Sekretarz obrony Pete Hegseth zapowiedział rewolucję – a w zasadzie masakrę piłą łańcuchową – w amerykańskich wojskach lądowych. Planowane są poważne zmiany organizacyjne w strukturach dowodzenia i systemie zakupów wojskowych. Pod nóż mają iść liczne projekty, jak czołg lekki M10 Booker, Predatory, JLTV, transportery opancerzone AMPV czy roboty bojowe Ripsaw M3. Wbrew pozorom w tym szaleństwie jest metoda, a Departament Obrony przychyla się do postulatów zgłaszanych przez samych wojskowych.
Zacznijmy od ogólnego przeglądu sytuacji. Sekretarz Hegseth w notatce z 30 kwietnia (PDF tutaj) wskazał główne zadanie stawiane przed siłami zbrojnymi Stanów Zjednoczonych. Jak łatwo się domyślić, jest nim odstraszanie Chin od inwazji na Tajwan i jakiegokolwiek zbrojnego wystąpienia przeciwko USA. Gorący konflikt z Chinami i ryzyko wynikające z rozwijanych przez chińskich strategów niekonwencjonalnych metod działania i wykorzystania nowego sprzętu spędza sen z powiek pracownikom Pentagonu.
– Tempo zmian skali i zakresu ich ćwiczeń to jedyny nieliniowy efekt, jaki zaobserwowałem w zeszłym roku, który budzi mnie w nocy lub nie pozwala mi zasnąć – mówił w wywiadzie dla Financial Times admirał Samuel Paparo, dowódca INDOPACOM‑u.
Zdaniem admirała Paparo USA są ciągle w stanie obronić Tajwan. Nie jest to zdanie odosobnione wśród amerykańskich wojskowych. Największego problemu upatruje się (i szef INDOPACOM‑u nie jest tutaj wyjątkiem) w chińskich zdolnościach produkcyjnych, dalece obecnie wyprzedzających amerykańskie. Temat szybkiej modernizacji Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej i opieszałości kompleksu militarno-przemysłowego Stanów Zjednoczonych od lat powraca regularnie w amerykańskim dyskursie na temat rywalizacji z Chinami.
Sekretarz obrony Pete Hegseth. Z tyłu ówczesny przewodniczący połączonego szefostwa sztabów generał Charles Q. Brown. usunięty ze stanowiska po miesiącu prezydentury Donalda Trumpa.
(DOD / Benjamin Applebaum)
Kolejna kwestia to szybkie i radykalne zmiany w sposobie prowadzenia działań wojennych obserwowanych w Rosji i Ukrainie. Mick Ryan, australijski generał w stanie spoczynku, podkreśla błyskawiczne tempo robotyzacji. W ciągu ostatnich trzech lat oglądaliśmy, jak systemy bezzałogowe przenoszą w rejon działań inne systemy bezzałogowe, do tego działające autonomicznie. Dotyczy to nie tylko bezzałogowych statków powietrznych, ale także systemów lądowych i morskich. Wprawdzie wieści o śmierci i beznadziejnej przestarzałości tradycyjnych systemów są przesadzone, ale zmiany są coraz bardziej widoczne.
Jak podkreśla generał Ryan, siły zbrojne muszą znaleźć rozwiązania zapewniające właściwa równowagę systemów załogowych i bezzałogowych, szczególnie tych tanich, możliwych do masowej produkcji i masowego zastosowania na polu walki. W tym celu konieczne jest szybkie wprowadzenie innowacyjnych zmian na trzech polach: rozwoju nowych koncepcji walki, uwzględniających wykorzystanie systemów bezzałogowych, nowych struktur organizacyjnych, zdolnych wykorzystać nowe rozwiązania, i wreszcie wypracowania nowego modelu przywództwa, zdolnego pokierować zmianami.
4/ Military institutions around the world need to move quickly to innovate in three key areas: 1. New warfighting concepts and ideas that incorporate next-gen robotic capabilities; 2. New organisational constructs that exploits it; and 3. Evolved leadership models to drive…
— Mick Ryan, AM (@WarintheFuture) May 5, 2025
W swojej notatce sekretarz Hegseth wezwał US Army do porzucenia „przestarzałych, zbędnych i nieefektywnych” programów na rzecz nowych priorytetów, takich jak amunicja precyzyjna dalekiego zasięgu oraz obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa. Nie wskazywał jednak konkretnych systemów ani struktur. Więcej szczegółów poznaliśmy dopiero w opublikowanej 1 maja wspólnej notce sekretarza wojsk lądowych Dana Driscolla i szefa sztabu wojsk lądowych Randy’ego A. George’a.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
CZERWIEC BEZ REKLAM GOOGLE 91%
Cięcia organizacyjne
Hegseth chce „wdrożyć kompleksową strategię transformacji, usprawnić strukturę sił, wyeliminować marnotrawstwo wydatków, zreformować proces zakupowy, zmodernizować nieefektywne kontrakty obronne i przezwyciężyć zaściankowe interesy, aby odbudować nasze wojska lądowe, przywrócić etos wojownika i przywrócić odstraszanie”. Z kolei generał George mówi o „ponownym przeegzaminowaniu wszystkich wymogów i eliminacji tych niepotrzebnych, bezwzględnym przyznaniu priorytetu jednostkom liniowym, tak by jak najwięcej wnosiły do siły bojowej, i upoważnieniu dowódców na różnych szczeblach do podejmowania trudnych decyzji w celu zapewnienia zgodności zasobów z celami strategicznymi”.
– Widzieliśmy w wojnach toczących się na całym świecie, że sprzęt po prostu nie jest w stanie zapewnić żołnierzom tego, czego pierwotnie oczekiwano, a mimo to pojawia się rok po roku – mówił z kolei na konferencji prasowej w Pentagonie sekretarz Driscoll. – Wszystkie te partykularne interesy i wszyscy ci lobbyści, którzy pełzają po tym budynku i pełzają po Kongresie, odnosili sukcesy zbyt długo, więc pierwszą sprawą jest to, że zaczniemy obcinać rzeczy, których nie chcemy lub nie potrzebujemy.
Według notki Driscolla i George’a jednym z pierwszych kroków będzie redukcja około tysiąca etatów w dowództwie wojsk lądowych. Kolejny pomysł to połączenie odpowiadających za działania na zachodniej półkuli Armii Północ i Armii Południe w „Dowództwo Zachodniej Półkuli”. Na stole ma być także połączenie dowództw afrykańskiego i europejskiego. Pomysł ten pojawił się już za pierwszej kadencji Trumpa.
Jest też jeden konkretny pomysł: połączenie Dowództwa Przyszłościowego (AFC) z Dowództwem do spraw Szkolenia i Doktryny (TRADOC). Jak zwraca uwagę Defense News, AFC powstało za pierwszej kadencji Trumpa poprzez wydzielenie z TRADOC-u jednostki odpowiedzialnej za modernizację i rozwój. Dowództwo było pomysłem ówczesnego przewodniczącego Połączonego Szefostwa Sztabów generała Marka Milleya jako sposób na przełamanie tradycyjnych podziałów w siłach zbrojnych, przełamanie biurokratycznych oporów i przyspieszenie wprowadzania zmian. Nie wiadomo, czy Dowództwo Przyszłościowe nie spełniło oczekiwań, czy może chodzi o prywatną niechęć prezydenta do generała Milleya. Portret generała został usunięty z Pentagonu po zmianie władzy w Białym Domu.
W kwestii AFC w grę może wchodzić mieszanka obu czynników. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku w Chinach rozwiązano Siły Wsparcia Strategicznego. Przez kilka lat wojskowi dowodzili, że upchnięcie pod jednym dowództwem jednostek odpowiadających za działania w cyberprzestrzeni, kosmosie i spektrum elektromagnetycznym nie sprawdziło się. Decyzję polityczną mogło przyspieszyć popadnięcie w niełaskę u Xi Jinpinga generałów związanych z SWS, ale to tylko spekulacje.
Trudno natomiast znaleźć jakiekolwiek uzasadnienie dla decyzji Hegestha o zamknięciu Office of Net Assessment (ONA). Istniejący od 1973 roku „wewnętrzny think tank Pentagonu” miał olbrzymie zasługi w zwycięskim dla Zachodu zakończeniu zimnej wojny i wdrażaniu nowych rozwiązań technicznych na potrzeby wojska. ONA jako jedno z pierwszych dostrzegło potencjalne zagrożenie ze strony Chin.
The destruction of DOD’s Office Net Assessment is an enormous mistake.
This was a little-known but enormously consequential fifty year-old institution that actually thought long-term.
It helped us win the Cold War, grasped the China challenge early, and figured out revolutions… pic.twitter.com/lPc4KxqPhX
— Rush Doshi (@RushDoshi) March 14, 2025
Jest to tym bardziej zastanawiające, że przygotowania do konfrontacji z Chinami mają być jednym z głównych celów wprowadzanych zmian. W notce Hegsetha regularnie powtarza się rok 2027 jako termin zakończenie reorganizacji i wdrożenia nowych systemów uzbrojenia. Z kolei na rok 2027 Xi Jinping wyznaczył Chińskiej Armii Ludowej termin osiągnięcia gotowości do skutecznego przeprowadzenia inwazji na Tajwan i przeciwstawienia się ewentualnej amerykańskiej interwencji.
Oszczędnościom ma służyć także redukcję liczby czterogwiazdkowych „pełnych” generałów. Może to być kolejny powód za likwidacją AFC, na którego czele stał czterogwiazdkowy generał. Według informacji Breaking Defense pod uwagę ma być brane pozostawienie „pełnych” generałów jedynie na stanowiskach dowódcy wojsk lądowych i jego zastępcy. W takim wariancie do trzech gwiazdek zostanie obniżona ranga dowódcy sił US Army na Pacyfiku. Może to też oznaczać obniżenie rangi dowódcy amerykańskich wojsk w Korei Południowej, zaś Japończycy będą mogli zapomnieć o podniesieniu rangi dowódcy USFJ.
US Army to najwyraźniej dopiero początek. Można przy tym odnieść wrażenie, że inicjatywa wyszła ze środowiska wojsk lądowych. W opublikowanym 5 maja nagraniu Hegseth zapowiedział zmniejszenie liczby czterogwiazdkowych generałów i admirałów o 20%. Obecnie w siłach zbrojnych USA czterema gwiazdkami na pagonach może pochwalić się 44 oficerów. Dodatkowo liczba generałów i admirałów ma zostać zmniejszona o 10%, a w Gwardii Narodowej – o co najmniej 20%.
Introducing the “Less Generals More GIs Policy.” pic.twitter.com/bQLRL2MqSC
— Secretary of Defense Pete Hegseth (@SecDef) May 5, 2025
Swoją decyzję sekretarz obrony argumentuje oszczędnościami na generalskich sztabach i świtach. Wskazuje również, że większa liczba generałów i admirałów nie przekłada się na większe sukcesy na polu walki. Zdaniem Hegsetha zależność między tymi dwoma elementami jest nawet odwrotna. Pomysł oczywiście budzi kontrowersje. Według Jacka Reeda, demokratycznego senatora z Rhode Island i członka senackiej komisji sił zbrojnych, o ile sam pomysł zwiększenia wydajności Departamentu Obrony jest godny poparcia, o tyle decyzje o cięciach i redukcjach nie mają rzetelnego uzasadnienia i opierają się na „arbitralnych procentach”. Senator Reed obawia się, że eliminacja najbardziej wykwalifikowanych i doświadczonych oficerów może przynieść efekty odwrotne do zamierzonych.
