Trzy pociągi dziennie wyjeżdżają z Kramatorska do Lwowa. W większości ranni, starcy i dzieci. Dzisiaj nie wszystkie dotarły, bo Rosjanie zaatakowali pociągi i dworzec w Kramatorsku.
Lekarze we Lwowie czekali w piątek z duszą na ramieniu
W piątek (8 kwietnia) po południu na dworcu we Lwowie na pociąg z Kramatorska czekali ratownicy i lekarze z duszą na ramieniu. Wszyscy wiedzieli, że przyjedzie nim nawet około 3 tys. osób. Nikt jednak nie wiedział, ile osób w pociągu będzie wymagało albo natychmiastowej pomocy medycznej, albo pilnego transportu do któregoś ze szpitali.
Wstępne informacje wskazywały na to, że w pociągu jest około 30 pacjentów, którzy nie poruszają się o własnych siłach.
Kilkuset lekarzy i ratowników, ale jeden cel
Kilkadziesiąt karetek, kilkuset ratowników i lekarzy do tego sztab wolontariuszy, policjanci i żołnierze. Wielu z nich to pracownicy lwowskiego pogotowia ratunkowego, ale nie zabrakło ekip ratowniczych z Polski czy Czech.
Czytaj także: Jak wygląda ostatnia droga bohatera, który poległ za wolność Ukrainy? Reporter Radia Łódź we Lwowie [ZDJĘCIA + FILM]
Wszyscy mieli tylko jeden cel: jak najszybciej dostarczyć chorych z pociągu do ambulansów. Na specjalnych płachtach ratowniczych schorowani ludzie wynoszeni byli wąskim wyjściem z pociągu, by chwilę później leżeć już na noszach.
Dalej przez dworzec do jednej z karetek. Tutaj wreszcie mogli się poczuć bezpiecznie z dala od rosyjskich bomb. Niestety, nie wszystkim się udało. W ataku na dworzec w Kramatorsku zginęło co najmniej 35 osób w tym dwoje dzieci.
RELACJE LIVE Z WOJNY NA UKRAINIE ZNAJDZIESZ TUTAJ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS