A A+ A++

Atak hakerski na ukraińskie strony rządowe pokazuje irytację Moskwy rezultatami rozmów z NATO. Sygnalizuje również, że Rosja nie porzuca drogi podgrzewania napięcia wokół Ukrainy.

Dziś przypuszczono atak na strony internetowe ukraińskich instytucji rządowych. M.in. Ministerstwa Oświaty i Nauki, MSZ czy Ministerstwa Energetyki. Zaatakowano również aplikację Dija, służącą jako platforma usług cyfrowych administracji rządowej dla obywateli. Strony nie działają, a wcześniej pojawiał się na nich sporządzony po ukraińsku, rosyjsku i polsku komunikat, sugerujący, że za atakiem stoją polscy hakerzy.

W komunikacie jest mowa o zemście „za Wołyń, UPA, Galicję” itp. Są odniesienia do bolesnych kart polsko-ukraińskiej historii oraz informacja, że zostały wykradzione dane. Polski tekst zawiera błędy językowe, charakterystyczne dla internetowego translatora. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) zaprzecza i twierdzi, że żadne dane nie były skradzione. Sprawą już zajęły się ukraińskie służby, m.in. specjalnie powołana do takich celów cyber-policja.

Udawanie Polaków

Nie jest to pierwsza próba podgrzewania antypolskich nastrojów na Ukrainie, podobnie jak antyukraińskich w Polsce. Na przestrzeni ostatnich lat odbyło się wiele prób niszczenia pomników, mazania obraźliwych napisów antypolskich we Lwowie, antyukraińskich na Podkarpaciu. Rosjanie regularnie inicjują tego typu kampanie w mediach społecznościowych. Przy tym Polska i Polacy należą niezmiennie do najbardziej lubianych przez Ukraińców narodów. Tym razem hakerzy spróbowali wykorzystać konfliktogenne wątki pamięci historycznej w uderzeniu na rządowe strony Ukrainy.

„Bój się i czekaj na najgorsze”: nieznani hakerzy zaatakowali strony rządowe Ukrainy

Jednak to nie wątki jątrzące między Polską i Ukrainą są tu najważniejsze. Do ataku doszło zaraz po zakończeniu dwóch ważnych rund rozmów Rosji z Zachodem: z USA w Genewie i NATO w Brukseli. A tuż przed rozmowami Rosji na forum OBWE w Wiedniu. Tym rozmowom będzie przewodniczyć Polska, sprawująca obecnie rotacyjne przewodnictwo w OBWE.

Co nie jest bez znaczenia w kontekście tematu ataku hakerskiego. Atak ma pokazać, że napięcie na Ukrainie i wokół niej nie maleje. W ciągu ostatnich godzin w Charkowie doszło do całej serii fałszywych telefonów informujących o podłożonych w centrach handlowych bombach. W ten sposób ktoś próbuje wzbudzić na Ukrainie histerię. Przy okazji pokazując Ukraińcom słabość państwa. A Zachodowi, że zagrożenie wojenne ze strony Rosji wciąż jest realne i narasta.

Tupanie nogą

Służą temu również ćwiczenia rosyjskich wojsk w przygranicznych z Ukrainą obwodach, oraz rozpoczęte dziś, niezapowiedziane ćwiczenia we Wschodnim Okręgu Wojskowym, powiązane z przerzutem wojsk. Rosyjskie dowództwo nie informuje dokąd mają być przerzucane wojska z Dalekiego Wschodu i Syberii, ale internet tradycyjnie zalewają filmiki pociągów wyładowanych czołgami i innymi sprzętem.

To wszystko razem buduje presję. W grudniu amerykańskie służby, korzystając z przecieków do prasy informowały, że Rosja szykuje serię dużych ataków hakerskich na ukraińską infrastrukturę informatyczną. M.in. na sieci energetyczne, system bankowy, czy platformy cyfrowe obsługi administracji. Amerykanie i Brytyjczycy mieli jeszcze w ubiegłym roku wysłać do Kijowa zespoły specjalistów od IT, którzy mieli wspierać Ukraińców w obronie sieci. Ukraińska SBU o rosyjskich atakach hakerskich informuje regularnie. Tego typu ataków jest kilkadziesiąt miesięcznie.

NATO stawia zaporę warunkom Putina

Jednak obecny atak może napawać strachem właśnie dlatego, że był spodziewany, jako element przygotowań do uderzenia militarnego na Ukrainę. Rosjanom pewnie o to chodzi. Po fiasku w rozmowach z NATO i USA, zrozumieli, że nie da się łatwo wymusić ustępstw Zachodu. Moskwa może jeszcze żywić resztki nadziei, że rozmowy z Zachodem za pomocą przystawiania Ukrainie pistoletu do głowy przyniosą skutek. Jednak równie dobrze Władimir Putin mógł zrozumieć, że w tej rundzie rozgrywki o Ukrainę wiele już nie osiągnie. A ataki hakerskie są jedynie nerwowym tupaniem nogą w bezsilności i próbą wyjścia z twarzą z rozdętej do granic możliwości histerii wojennej.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale „Opinie”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSerial „Superman i Lois” wrócił z 2. sezonem. Co czeka fanów?
Następny artykułMaja Bohosiewicz odsłoniła zjawiskowe nogi. “Dłuższe niż Burj Al Arab!”