Wydarzenia, o których opowiada czteroodcinkowy serial Rozpruwacz z Yorkshire rozegrały się w Wielkiej Brytanii na przestrzeni sześciu lat, od 1975 do 1981. To wtedy trwało jedno z największych śledztw w historii tamtejszej policji, która przez długi czas bez powodzenia ścigała seryjnego mordercę, który za cel obrał sobie młode kobiety.
Rozpruwacz z Yorkshire (2020) – recenzja serialu (Netflix). Odzyskać noc
Pseudonim Rozpruwacz z pewnością kojarzy się ze słynnym Kubą Rozpruwaczem, mordującym jakoby pod koniec XIX wieku prostytutki w Londynie. Przydomek ten został użyty ponownie, bowiem – według policji – ofiarami seryjnego mordercy z Yorkshire też padały właśnie prostytutki.
Tyle, że jak się okazało, wcale nie było to takie oczywiste. Rozpruwacz z Yorkshire ma dwa główne tematy. Pierwszym z nich jest samo śledztwo, niesamowicie skomplikowane. Jak pewnie kojarzycie z przeróżnych kryminałów, gdy dochodzi do morderstwa, sprawcą w zdecydowanej większości przypadków jest osoba bliska ofierze. Kiedy jednak pojawia się ktoś, kto wydaje się atakować przypadkowe osoby, o wiele trudniej jest wpaść na jego trop. Policja stanęła więc przed nie lada zadaniem – wydano mnóstwo środków, przesłuchano tysiące ludzi, a efekty były mizerne.
Problem w tym, że – jak się okazało – służby mundurowe popełniły mnóstwo błędów. Tak bardzo zafiksowały się na teorii, że morderca nienawidzi prostytutek, że lekceważone były nie pasujące do niej zdarzenia, zeznania i dowody. Rozpruwacz z Yorkshire to zatem opowieść o niekompetencji policji, braku umiejętności przyznania się do błędu, co oczywiście oznacza, że wielu morderstwom można było zapobiec. Niech ostatecznym tego potwierdzeniem będzie to, że stojący za atakami człowiek był przesłuchiwany… aż dziewięć razy, ale nie pasował do obrazu, który mieli w swoich głowach (i wytycznych z góry) stróże prawa.
[embedded content]
Z czego brały się te koszmarne błędy? Tu dochodzimy do drugiego wątku, bo cała sprawa została przedstawiona na tle rozwoju ruchu feministycznego. Policjanci biorący udział w śledztwie mieli w głowach ten sam zestaw wartości, pochodzili z tego samego środowiska, nie byli w stanie zrozumieć motywacji mordercy. Było to zupełnie poza ich radarem. Przyzwolenie na przemoc wobec kobiet było ogromne, tak samo jak „naturalnym” było obwinianie ich o to, co im się przydarzyło. Dowodzą tego doniesienia medialne, wypowiedzi różnych osób oraz fakt, że policja na serio zainteresowała się sprawą dopiero wtedy, gdy zamordowana została nastolatka, której nijak nie można było uznać za prostytutkę (w rzeczywistości nie było też podstaw, by uważać za nie kilka innych ofiar). Wydarzenia te miały więc bardzo duży oddźwięk społeczny, zradykalizowały wiele kobiet, które postanowiły zawalczyć o swoje bezpieczeństwo i sprzeciwić się narracji, pt. „jeśli kobieta chodzi sama po nocy i coś jej się stanie, to jest to jej wina”.
Rozpruwacz z Yorkshire jest więc czymś więcej niż tylko historią o słynnym i głośnym śledztwie. Nie dość, że zmusza do myślenia, to jeszcze spokojnie – pod różnymi względami – można odnosić opowiedziane w nim sytuacje do współczesnego świata. Czy można się do czegoś przyczepić? Jasne. Niektóre wątki mogłyby być nieco bardziej rozwinięte – na przykład ten związany z fałszywymi listami i nagraniem, które jakoby wysyłał do policji morderca. Odcinki kończą się też raczej niepotrzebnymi cliffhangerami. Ale to niewielkie mankamenty. Rozpruwacz z Yorkshire jest serialem dokumentalnym jak najbardziej godnym polecenia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS