A A+ A++

Poniżej relacja Ryszarda Karkosza z 24. dnia podróży – kolejnym dniu pobytu w Brisbane:

Cały czas od przylotu do Cairns (04.09) jesteśmy w stanie Queensland. Ta część Australii potoczenie nazywana jest Słonecznym Stanem ze względu na subtropikalny klimat i aż 283 słoneczne dni w roku! Na stolicę Brisbane, w której mieszka aż 20% Australijczyków wszyscy mówią “Brissy”. Trzecie miasto Australii, po Sydney i Melbourne, w którym przebywamy od dwóch dni, imponuje ogromem, szczególnie City z „lasem” wieżowców.

Jesteśmy ze Stanisławem Starszym (z Bełchatowa) sami w wielkim mieście. Czekamy na przyjazd pozostałych dwóch par. Dziś w planie dnia kolejna wycieczka rowerowa.
Po śniadaniu rozmawiamy przez telefon z pozostałymi parami. Są daleko, choć jest szansa na przyjazd jednej z nich. Grzegorz i Mieczysław są tylko 130 km od nas.
Bagaże zostawiamy w hostelu Brisbane City YHA i ruszamy w miasto. Najpierw jedziemy pod ratusz. W drodze do ogrodu botanicznego (City Botanic Gardens) trafiamy przy Ann Street na zabytkowy, ale wciąż czynny dworzec centralny (Central Station). Naprzeciw dworca plac (ANZAC Square), miejsce pamięci Australijskich i Nowozelandzkich żołnierzy, którzy zginęli w konfliktach zbrojnych (ANZAC to skrót od Australian and New Zealand Army Corps). W dole rosną piękne baobaby, a na drugim końcu stoi poczta główna.
City Botanic Gardens to ogród botaniczny w centrum miasta. Jest rozległy, uspokajający, pełen egzotycznej roślinności. Po jego objeździe, wczesnym popołudniem, wracamy do hostelu, a po drodze robimy zakupy. Całe popołudnie spędzamy na kąpielisku Street Beach znajdującym się na prawym brzegu rzeki Brisbane, oddzielonej od niej promenadą. Przyszły gospodarz igrzysk olimpijskich (2032) niestety nie leży bezpośrednio nad oceanem, ale mimo to posiada plażę. Sztuczne laguny w centrum miasta, zostały zaprojektowane tak, aby można było uciec od miejskiej dżungli. Są wysokie palmy, baseny, biały piasek i jeden z lepszych widoków na wieżowce znajdujące się w centrum.

Wieczorem, tu wieczór jest już o 18-tej, otrzymujemy telefon, że druga para złapała stopa i jedzie do nas. O 21:30 są już z nami. Ze stacji paliw, 90 km przed Brisbane, zabrał ich kierowca wracający z trasy pustym samochodem do przewozu mebli. Wypisz, wymaluj jak nas, tylko ich o 2 dni później.
•Wspólne nocowanie przy hostelu nie było możliwe ze względu na brak miejsca. Udaliśmy się więc na pobliski dworzec kolejowo-autobusowy, a tam rowerowy patrol policyjny wskazał nam miejsce tuż obok na placu Emmy Miller.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLewy przyznał, czego nam brakuje
Następny artykułKulesza studzi emocje po triumfie Polaków. “Czeka nas trudniejsze zadanie”