzrosty na złocie, które zbliża się do poziomu 1900 USD za uncję, choć po części jest to po prostu efekt taniego dolara i napływu kapitału na rynku, w tym do funduszy ETF. Trzeba pamiętać, że kolejne posiedzenie Fed odbędzie się na początku lutego, a coraz więcej sygnałów wskazuje na spowolnienie nie tylko w USA, ale również na całym świecie.
Złoty pozostaje stabilny
Przed otwarciem europejskich rynków sytuacja na złotym jest stabilna i bardzo pozytywna. Za dolara płacimy 4,3890 zł, za euro 4,6860 zł, za franka: 4,7463 zł, za funta: 5,3307 zł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS