A A+ A++

Amerykańskie siły powietrzne ogłosiły, że zwycięzcą programu Long Range Standoff Weapon został koncern Raytheon, który pokonał Lockheeda. Tak szybki wybór jednej firmy jest zaskakujący, bo pierwotnie zwycięzca miał być wyłoniony dopiero w 2022 roku budżetowym. Celem programu LRSO jest zbudowanie nowego typu pocisku manewrującego odpalanego z samolotów z możliwością przenoszenia zarówno głowicy jądrowej, jak i konwencjonalnej.

Wraz z wyborem Raytheona zakończyła się faza doskonalenia technologii i redukcji ryzyka. Według generała brygady Shauna Morrisa, kierującego Centrum Broni Jądrowej Sił Powietrznych, szybki wybór jednej oferty jest wynikiem dogłębnej analizy przedstawionych projektów, która pozwoliła na wyselekcjonowanie zwycięzcy. Tym samym może się rozpocząć faza rozwoju inżynieryjnego, która poprzedza fazę produkcji niskoseryjnej.

W związku z szybszym wyborem preferowanego producenta siły powietrzne zamierzają wnioskować o zmianę w budżecie, która umożliwi szybsze przejście do kolejnej fazy programu. Obecnie wydatki na ten cel są nadal zaplanowane na 2022 rok. Generał Morris wyraził przekonanie, że mimo prowadzenia dalszych prac z tylko jedną firmą uda się utrzymać cały projekt w założonym budżecie.

– Współpraca z Lockheedem w czasie fazy doskonalenia technologii i redukcji ryzyka układała się doskonale, a wybór Raytheona nie był spowodowany brakiem zaangażowania czy niedostatecznym staraniem – powiedział generał Morris. – Lockheed Martin wspiera rozwój arsenału jądrowego od dekad i nadal zamierzamy korzystać z jego doświadczenia w dziedzinie sensorów i certyfikacji urządzeń jądrowych.

Kierująca programem LRSO Elizabeth Thorn dodała, że siły powietrzne nadal będą współpracowały z Lockheedem przy pracy nad poszczególnymi rozwiązaniami, które znajdą zastosowanie w nowym pocisku. Jednak z drugiej strony koncern już zaczął likwidować zespoły odpowiedzialne za prowadzenie tego projektu, więc jego przyszłe zaangażowanie w program pozostaje niepewne.

Pociski Long Range Standoff Weapon mają zastąpić w służbie pociski AGM-86B Air Launched Cruise Missile. W przeszłości program spotykał się z krytyką ze strony niektórych kongresmenów, którzy argumentowali, że podwójne – nuklearno-konwencjonalne – zastosowanie pocisku zwiększa ryzyko popełnienia błędu i przypadkowego wybuchu wojny atomowej. Siły powietrzne argumentują, że potrzebują nowego pocisku, aby spowodować, że bombowce B-52 nadal będą skutecznym środkiem odstraszającym. Bombowce będą mogły je odpalać spoza strefy obrony przeciwlotniczej przeciwnika.

Analitycy wskazują, że decyzja sił powietrznych może bazować na analizie przemysłowej dotyczącej innych broni dalekiego zasięgu. Lockheed Martin jest zaangażowany między innymi w budowę pocisku hipersonicznego AGM-183A Air-Launched Rapid Response Weapon (ARRW), więc jednym z powodów wyboru Raytheona może być chęć zachowania szerszej bazy przemysłowej, a nie powierzanie wszystkich prac jednej firmie.

Zobacz też: MiG-31 zestrzelony przez własnego skrzydłowego

(defensenews.com, flightglobal.com)

USAF

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTarnobrzeg: Nadleśnictwo odgrodziło „betonowe kręgi” w Zwierzyńcu
Następny artykułPolicjanci kontrolowali jeżdżących quadami i crossami po terenach leśnych