Sprzęt i wyposażenie
W notce z 30 kwietnia sekretarz obrony wymienił sześć kluczowych elementów modernizacji wojsk lądowych. Bardzo wyraźnie widać tutaj koncentrację na Chinach i odrzucenie przekonania, że US Army na niewiele się przyda na Indo-Pacyfiku:
- Przyszły wariant pocisku Precision Strike Missile (PrSM) z systemem naprowadzania umożliwiającym zwalczanie celów ruchomych na lądzie i morzu, gotowy do 2027 roku. Alex Miller, główny doradca do spraw naukowo-technicznych przy szefie sztabu US Army, powiedział później dziennikarzom, że jest to nowa inicjatywa mająca na celu „podwojenie zasięgu” broni, która może być potencjalnie produkowana przez nowego dostawcę.
- Osiągnięcie dominacji w spektrum elektromagnetycznym i domenie powietrzno-litoralnej do 2027 roku.
- Wprowadzenie nowych efektorów w każdej dywizji do końca 2026 roku. Najprawdopodobniej chodzi tutaj o drony do dyspozycji indywidualnych żołnierzy.
- Poprawa mobilności i przystępności cenowej zwalczania bezzałogowców. Do roku 2026 tego typu systemy mają otrzymać wszystkie plutony manewrowe, a kompanie manewrowe – do roku 2027.
- Wyposażenie jednostek operacyjnych w drukarki 3D do roku 2026.
- Wprowadzenie systemów dowodzenia i kontroli wykorzystujących elementy sztucznej inteligencji na szczeblu dywizji, korpusu i dowództwa teatru działań do 2027 roku.
Więcej szczegółów po raz kolejny podali Driscoll i George. Na pierwszy rzut okaz sprawiają wrażenie masakry piłą łańcuchową, ale wstępne założenia mają sens. Chodzi o stopniowe pozbycie się nieperspektywicznego już sprzętu, którego eksploatacja generuje rosnące koszty, a zdolności bojowe coraz bardziej odstają od perspektywicznego pola walki. Drugą grupę stanowią obecnie rozwijane projekty, których koszty rosną, a rezultaty odbiegają od oczekiwań wojsk lądowych.
Pierwsze pod nóż mają pójść bezzałogowce MQ-1C Gray Eagle. Wprawdzie ich przydatność nie jest kwestionowana, ale od lat zwraca się uwagę na ich malejącą przeżywalność na polu walki. Dobry przykład stanowią Bayraktary. Po oszałamiających sukcesach w pierwszych miesiącach wojny poprawiająca się rosyjska obrona przeciwlotnicza i zdolności walki elektronicznej zepchnęły TB2 na dalszy plan. Ukraińskie Bayraktary nadal są aktywnie wykorzystywane, ale dalej od linii frontu i do zadań pomocniczych. Skoro US Army szykuje się do pełnoskalowego konfliktu z równorzędnym lub niemal równorzędnym przeciwnikiem, do tego mającym do dyspozycji własne wnioski z wojny w Ukrainie czerpane od Rosjan, konieczne jest wzięcie poprawki na możliwości dronów tej klasy.

Szef sztabu US Army generał Randy A. George.
(US Army / Staff Sgt. Alexander Nieves)
Prawdopodobnie taki jest punkt wyjścia dla zapowiedzi wstrzymania zakupów MQ-1C złożonej przez sekretarza Driscolla i generała George’a. W swojej notce określili Gray Eagle’a jako „przestarzały system”. Bardzo zabolało to General Atomics. Korporacja cały czas inwestuje w rozwój rodziny Predatorów i liczy na zamówienia ze strony Pentagonu. Tutaj zaczyna się kwadratura koła. Predator był projektowany z myślą o konfliktach asymetrycznych toczonych na Bliskim Wschodzie, a nie o wojnie z Chinami czy Rosją. Z drugiej strony jeśli US Army zrezygnuje z MQ-1, zostanie bez dronów klasy MALE.
Wstrzymane mają zostać także zakupy śmigłowców AH-64D, również uznanych za przestarzałe. Oczywiście śmigłowce nie są produkowane od ponad dekady, trudno więc cokolwiek wstrzymywać. Wkrótce udało się jednak rozszyfrować ten skrót myślowy. Chodzi oczywiście o przyspieszone wycofanie AH-64D i prawdopodobnie rezygnację z procesu modernizacji do standardu AH-64E. Prace wykonywane przez Boeinga w zakładach w Mesie w stanie Arizona opierają się na procesie określanym przez Boeinga jako remanufacture, czyli wprowadzeniu modyfikacji tak głębokich, że w praktyce jest to ponowne wyprodukowanie danej maszyny.
W parze z wycofaniem AH-64D pójdzie redukcja lotnictwa bojowego US Army: z każdej brygady lotnictwa bojowego wycięta zostanie eskadra rozpoznawcza kawalerii powietrznej. Eskadr takich jest jedenaście, z których większość ma na stanie AH-64E. „Bezrobotne” śmigłowce będzie można wtedy przenieść do innych jednostek, które pożegnają się z AH-64D.

AH-64E.
(US Army / Maj. Brian Sutherland)
Większy nacisk ma zostać położony na tworzenie mieszanych formacji AH-64E i bezzałogowców. Dużą rolę mają w tych mieszanych zespołach odgrywać operujące w rojach tanie drony, które braki w zdolnościach będą nadrabiać niską ceną i możliwością masowego zastosowania, a tym samym przytłoczenia przeciwnika. To kolejny wniosek z wojny rosyjsko-ukraińskiej i część szerszego przeglądu programów lotnictwa wojsk lądowych. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku anulowano program śmigłowca Future Attack Reconnaissance Aircraft (FARA), mającego wypełnić lukę po wycofanych rozpoznawczych OH-58D Kiowa Warrior i przejąć część zadań AH-64E (którym z kolei wciśnięto część zadań OH-58D właśnie w pododdziałach kawalerii powietrznej).
Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczono na bezzałogowce, kontynuację zakupów i rozwoju wielozadaniowych śmigłowców UH-60M Black Hawk i transportowych CH-47F Block II, a także drugi program śmigłowca przyszłości – wielozadaniowego FLRAA (Future Long-Range Assault Aircraft). Zwycięzcą tego postępowania został tiltrotor Bell Textron V-280 Valor. FLRAA ma zacząć zastępować w przyszłej dekadzie śmigłowce rodziny Black Hawk.
Lista projektów do wstrzymania, skasowania lub rewizji jest znacznie dłuższa. Pentagon chce ograniczyć zakupy pojazdów taktycznych HMMWV i JLTV. Nie rozpocznie się wielkoseryjna produkcja czołgów lekkich M10 Booker, aczkolwiek nie ma jeszcze decyzji w sprawie dalszych losów programu. Sekretarz Driscoll określił M10 jako „klasyczny przykład błędnego obniżania kosztów i wojska robiącego coś źle”. Co konkretnie zrobiono źle?

M10 Booker.
(US Army)
– Chcieliśmy opracować mały czołg, który byłby zwinny i mógł być zrzucany w miejsca, w które nasze zwykłe czołgi nie mogą wjechać, a mamy czołg ciężki – stwierdził sekretarz wojsk lądowych.
Faktycznie, przy masie w okolicach 40 ton trudno, nawet przy dobrej woli, zaliczyć M10 do czołgów lekkich. Tym bardziej można zapomnieć o transporcie na pokładzie C-130 i zrzucaniu na spadochronach. Marzenie o następcy czołgu M551 Sheridan rozwiało się. Booker jest kolejnym przykładem próby pogodzenia sprzecznych trendów. Jak pogodzić dobrą ochronę wozu z jego możliwie najmniejszą masą? Tym sposobem, zamiast planowanych czołgów lekkich, powróciły czołgi średnie takie jak typ 15, Kaplan MT, Zorawar i M10 Booker właśnie. Więcej sensu wydają się mieć terminy takie jak chiński „lekki czołg podstawowy” czy turecki „nowoczesny czołg średniej wagi”. Szerzej o tych wozach pisaliśmy tutaj.
Zamówienia na gąsienicowe transportery opancerzone AMPV mają zostać ograniczone do minimum, a zakończone będą zakupy Strykerów. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze zostaną przeznaczone na przyspieszenie programów nowego opcjonalnie załogowego bojowego wozu piechoty XM30 i czołgu podstawowego M1E3 Abrams. Wbrew pozorom na takie decyzje zanosiło się od jakiegoś czasu. Już w 2023 roku Army Science Board, czyli rada naukowa US Army, dowodziła że Abramsy w obecnej postaci nie nadają się na wojnę na Pacyfiku. Rada wyrażała również duże wątpliwości co do przydatności AMPV i krytykowała założenia XM30.

M1A2 Abrams w konfiguracji SEPv3.
(Christopher Davis, III Armored Corps)
Ciągle niejasny jest też status programu nowej haubicy samobieżnej. Po anulowaniu rok temu programu artylerii lufowej o zwiększonej donośności ERCA (Extended Range Cannon Artillery) US Army zaczęła rozważać pozyskanie jednego z systemów dostępnych na rynku. W międzyczasie pojawił się program Multi-Domain Artillery Cannon (MDAC), odkurzający pomysł wdrożenia haubicy samobieżnej zdolnej również do pełnienia roli działa przeciwlotniczego. Na początku tego roku amerykańskie wojska lądowe miały pożegnać się z myślą o opracowaniu nowej haubicy samobieżnej o zwiększonej donośności i rozpocząć przygotowania do międzynarodowego przetargu. Jaką opcję wybierze Pentagon, okaże się w następnych miesiącach.
Dużym zaskoczeniem jest natomiast zapowiedź wstrzymania rozwoju robota bojowego RCV. Ledwie w marcu tego roku pojawiły się informacje, że zwycięzcą postępowania został Ripsaw M3 Textrona. Nie oznacza to jednak rezygnacji z wprowadzenia do służby bojowych robotów. US Army chce spróbować tańszego podejścia. Jak dowiedział się serwis Breaking Defense od anonimowego źródła w wojskach lądowych, Pentagon chce zmusić oferentów w programie RCV do stworzenia konsorcjum angażującego ich najlepszych specjalistów od robotyki i oprogramowania.
– Nie chcemy wybierać tylko jednego dostawcy i płacić prawie 3 milionów dolarów za sztukę – podsumowało źródło.
Patrząc w przyszłość
Wbrew pozorom większość pomysłów przedstawionych w obu notkach i na konferencjach prasowych nie jest pomysłami administracji Trumpa wyciągniętymi nie wiadomo skąd. O konieczności odchudzenia struktur, reorganizacji systemu zamówień, poważnego przeglądu realizowanych programów nowego sprzętu mówiło się w Pentagonie od lat. Wiele pomysłów Hegsetha, Driscolla i George’a pojawiło się w opublikowanej w lutym ubiegłego roku, a więc jeszcze za administracji Joe Bidena, białej księdze poświęconej zmianom w strukturze amerykańskich wojsk lądowych. Pisaliśmy wtedy, że w US Army nadchodzą duże zmiany.
Wojska lądowe Stanów Zjednoczonych mają stać się formacją bardziej elastyczną, mniej zbiurokratyzowaną, lżejszą logistycznie i tańszą w utrzymaniu. W ramach reorganizacji struktur przywrócone mają zostać dowództwa korpusów, a dywizja ponownie stanie się podstawową dużą jednostką bojową. To zmiany zapowiadane już w roku 2021, gdy uznano że korpusy i dywizje lepiej odpowiadają wymogom pełnoskalowego konfliktu z równorzędnym przeciwnikiem.
Na pierwszy ogień poszły pancerne brygadowe zespoły bojowe, które testują nową strukturę. Teraz reorganizacji mają ulec brygadowe zespoły bojowe piechoty, przemianowane na mobilne brygadowe zespoły bojowe. Zmiany mają dotknąć także wspomnianej wyżej organizacji komponentu lotniczego. Wraz z wdrażaniem nowych środków rażenia dalekiego zasięgu, większej liczby systemów bezzałogowych i elementów sztucznej inteligencji ma to dać skuteczniejszą siłę bojową zdolną efektywnie mierzyć się z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą na obszarach Indo-Pacyfiku.
US Army / Markus Rauchenberger
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS