A A+ A++
Rynek polskich obligacji wkrótce znów będzie bardzo atrakcyjny [Opinia]
fot. ambrozinio / / Shutterstock

Od jesieni 2021 roku polskie fundusze dłużne notują duże straty, sięgające nawet kilkunastu proc. To efekt inflacji i wiążących się z nią podwyżek stóp proc. W opinii zarządzających cykl dobiega powoli końca, a w 2023 roku może dojść do obniżki stóp, co otworzy drogę do atrakcyjnych zysków z obligacji.

Po serii ośmiu podwyżek wprowadzonych przez Radę Polityki Pieniężnej indeks obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu IROS stracił od szczytu na początku zeszłego roku 17 proc., a przez cztery miesiące 2022 roku znajduje się na 8-proc. minusie.

„Skala przecen, które – miejmy nadzieję – są już za nami, spowodowała, że rentowności obligacji są na rekordowych poziomach od wielu lat. Szczyt inflacji jeszcze przed nami, jest już jednak blisko. Mamy pewnie jeszcze 2-3 miesiące wzrostów, co oznacza, że mamy trochę czasu, żeby mocno się zaangażować w obligacje, przesunąć się na długi koniec, zwiększyć durację” – uważa Bogusław Stefaniak, szef rynku obligacji w departamencie zarządzania aktywami Ipopema TFI.

Dodał, że już obecnie zarządzający w Ipopema TFI stopniowo dokupują obligacje o dłuższym terminie zapadalności.

„Dokupujemy obligacje i czekamy na nowe rekordy rentowności. To jest jeden z lepszych momentów – jeśli nie najlepszy – na zaangażowanie w obligacje” – powiedział Stefaniak podczas debaty zorganizowanej przez firmę iWealth Management.

„Historycznie w ostatnich kilku latach mieliśmy stopy zwrotu na poziomie 4-5 proc., teraz można oczekiwać, że będą dużo wyższe” – dodał.

Również zarządzający w Quercus TFI stopniowo wydłużają durację.

„Ucieczka klientów, z którą mieliśmy do czynienia w ostatnich miesiącach, jest dla nas dobrym wskaźnikiem, bo zazwyczaj gdy już ostatni wychodzą, wtedy następuje punkt przegięcia. Szkoda tylko inwestorów, którzy z funduszy dłużnych wyszli w ostatnich tygodniach. Może strat z początku roku nie uda się w pełni odrobić do końca roku, ale sporą część uda się odzyskać” – powiedział Mariusz Zaród, zastępca dyrektora departamentu inwestycyjnego Quercus TFI.

Wiceprezes TFI PZU Marcin Żółtek jest bardziej ostrożny w ocenie, czy obecnie jest już dobry moment na powrót na rynek długu.

„Nie wiemy, czy to już ten moment, trochę jest to łapanie spadającego noża, bo mamy ciągle rosnącą inflację, w USA jesteśmy na początku cyklu podwyżek stóp procentowych, a Europejski Bank Centralny jeszcze go w ogóle nie rozpoczął. Z funduszy dłużnych są teraz największe odpływy, zarządzający musi to brać pod uwagę. Sytuacja jest więc paradoksalnie fatalna dla oszczędzających i zarządzających funduszami, gdyż ludzie, którzy zainwestowali w szczycie pandemii przy zerowej rentowności, ponieśli ogromne straty, a wychodząc teraz z funduszy, pozbawiają się możliwości skorzystania z wysokich rentowności, utrudniając przy tym zarządzanie funduszami” – powiedział Żółtek.

„Netto wciąż mamy odpływy, ale widzimy pojawiający się nowy kapitał, co nie zdarzało się w ostatnich miesiącach. Kilienci zaczynają dostrzegać niespotykane od lat rentowności. Jednocześnie widzą rynek akcji, który cierpi i być może będzie cierpiał bardziej ze względu na spowolnienie gospodarcze i wysokie stopy proc., czy rynek nieruchomości, który prawdopodobnie czeka silne hamowanie” – dodał Bogusław Stefaniak.

Uczestnicy debaty spodziewają się kolejnych podwyżek stóp procentowych, ale ich zdaniem są już one w cenach obligacji. Docelowo podwyżki obniżą konsumpcję i w efekcie również inflację. Problemem jest zła komunikacja RPP z rynkiem, która niepotrzebnie zwiększa zmienność i niepewność.

„Bank centralny powinien z wyprzedzeniem zapowiadać swoje decyzje, żeby rynek długu, ale również przedsiębiorstwa oraz osoby oszczędzające mogły wiedzieć na czym stoją. Przykładowo w kwietniu rynek oczekiwał podwyżki stóp o 50 pb, a RPP podniosła o 100 pb, w maju oczekiwania były na podwyżkę o 100 pb, a Rada podniosła o 75 pb. Brak właściwego przekazu z RPP zwiększa niepewność i powoduje większą zmienność” – uważa Mariusz Zaród z Quercus TFI.

„Zakładam, że RPP nie podniesie stóp do 8 proc., myślę, że to będzie podwyżka do 6,5-7 proc., a to jest już w cenach. Do lipca mamy dwa posiedzenia i zapewne zobaczymy dwie podwyżki. Od lipca zacznie się dłuższa przerwa. Przełom rok będzie słaby dla polskiej gospodarki, ale inflacja zacznie istotnie spadać i na przestrzeni 2023 roku będziemy mieli do czynienia z obniżką stóp proc.” – dodał Bogusław Stefaniak z Ipopema TFI.

W ocenie Marcina Żółtka, te same czynniki, które mogą być szansą dla obligacji skarbowych, stanowią jednocześnie ryzyko dla obligacji korporacyjnych.

„Gdzieś tam pojawia się ryzyko recesji, co mocno uderzy w kondycję przedsiębiorstw pomimo zgromadzonych przez nie wcześniej oszczędności. Obligacje korporacyjne emitowane w ostatnich latach były z reguły zmiennokuponowe, więc jeśli stopy proc. będą spadały, to zarobek na nich będzie mniejszy niż na obligacjach opartych o stałą stopę proc.” – powiedział wiceprezes TFI PZU.

Uczestnicy debaty zwracali też uwagę, że przedsiębiorstwa mogą być narażone na problemy związane z jednej strony z rosnącymi kosztami obsługi swojego zadłużenia, a z drugiej – ze spodziewanym spowolnieniem gospodarczym i spadkiem popytu na ich produkty. Ich zdaniem jednak nie oznacza to ryzyka bankructwa części firm, gdyż mają one wystarczające środki, żeby zmierzyć się z wyzwaniami.

„Część przedsiębiorstw będzie musiała płacić wyższe odsetki od długu, do tego czeka nas spowolnienie gospodarcze. Na przełomie 2022/23 wzrost PKB Polski może spowolnić do około 2 proc., więc firmy będą osiągać niższe przychody. Firmy, które aktywnie handlowały z Ukrainą czy Rosją, branże deweloperska czy wierzytelności – one pewnie mogą znaleźć się pod lekką presją” – powiedział Mariusz Zaród, zastępca dyrektora departamentu inwestycyjnego Quercus TFI.

„Największe ryzyko widzę w spółkach deweloperskich, gdyż wyższe stopy proc. powodują spadek popytu na kredyt hipoteczny, do tego dochodzą wyższe koszty obsługi zadłużenia. Ryzyko bankructwa spółek rośnie, ale ono jest nadal małe, bo one w ostatnich latach dobrze zarabiały i mają poduszkę bezpieczeństwa. Pozostałe branże powinny sobie poradzić. Dzisiaj sytuacja, mimo wysokich stóp procentowych, jest dobra, jeśli jednak wysokie stopy pozostaną na dłużej, wtedy np. branża deweloperska może mieć problemy. Trzeba też pamiętać, że rynek długu zmienił się w ostatnich latach, pandemia spowodowała, że wiele firm nie emitowało obligacji dzięki wsparciu finansowemu ze strony PFR” – dodał Bogusław Stefaniak, szef rynku obligacji w departamencie zarządzania aktywami Ipopema TFI. (PAP Biznes)

pr/

Źródło:PAP Biznes
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPoród jest tak bolesny, ponieważ chodzimy wyprostowani
Następny artykułSłowa Erdoğana o rozszerzeniu NATO nie spodobały się szefowej niemieckiego MSZ