Idąc na koncert, oczekujemy, że będzie to miło lub inspirująco spędzony czas. Chcemy zobaczyć i posłuchać ulubionego artysty albo – w przypadku festiwali – często poznać też twórczość zupełnie nam nieznanych wykonawców. Liczymy, że muzyka będzie główną atrakcją. Niestety, czasem okazuje się, że jest nim klub dyskusyjny innych osób, które stwierdziły, że koncert jest idealnym miejscem na… rozmowę.
Koncerty w Trójmieście
Uczestnicząc koncertach na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, udało mi się zetknąć z każdym rodzajem muzyki oraz publiczności. I właśnie publiczność jest bohaterem tego tekstu. Zdążyłem w tym czasie zauważyć, która jest najbardziej kulturalna, a która wręcz przeciwnie. Zdążyłem również przeżyć wszystkie możliwe “mody” na zakłócanie koncertów.
Jeszcze nie tak dawno temu największym dramatem podczas słuchania muzyki na żywo były dziesiątki ekranów uniesionych ku górze, aby nagrywać lub fotografować to, co działo się na scenie. Łatwiej było obejrzeć koncert na czyimś telefonie, niż szukać wzrokiem estrady. Nie jest tak, że ten problem zniknął. Wciąż jest obecny, ale wydaje się, że w mniejszym stopniu, a na pewno krótszym, ponieważ teraz ludzie nagrywają przede wszystkim krótkie relacje na media społecznościowe, tzw. “stories” – więc uznajmy to za jakiś progres.
Niestety, skoro jeden problem zanika, drugi pojawia się na horyzoncie i to jeszcze gorszy. Bo o ile smartfony zakłócają przede wszystkim odbiór wizualny, o tyle rozmowy zakłócają wszystko. Nie mogąc się skupić na muzyce, szukamy wzrokiem osób urządzających sobie dyskusje na wiele tematów. Tym samym przez czyjąś niekulturalność tracimy to, na czym najbardziej nam zależy – występ.
Czytaj także: Co nas denerwuje podczas koncertów?
Oczywiście wszystko zależy od miejsca, w którym się znajdujemy. Na ogromnych festiwalach, na stadionach czy w halach, gdzie znajdują się tysiące osób, to normalne, że czasem ktoś zamieni kilka zdań. Nie jest to aż tak absorbujące, jednak w klubach – tak mniejszych, jak i większych – jest to chwilami uciążliwe.
Nie jestem w stanie zrozumieć, jaki jest sens, że osoby, które kupują bilet na koncert – często za niemałe kwoty – i idą nań, aby go w ogóle nie doświadczyć, jednak to ich sprawa. Gorzej, że ich zachowanie wpływa na tych, którzy chcą posłuchać muzyki. Każdej muzyki. Ponieważ koncertowe kluby dyskusyjne wpływają na każdego słuchacza. Kiedy brzmienia są bardziej stonowane, szmer rozmów często roznosi się po całej sali. Natomiast podczas brzmień mocniejszych, rockowych, rozmowy zamieniają się w krzyki – bo przecież jest za głośno, aby mówić normalnie.
Warto byłoby sobie zadać pytanie: czy odpowiadałoby mi takie zachowanie, gdybym to ja chciał posłuchać, a ktoś przeszkadzałby mi swoją rozmową? Wystarczy nie robić drugiemu tego, co nam nie jest miłe.
Nie mówię tu o osobach, które zamienią ze sobą kilka słów w tłumie. Problem dotyczy coraz większej liczby widzów, którzy na tyłach i bokach sali odbywają dyskusje na najróżniejsze tematy. Czemu nie umówią się w domu albo restauracji? Miejsc do miłego spędzania czasu ze znajomymi w Trójmieście jest sporo. Tam można porozmawiać o wszystkim.
Restauracje w Trójmieście
Najbardziej drażni jednak, że takie osoby często uważają, że mają do tego prawo. Owszem, są wyjątki, które po zwróceniu uwagi powiedzą “przepraszam” i przestaną rozmawiać albo przejdą w bardziej ustronne miejsce, aby kontynuować. Niestety, to mniejszość. Większość odpowiada, że “jak się nie podoba, to proszę pójść pod scenę”. Problem polega jednak na tym, że nie każdy lubi albo chce być pod sceną, a na koncercie – w każdym miejscu – powinien odczuwać komfort i czerpać przyjemność z występu, na który przyszedł.
Jest to problem, który trudno będzie rozwiązać, tym bardziej że się nasila. W przypadku telefonów łatwo jest temu zaradzić – wystarczy zabronić z ich korzystania. Dobrym przykładem był koncert Jacka White’a w Gdynia Arenie. Z rozmowami jest gorzej. Jedyne, co można zrobić, to wyczulić obsługę lokali, aby odpowiednio reagowała na tego rodzaju zachowania. Mimo wszystko ktoś, kto odpowiada za miejsce, może będzie miał większy posłuch niż ktoś z publiczności. Poszedłbym nawet krok dalej – w skrajnych przypadkach wypraszał z sali. Może to by poskutkowało?
A jakie wy macie wrażenia z koncertów? Czy obserwujecie podobny problem?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS