A A+ A++

„Dość powszechne jest przekonanie, że wieloletni szef partii i premier z jej ramienia Donald Tusk przestał stawiać na PO, kombinując, jakby tu stworzyć konstelację ewolucyjnie lepiej dostosowaną do dzisiejszej polityki” – pisze Jan Rokita na łamach tygodnika „Sieci”.

Zdaniem publicysty, narzekanie i wątpienie w szanse Platformy, to zjawisko coraz popularniejsze w mediach.

Zwątpienie w Platformę Obywatelską jest dzisiaj w dobrym tonie. Jeśli czytać gazety, to trudno się oprzeć wrażeniu, że jak jakiś szef działu krajowego nie ma pomysłu na bieżący komentarz, to zawsze może po raz n-ty wylać swoje rozczarowanie kondycją PO

– czytamy.

Budka pod ostrzałem

Rokita zwraca uwagę m.in. na postać Donalda Tuska i jego znaczenie w obecnej sytuacji PO.

Dość powszechne jest przekonanie, że wieloletni szef partii i premier z jej ramienia Donald Tusk przestał stawiać na PO, kombinując, jakby tu stworzyć konstelację ewolucyjnie lepiej dostosowaną do dzisiejszej polityki, oczywiście kosztem Platformy w jej obecnym kształcie

– przekonuje Rokita.

Zarzut wobec Borysa Budki jest jeden: że nie sprawił wcale cudu, w efekcie którego partia podążałaby jasną drogą do pokonania PiS i przejęcia władzy. (…) Ci, których prezes pokonał w partyjnych wyborach, tworzą „platformę w Platformie”, a choć się zarzekają, że Budka jest ich najlepszym przyjacielem, wszyscy wiedzą, jaki jest polityczny sens tego rodzaju wewnątrzpartyjnych konstrukcji

– dodaje.

Rokita pisze też o ewentualnym osłabieniu Platformy, by powstać mogła nowa formacja polityczna.

Moda na dezawuowanie Budki nie bierze się wcale z jakichś widocznych ułomności jego partyjnego kierownictwa, ale jest z jednej strony efektem zjawiska „zwątpienia w Platformę”, z drugiej zaś celowym osłabianiem przywództwa PO po to, by pozbawić partię wewnątrzsterowności i na jej gruzach wznieść inną polityczną konstrukcję

– czytamy.

Próby wrogiego przejęcia

Liczni po stronie opozycji mniej lub bardziej otwarci przeciwnicy Platformy zakładają możliwość powtórki scenariusza z 2001 r. Dokładnie dwie dekady temu świeżo powstała PO z premedytacją zaczepiła się na sposób pasożytniczy na dwóch istniejących wcześniej organizmach: Unii Wolności i Stronnictwie Konserwatywno-Ludowym, zręcznie wysysając z nich energię, działaczy i elektorat. Czyli zrobiła z sukcesem to, co teraz planuje przede wszystkim Szymon Hołownia i jego ekipa w stosunku do starej i trochę zmęczonej już (podobnie jak UW w 2001 r.) Platformy

– pisze Rokita.

Zwraca też uwagę na atuty, które pozostały w rękach rządzących Platformą Obywatelską.

Jak każde duże i znużone zwierzę Platforma potrzebuje oczywiście czasu, aby opędzić się od intruzów. I tu tkwi właśnie druga kluczowa przewaga PO. Najprawdopodobniej bowiem partia ten czas ma. I ma go nawet dość sporo, aż do roku 2023, kiedy mają się odbyć rozstrzygające o przyszłej władzy wybory. Intruzi są w pośpiechu: muszą już dziś sami sobie i całej Polsce udowodnić, że Platforma będzie dla nich dostępnym i bogatym żerowiskiem. To pod presją tej psychologicznej konieczności Polska 2050 idzie do Sejmu na rozdobędę, polując tam na jakieś trzeciorzędne posłanki, choć jej długofalowym interesem byłoby odcięcie się i odizolowanie od obecnego parlamentu niczym od jakiejś politycznej zarazy

– czytamy.

Cały tekst Jana Rokity w najnowszym numerze tygodnika „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 22 lutego br., także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.

Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEpiskopat Ukrainy reaguje na projekty biskupów niemieckich
Następny artykułNASZ WYWIAD. Paweł Styrna: Nie czas na radykalne zmiany