A A+ A++

Elektryczny samochód dostawczy to nowy projekt rządu. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju podlegające resortowi nauki w maju wszczęło postępowanie publiczne pod kryptonimem “e-Van“. Cel? Wyłonienie firm, które opracują elektryczne i wodorowe pojazdy dostawcze do 3,5 t oraz technologie poprawiające ich parametry.

Volkswagen ID.3 zwinnie zdobywa polskie ulice. Jak jeździ? Sprawdziliśmy w Warszawie
Volkswagen ID.3 zwinnie zdobywa polskie ulice. Jak jeździ? Sprawdziliśmy w Warszawie

Zobacz również

Teraz NCBiR podało listę wykonawców, którzy w kwalifikacjach uzyskali pozytywną ocenę merytoryczną. Na dziesięć wniosków największą liczbę punktów zdobyła polska firma technologiczna Veramo Lab w konsorcjum z niemiecką spółką Eurabus. Z dokumentacji wynika, że duet ten pokazał miejski elektryczny pojazd dostawczy o nazwie SEVI.

– Z dużym zadowoleniem przyjęliśmy ogłoszenie listy rankingowej NCBiR w projekcie eVan. Potwierdza ona słuszność obranej strategii działania. W szczególności cieszy wysoka ocena kadry inżynierskiej spółki – powiedział Marcin Jastrzębski, prezes Veramo i Veramo Lab.

W ramach przyznanej wcześniej Veramo Lab przez NCBR dotacji firma opracowuje już projekt układu napędowego do autobusu elektrycznego z doładowywaniem z ogniwa metanolowego lub wodorowego.

– Obecnie w polskich przetargach wymogiem jest dostarczenie pojazdu, który po szybkim ładowaniu będzie miał 120 km zasięgu. Natomiast szacunki pokazują, że wystarczający na cały dzień średni zasięg autobusu elektrycznego to 300-350 km. Veramo oferuje e-autobusy, które pozwalają przejechać dystans 400 km. Dzisiaj gminy i miasta kupujące autobusy z zasięgiem 120 km muszą także dokupywać szybkie ładowarki pantografowe i instalować je na pętlach autobusowych, co znacznie zwiększa koszty całej inwestycji. Ostatnio jedno z miast kupowało 10 autobusów za kwotę 25 mln. Dodatkowe 6 mln zł przeznaczone zostało na wyposażenie dwóch pętli w ładowarki. To zdecydowanie niepotrzebny koszt, bo za 2 lata takie ładowarki nie będą potrzebne – dodał Jastrzębski.

A jaki będzie polski dostawczak na wodór?

Pomysłodawcy z rządowej agencji zakładają, że dzięki projektowi uda się – tu cytat: doprowadzić do rozwoju technologii związanych z obszarem elektromobilności oraz opracowania elektrycznego i wodorowego pojazdu dostawczego, o innowacyjnych funkcjonalnościach i uniwersalnym zastosowaniu.

– Przedsięwzięcie będzie stymulowało wzrost polskiej branży motoryzacyjnej poprzez wsparcie rozwoju i wdrożenia na rynek technologii alternatywnych źródeł energii w uniwersalnych pojazdach dostawczych o napędzie elektrycznym kat. N1 (zarówno BEV jak FCEV). Powstały pojazd ma cechować się przede wszystkim wysoką niezawodnością i trwałością, funkcjonalnym i ergonomicznym wnętrzem, nowoczesnym wyglądem oraz być oparty o uniwersalną platformę jezdną przeznaczoną pod różne zabudowy specjalne i specjalizowane – uzasadniają przedstawiciele NCBR.

Wodór, prąd i ponad 50 mln w grze

Projekt przewiduje, że nowe elektryki zapewnią co najmniej 250 km zasięgu po jednym ładowaniu. Na wodorze, określanym przez ekspertów jako paliwo przyszłości, auta powinny pokonywać 400 km i więcej. W obu przypadkach ładowność to co najmniej 1000 kg.

Przedsięwzięcie podzielono na cztery etapy. Wykonawcy mają opracować platformę pojazdu i jej dokumentację techniczną oraz koncepcję zabudowy testowej. Następnie ma powstać prototyp oraz d … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPomoc dla schroniska
Następny artykułZ piekła do nieba w każdym meczu