Jestem zdecydowaną zwolenniczką wyrzucania z miasta prywatnych aut. Dzieje się tak wszędzie w zachodniej Europie. Ale nie dajmy się zwariować, nie można tego zrobić, gdy nie ma alternatywy.
W mroźne, bezwietrzne dni w mojej okolicy, czyli na Wieniawie, wystarczy wyjść z domu, żeby narazić się na atak przykrego zapachu. Szczególnie popołudniami, w porze powrotów z pracy do wyziębionych mieszkań. W tej dzielnicy budynki powojenne sąsiadują z kamienicami z pierwszej połowy ubiegłego wieku. W wielu z nich wciąż jeszcze pali się w piecach. Czym się jednak pali? Czasem fetor jest taki, że nawet wyobraźnia kapituluje. Na pewno nie ma to nic wspólnego z ekologią.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS