A A+ A++

fot. Klaudia Piwowarczyk

To były pierwsze Święta Bożego Narodzenia poza domem – poza rodzinnym krajem i miastem dla bielskiego przyjmującego Ryana Coenen’a. Jak je spędził, czy spróbował tradycyjnych, polskich wigilijnych potraw? Rozmawialiśmy także o tym, jak Ryan czuje się w naszym kraju, czy się odnalazł i zaaklimatyzował w Bielsku-Białej. Czy tęskni za Stanami Zjednoczonymi, czy tęskni za domem, rodziną i przyjaciółmi?

To były twoje pierwsze Święta Bożego Narodzenia z dala od domu. Jak je spędziłeś?



Ryan Coenen:
 To prawda – moje pierwsze Święta Bożego Narodzenia za granicą. Miałem to szczęście, że odwiedziła mnie moja rodzina. Moi rodzice i siostra spędzili tydzień w Polsce. Razem świętowaliśmy zarówno Wigilię, jak i Pierwszy Dzień Świąt. Wybraliśmy się na wycieczkę do Szczyrku, a także do Krakowa. Same Święta Bożego Narodzenia natomiast spędziliśmy w mieszkaniu moim i Jenny.

Zaskoczyło cię coś w sposobie spędzania Świąt Bożego Narodzenia przez nas, Polaków?

– Tak, tak. Tym, co mnie zaskoczyło najbardziej to fakt, że obchodzicie drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. My mamy tylko Wigilię, a potem Boże Narodzenie, czyli jak wy mówicie pierwszy dzień świąt. W USA okres świąteczny kończy się szybciej.

Możesz nam powiedzieć, jak wygląda Boże Narodzenie w twoim rodzinnym kraju?

– Przede wszystkim są to bardzo rodzinne święta. Spędzamy dużo czasu w gronie najbliższych. Decydujemy, większością głosów kiedy otwieramy prezenty – czy robimy to w wieczór wigilijny, czy też w Boże Narodzenie. W USA wszyscy dekorują domy lub mieszkania na zewnątrz. Ozdabiamy podwórka. Można powiedzieć, że wręcz szalejemy z dekoracjami. Trochę inaczej niż w Polsce. U was chyba nie ma tej tradycji albo nie jest ona rozpowszechniona tak, jak ma to miejsce w moim kraju.

Jak spędziliście Sylwestra?

– Spędziliśmy na zabawie sylwestrowej. Świętowaliśmy razem z kolegami z drużyny.

Mieszkasz w Polsce już cztery miesiące. Wystarczający czas, by się zaaklimatyzować?

–  Mam to szczęście, że od początku jest tutaj ze mną moja dziewczyna Jenna. Bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że jej obecność była dla mnie błogosławieństwem, w szczególności na samym początku. Razem udało się nam zaaklimatyzować w Bielsku-Białej. Razem jest prościej, łatwiej, wygodniej. Odnalazłem wspólny język z chłopakami z drużyny. Poznałem całą administrację klubu i wszystkie rzeczy z tym związane. Święta Bożego Narodzenia w środku sezonu były naprawdę miłym przeżyciem. Prawda jest jednak taka, że oczywiście tęsknię za swoim krajem, rodziną, przyjaciółmi i jakby dobrze mi tu nie było, to i tak nie mogę się doczekać końca sezonu.

Terminarz rozgrywek ligowych jest dość napięty. Dużo trenujecie, gracie. Mimo to znalazłeś czas, by nieco pozwiedzać, by wyruszyć w Polskę, zobaczyć coś poza samym miastem Bielsko-Biała?

– Podróżujemy dużo z zespołem, jeździmy niemalże po całej Polsce na mecze. Poza tym byłem dwa razy w Szczyrku – raz z naszymi polskimi przyjaciółmi, a raz z moją rodziną. Jenna i ja byliśmy już dwa razy w Krakowie. Odwiedziliśmy także Jarmark Bożonarodzeniowy w Katowicach. Bielsko-Biała to miasto, które znamy już bardzo dobrze. Widzieliśmy większą jego część. Kochamy centrum. Mamy swoje ulubione restauracje.

Co było dla ciebie najtrudniejsze w procesie aklimatyzacji?

– Postawiłbym chyba na barierę językową. To była najtrudniejsza rzecz, do której nie mogłem się przyzwyczaić. Komunikacja z nieznajomymi była bardzo trudna zarówno dla Jenny, jak i dla mnie. Teraz mogę powiedzieć, że był to drobiazg. Na początku jednak wydawało mi się, że jest to problem nie do przezwyciężenia. Z drugiej jednak strony od razu zaczęliśmy zauważać pozytywy. Poznawaliśmy nową kulturę, chłonęliśmy atmosferę tego pięknego miasta wędrując po tych starych i jakże pięknych uliczkach. Cieszymy się, że mamy okazję zobaczyć nową, inną część świata. Generalnie więc powiedziałbym, że od czasu pobytu tutaj zauważamy o wiele więcej pozytywów, niż negatywów.

A co sądzisz na temat jedzenia w Polsce?

– Jedzenie tutaj, w Polsce jest zdecydowanie dużo lepsze, niż w Stanach Zjednoczonych. Wszystko jest zdrowsze, bardziej organiczne. Doświadczenie nowego rodzaju dla mnie. Macie zdecydowanie mniej fast foodów niż my. W USA wszystko jest przetworzone, w naszej żywności jest dużo dodatków, konserwantów. Więc tak, jedzenie w Polsce zdecydowanie na plus.

Czego najbardziej ci brakuje, za czym tęsknisz najmocniej?

– Zdecydowanie najbardziej tęsknię za moimi przyjaciółmi i rodziną. Rozłąka jest trudna. Bycie tak daleko od najbliższych przez tak długi czas jest trudne. Tęsknię za moim rodzinnym miastem w Milwaukee – WI. Mieszkam tam od dziecka, tam są moi wszyscy znajomi oraz moja rodzina, która jest mi bardzo bliska. Brakuje mi jednak jeszcze jednej rzeczy – jazdy samochodem z automatyczną skrzynią biegów.

Co będzie pierwszą rzeczą, którą zrobisz po powrocie do domu?

– Nad odpowiedzią na to pytanie nie muszę się zastanawiać  – zaproszę do domu całą moją rodzinę i wszystkich przyjaciół i po prostu usiądziemy, napijemy się piwa i porozmawiamy. Będą chciał dowiedzieć się wszystkiego, co wydarzyło się podczas mojej nieobecności. Opowiem o mojej polskiej przygodzie, pokażę im zdjęcia, porozmawiamy o moich kolegach z drużyny i moim doświadczeniu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGroźne zderzenie tramwaju z taksówką na Franowie przy Ikei. Są poszkodowani, ruch na torach wstrzymany
Następny artykułSukcesy sokólskich bilardzistów. Zajęli czwarte miejsce w Polskiej Ekstraklasie [FOTO]