A A+ A++

Radni na konferencji prasowej zarzucili nam brak rzetelności. Alicja Dobrowolska twierdziła, że obniżenie stawki opłaty adiacenckiej przy podziale działek oznaczałoby stratę dla budżetu miejskiego milionów złotych. Natomiast Dariusz Ostapowicz przekonywał, że wpływy z opłaty wykorzystywane są na rozwój infrastruktury miasta. Tomasz Dobkowski w mediach zarzucał nam kłamstwo. Posiadane przed nas informacje dowodzą indolencji radnych lub celowego wprowadzania wyborców w błąd.

Krzysztof Przekop

Na początku września opublikowaliśmy artykuł pt. „Radni hamują rozwój Augustowa”. Poruszyliśmy temat opłaty adiacenckiej z tytułu podziału działek. Przypomnijmy, że na lipcowej sesji opozycja chciała wnieść do porządku obrad projekt uchwały zakładający obniżenie stawki opłaty z 30 procent do 1 procenta. Głosami radnych koalicji rządzącej projekt został odrzucony bez rozpatrywania. Sprawa wysokiej opłaty adiacenckiej przy podziale działek ma wpływ nie tylko na interesy mieszkańców i miejscowych przedsiębiorców, ale także na rozwój największego pracodawcy w mieście. Chodzi o możliwość powstania nawet 400 nowych miejsc pracy.

Miliony zamieniają się w grosze

Dariusz Ostapowicz, szef komisji rozwoju, był jednym z dziesięciu radnych, którzy zagłosowali przeciwko zmniejszeniu opłaty adiacenckiej. W rozmowie z naszą gazetą bronił tej decyzji argumentując, że wpływy z opłaty służą finansowaniu infrastruktury miejskiej. Jeszcze dalej w ocenach posunęła się przewodnicząca rady miejskiej Alicja Dobrowolska twierdząc, że miasto straciłoby na tym miliony złotych. Tomasz Dobkowski w wypowiedzi dla publicznego radia stwierdził, że redakcja stawia tezy, które są niezgodne z prawdą i są krzywdzące. Radni Naszego Miasta opublikowali oświadczenie, w którym napisali, że kiedy są pomawiani i atakowani kłamstwem, to muszą bronić prawdy i dobrego imienia.

„Najważniejsze jednak, to przeciwstawić się̨ okłamywaniu mieszkańców. Miasto ma prawo znać prawdę, a każde kłamstwo powinno być nazwane” – napisali radni Naszego Miasta.

W celu zweryfikowania, kto kłamie i gdzie jest prawda, przeanalizowaliśmy wpływy z opłaty adiacenckiej z tytułu podziału działek od czasu wprowadzenia uchwały w 2015 roku do września 2020 r.

Sprawdzamy, kto kłamie

Przez sześć lat obowiązywania opłaty adiacenckiej miasto pozyskało w sumie niespełna 8.000 zł, niecałe 1.300 zł rocznie, 108 zł miesięcznie. W 2015 roku wpłynęło 1.263 zł, w kolejnym 1.103 zł, a w 2017 roku była to kwota 2.876 zł. W roku 2018 nie wpłynęła żadna opłata, w 2019 miasto pozyskało 2.464 zł. Do połowy września obecnego roku wpływy wyniosły 0 zł. To bardzo małe kwoty z perspektywy budżetu, groszowe. Pierwszy milion z tego tytułu miasto uzyska za 780 lat.

Przewodnicząca rady snuła wizję utraty milionów złotych przez budżet miasta, w przypadku obniżenia opłaty adiacenckiej do 1 procenta. Fakt, że mówimy o niespełna 1,3 tys. zł rocznie, pokazuje niebywałą ignorancję i indolencję Alicji Dobrowolskiej. Radna, która tak chętnie poucza innych o rzetelności, wykazała się całkowitym brakiem wiedzy głosząc swoje nieuzasadnione teorie. Teza o nieuświadomionej niekompetencji dowodzi się sama. Podobny poziom niewiedzy reprezentuje Dariusz Ostapowicz mówiący o rozwoju infrastruktury miasta z opłaty adiacenckiej. Chyba niewiele można zrobić za niepełna 1.300 zł rocznie.

Ta historia rzuca nowe światło na słowa o hamowaniu rozwoju miasta przez radnych, za które radni chcąc nas podać do sądu.

Czy radni hamują rozwój Augustowa?

Przez sześć lat funkcjonowania opłaty adiacenckiej za podział działki kasę miejską zasiliło łącznie mniej niż 8 tys. zł. Wysoka opłata blokuje możliwość wybudowania nowej hali przez największego pracodawcę w mieście oraz powstania nawet 400 nowych miejsc pracy. Rozbudowa fabryki BAT i zatrudnienie 400 pracowników miałoby niebagatelny wpływ na budżet miasta. Szacujemy, że wpływy z tego tytułu mogłyby wynieść nawet 1 mln zł rocznie. O tym przewodnicząca Alicja Dobrowolska nie wspomina, nie wspominają też Tomasz Dobkowski, Dariusz Ostapowicz i inni radni zarzucający nam kłamstwo.

Decyzja o opłacie adiacenckiej w wysokości 30 procent wpływa znacząco na ceny działek w mieście. Mechanizm powinien być znany i rozumiany, choć jak widać, radnym koalicyjnym może być obcy. Otóż tak wysoka opłata adiacencka hamuje procesy związane z podziałem działek, gdyż właściciele tychże muszą niemal natychmiast zapłacić 30 procentową opłatę od wzrostu wartości. Według naszych informacji działka tysiącmetrowa może obciążyć właściciela opłatą w wysokości nawet kilkudziesięciu tysięcy zł. Obciążyłaby raczej, gdyż nikt takiej operacji przez 6 lat nie przeprowadził, bo opłata takie przekształcenia skutecznie blokuje. A ludzie pytają, dlaczego ziemia pod budownictwo i inwestycje drożeje niewyobrażalnie. To jest jedna z odpowiedzi.

Warto zatem postawić pytanie, czy nie mieliśmy racji nazywając radnych hamulcowymi rozwoju Augustowa? Jeżeli radnym koalicji rządzącej znane były informacje o niskim wpływie do budżetu z tytułu opłaty adiacenckiej, to ich niedawna postawa nosi znamiona działania na szkodę miasta. Jeśli radni danych nie znali, to niech każdy dopowie, co można o nich pomyśleć. Zamiast 400 dobrze płatnych miejsc pracy i milionowych wpływów do budżetu, mamy 108 zł miesięcznie. My to nazywamy hamowaniem rozwoju.

Opłata adiacencka uderza też w najuboższych mieszkańców, którzy mogliby sprzedać ziemię po rodzicach, ale ogromy podatek za podział ojcowizny, do której miasto nigdy nie dołożyło złotówki, uniemożliwia takie transakcje.

O tym, czy redakcja miała rację z tym hamowaniem, zdecyduje sąd. Ale Czytelnicy już teraz mogą wyrobić sobie zdanie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułProdukują tak dużo śmieci, że nie mieszczą się w kubłach
Następny artykułKolejna sensacja w Paryżu. Kwalifikant lepszy od Berrettiniego