A A+ A++

Trwa spór pomiędzy związkowcami a dyrekcją WSS nr 3 w Rybniku. Przypomnijmy, w styczniu tego roku dyrektor szpitala oznajmił na konferencji prasowej redukcję wynagrodzeń wśród pielęgniarek i położnych. Miał na myśli około 100 pań (z wyższym wykształceniem i ukończonymi specjalizacjami), które straciłyby na wypłacie 2 tys. złotych. Dr Jarosław Madowicz tłumaczył się tym, że podjęcie takiej decyzji przyniosłoby 2 mln złotych oszczędności rocznie (przy 1,8 mln zł strat miesięcznie) »Rybnik: Pielęgniarki stracą na wypłatach 2 tys. złotych. Zadłużenie szpitala przekracza 100 mln zł! Dyrektor o planie ratowania szpitala«

Od tego czasu toczyły się negocjacje pomiędzy związkowcami a dyrekcją. Zostały jednak one przed kilku dniami zerwane. O co poszło? Sprawa zakreśliła bowiem o wiele większy krąg niż można było się spodziewać.

Zobacz także

Nie ma zgody na wypowiedzenia zmieniające

Dzisiaj w na terenie szpitala miała miejsce konferencja prasowa strony społecznej. Jak mówi Ewa Wronikowska – pełnomocnik Związku Zawodowego Pielęgniarek Anestezjologicznych w WSS nr 3 w Rybniku pomimo czterech spotkań z dyrektorem nie udało się dojść do wspólnego stanowiska. Efekt jest taki, że zerwano rozmowy.

Dotyczyły one tego, aby uniknąć wypowiedzeń zmieniających, które w założeniu mają objąć 1/3 pracowników szpitala, czyli ponad 400 osób (oprócz pielęgniarek i położnych mowa o salowych, laborantach, technikach farmacji, technikach radiologii, kapelanie, dietetyczce – red.). Niestety pan dyrektor nie był skłonny, by podjąć wiążące ustalenia. Owszem, wskazywał, że możemy dalej negocjować, ale jak zaznaczył, że będzie realizował scenariusz dotyczący wypowiedzeń zmieniających. Odstąpiliśmy od rozmów, skoro padł jasny komunikat dyrektora – wyjaśnia Ewa Wronikowska.

Jak zaznaczają związkowcy, wypowiedzenia zmieniające nie są niczym innym, jak obniżeniem wynagrodzeń dla pielęgniarek. Po pierwsze: osoba z wyższym wykształceniem i specjalizacjami podpisująca takie wypowiedzenie zgodzi się na przejście do niższej grupy zszeregowania (z drugiej do piątej). Obniżki wynagrodzeń w przypadku pielęgniarek pracujących na intensywnej terapii wynosiłyby nawet do 2800 złotych! 

Od 1 lipca stawka brutto ulegnie zwiększeniu, ale tak naprawdę to zmniejszenie wynagrodzenia dla pań w grupie drugiej. Pan dyrektor na nasze pytanie, co będzie za rok, powiedział, że to czas jeszcze odległy. Tymczasem dostrzegamy zagrożenie, jeżeli chodzi o zmniejszenie kadry, widzimy również problem z pozyskaniem młodej kadry lekarskiej. Ona nie ma tutaj motywacji do pracy. Młoda pielęgniarka nie będzie miała możliwości rozwoju kariery zawodowej. Za podniesieniem kwalifikacji nie pójdzie gratyfikacja. Dostrzegamy, że różnice w wynagrodzeniach są za wysokie. Uważamy, że należy problem rozwiązać na szczeblu ministerialnym, by pielęgniarki z grupy 6 i 5 przybliżyć do tych z grupy 2 – wyjaśnia Katarzyna Lisewska – wiceprzewodnicząca zakładowej organizacji związkowej z ramienia Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Po drugie, kolejny szczegół bulwersuje równie mocno związkowców. Wg zamysłu dyrekcji szpitala – miejscem pracy pielęgniarki nie będzie tylko jeden oddział jak to było dotychczas.

Pracownik jest przywiązany do szpitala i danej komórki organizacyjnej. W przypadku pielęgniarek pan dyrektor chciał dać taki zapis, że pielęgniarka będzie sobie „tańczyła” po szpitalu. Nie zgodziliśmy się. Trudno, żeby pielęgniarka niewyspecjalizowana była przenoszona z miejsca na miejsce – zaznacza Piotr Rajman, przewodniczący szpitalnej „Solidarności”.

Wypowiedzenia mają trafić do pracowników pod koniec marca.

Odchodzą pielęgniarki z anestezjologii i intensywnej terapii

Głos zabrała Wiesława Frankowska ze związku zawodowego pracowników bloku operacyjnego, anestezjologii i intensywnej terapii w WSS nr 3. Jak mówi, z pracy w szpitalu zrezygnowało już 8 pielęgniarek. Kolejne zastanawiają się nad tym ruchem.

Najwięcej stracą pielęgniarki anestezjologii i intensywnej terapii. To są osoby, które tracą pieniądze z dwóch źródeł – ustawy o minimalnym wynagrodzeniu ochrony zdrowia, czyli 2000 zł. Oraz około 800 zł za racji wykonywanych dyżurów u pacjentów poddanych chemofiltracją. Założyliśmy, że na dwóch pacjentów intensywnej terapii przypadka jedna pielęgniarka. Teraz mamy realny problem, bo mówimy o 8 pielęgniarkach pracujących w innych podmiotach. Na pewno odejdą z tego szpitala. Adaptacja zawodowa nowej osoby zajmuje rok. Jeżeli dyrektor nie będzie miał obsady, co zrobi? Zmniejszy ilość łóżek i ograniczy dostęp do opieki? Nie rozmawiał o tym ze mną, oddziałową czy panem ordynatorem – zauważa.

Związki zawodowe tłumaczyły dyrektorowi WSS nr 3 w czym problem i pytały, czy przekalkulował skutki pracownicze.

Wypowiedzenie zmieniające wręczone uprawnia go do tego, by tego wypowiedzenia nie przyjąć. W związku z tym z końcem czerwca dyrektor rozwiązałyby się umowy o pracę tych pielęgniarek i położnych. To realne zagrożenie – dodaje Ewa Wronikowska.

Zamiast wypowiedzeń – uporządkowanie sfery finansowej szpitala

Związkowcy nalegali, by dyrektor wycofał się z wysyłki wypowiedzeń. Zamiast tego zaproponowały podjęcie szybkich działań uporządkowania sfery finansowej szpitala. Mowa tu głównie o ustaleniu nowej treści regulaminu wynagradzania.

Związki zawodowe do tego się skłaniają, nawet są gotowe podjąć ten trudu i wprowadzić jasne i czytelne zasady z korzyścią do szpitala. Pan dyrektor powiedział, że rozmawiać możemy, ale scenariusz procedur wypowiedzeń zmieniających będzie realizowany tak, żeby do końca marca wręczyć dokumenty – zauważa pełnomocnik Związku Zawodowego Pielęgniarek Anestezjologicznych w WSS nr 3 w Rybniku.

Z kolei Katarzyna Lisiewska mówi wprost – dyrektor szpitala odrzucił pomoc.

Jest to dla nas niezrozumiałe. Nie przedstawił planu naprawczego. Pan dyrektor dostrzega tylko jedno – cięcie w sferze finansów w zakresie pracowników, którzy są na etacie. Nie zdaje sobie sprawy, że pielęgniarki nie przyjmą tych warunków i tak naprawdę już szukają nowej pracy. Pan dyrektor na nasze pytanie, w jaki sposób zamierza zabezpieczyć oddziały odpowiedział, że będzie minimalizował ilość łózek. To dziwne działanie, jak zmniejszamy ilość łóżek to zmniejszamy przychody – słyszymy.

Problem rozwiąże marszałek?

Piotr Rajman torpeduje też pomysł szpitala, by w zamian za osoby, które odeszły z leczniczy, przyjąć na ich miejsce absolwentki szkół medycznych.

W województwie śląskim szkołę skończy 150 pielęgniarek, z czego 70-80% jest już „zagospodarowanych”. Problem jest inny: nie chodzi o same pielęgniarki, ale wszystkie grupy zawodowe – od lekarzy po sprzątających. Dyrektor chce zabrać personelowi medycznemu zatrudnionemu na umowę o pracę około 30% dochodu, z drugiej strony lekką ręką podwyższył umowy kontraktowe ze 130 złotych za godzinę na 220 zł. Już nic nie oczekujemy od tego dyrektora. Rozmowy na tym etapie nie mają sensu. Oczekujemy spotkania z marszałkiem, chcemy się dowiedzieć, jaki jest plan organu prowadzącego na ten szpital – mówi szef „Solidarności”.

Następnie porównał obecną sytuację do wojny.

Jeżeli chce się przystąpić do wojny, trzeba obliczyć koszty. Pan dyrektor nie przeliczył kosztów. Za nami stoją ludzie, którzy nas popierają. Tylko dzięki rozsądkowi liderów nie ma barykad, taczki. Na forach internetowych pojawiają się komentarze, że dzisiaj należałoby dyrektora pogonić – dodaje.

Stwierdził, że nikomu na szpitalu nie zależy.

Pozbywanie się najlepszego personelu to droga do likwidacji. Już się mówi, że jest za dużo lekarzy. Proponuje się im by przeszli na umowy kontraktowe – oznajmia.

Jarosław Madowiczutrzymujemy wynagrodzenie pielęgniarek

Zdaniem dyrektora WSS nr 3 w przestrzeni informacyjnej pojawiają się nie do końca pełne wiadomości. Jak mówi, procedura wypowiedzeń grupowych dotyczyła kilku grup pracowniczych.

Po pierwsze: szpital zmienił sposób prowadzenia wypowiedzeń. Ten zastosowany przez poprzednią dyrektor – Ewę Ficę okazał się prawną porażką, o czym już pisaliśmy. Szpital zmienił więc ten tryb.

Po drugie: szpital nie otrzymał środków z NFZ na pokrycie podwyżek, które weszły w lipcu 2022 roku.

Wychodząc naprzeciw, postanowiliśmy zrobić zmianę w zaszeregowaniu pracowników i w naszej propozycji przedstawiliśmy rozwiązanie: w grupie zawodowej pielęgniarek i położnych postanowiliśmy nie wypowiadać wzrostu wynagrodzenia, a przesunąć pielęgniarki z wykształceniem magistra i specjalizacją do grupy niższej, ale otrzymując wynagrodzenia. Zmieniamy podstawę wypłaty w wynagrodzeniach, ale kwotę 7300 zł brutto zostawiamy – mówi Madowicz.

Po trzecie: szpital poprosił organizacje związkowe, aby zmienić miejsce wykonywania pracy.

Do tej pory pracodawca był zobowiązany, by wpisywać osobie zatrudnionej konkretny oddział. To był kłopot, jeśli oddział został zwieszony. Trzeba było przenieść pracownika na maksymalnie 3 miesiące. Uznaliśmy, że byłoby dobrze, gdyby dało się swobodnie pracowników przesuwać między oddziałami – wyjaśnia dyrektor WSS nr 3.

Po czwarte: lecznica zaproponowała wypowiedzenie różnego rodzaju dodatków. Jednak po ostatnim spotkaniu wycofała się z tego pomysłu do końca czerwca.

Nie będzie popadania w skrajności?

Jarosław Madowicz przyznaje, że boi się braków w kadrze.

Na pewno będzie jakiś ruch. Otwieramy się na kontrakty. Nikomu nie obniżamy wynagrodzenia. Ale nie ma możliwości podwyższania kwoty. Co będzie od lipca? Nie wiem. Zawsze możemy wrócić do lepszej wersji. Muszę zabezpieczyć szpital – zaznacza.

Uspokaja też, że szpital nie będzie popadał w skrajności w przenoszeniu pielęgniarek po oddziałach.

Jak ktoś nie ma doświadczenia w danym zakresie, to nie będziemy wymagać, by poszła na np. zabieg endoskopowych. Myślimy raczej na rotacji typu pielęgniarka internistyczna na chirurgię lub na endokrynologię – dodaje.

Będzie redukcja lekarzy

To nie jedyne zmiany, jakie mają zajść w WSS nr 3. Dyrektor Madowicz przyznaje, że jest na etapie pochylania się nad planem zatrudnienia.

Będziemy racjonalizować, mówić wprost – redukować zatrudnienie głównie w grupie lekarskiej. Trudno powiedzieć, ile osób straci pracę. Są jednak takie oddziały gdzie widać przerost zatrudnienia. Nie chce nikogo skrzywdzić. Na pewno pieniądze ludzie dostaną, ale najpierw muszą one być. Zawsze są emocje, strona społeczna jest od tego, by zabiegać o wynagrodzenia, dyrekcja od tego, by nimi racjonalnie dzielić – wyjaśnia.

Przyznaje też, że dla szpitala droższym pracownikiem jest ten, który ma podpisaną umowę o pracę.

Trzeba wziąć pod uwagę takie koszty jak podatki, urlop, inne elementy. Osoby na kontrakcie takich rzeczy nie ma – zauważa.

„Nie róbmy z siebie wariatów”

Wypowiedziom dyrektora przysłuchiwali się związkowcy. Wiesława Frankowska nie widzi spójności pomiędzy tym, co mówi dyrektor, a co dzieje się w szpitalu.

Sprzęt nie leczy. Za chwilę nie będę miała kadry i zapewnionych dyżurów – dopiera.

Bardziej bezpośredni jest Piotr Rajman.

Nie róbmy z siebie wariatów. Czy nie widzicie, że dyrektor nie ma pomysłów na nic? To, co dostaliśmy na piśmie to tylko intencja pracodawcy, a nie zobowiązanie i to jeszcze obwarowane uwarunkowaniami. Tu chodzi o to, że nie ma koncepcji na rozwój szpitala. Słuchałem dyrektora i byłem zażenowany odpowiedziami – mówi bez ogródek.

Z takimi zarzutami nie zgadza się dyrekcja szpitala. Wyjawia, że są plany na rozwój onkologii, ginekologii onkologicznej. Wkrótce ma też ruszyć remont porodówki.

Obserwuj nasz serwis na:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMarsz Na Tak przejdzie przez Poznań w pierwszy dzień wiosny. „To czas, kiedy świat staje się kolorowy”
Następny artykułDlaczego odwołano konsultacje PL-FR? Wiceminister ujawnia