A A+ A++

Wydawać by się mogło, że wraz z odejściem III Rzeszy propagandowe metody wykorzystywane przez nazistów (i nie tylko) odeszły już w zapomnienie, a ludzkość wyciągnęła wnioski z tej brutalnej lekcji. Nic bardziej mylnego.

Od tego czasu minęło niecałe 80 lat, a to wbrew pozorom wcale nie jest tak dużo. Został zmodyfikowany i rozwinięty sposób rozpowszechniania informacji dzięki błyskawicznie rozwijającej się technologii, jednak zasady manipulacji pozostały. Minister propagandy Hitlera, mistrz w swoim fachu Joseph Goebbels stosował kilka technik, które zapewniły mu tak wysoką skuteczność i które są dziś stosowane z powodzeniem także przez zachodnie media. Oto one.

I DEMONIZACJA WROGA

Przede wszystkim należy najpierw tego wroga wskazać i wykreować. Kapitaliści, komuniści, terroryści, bin Laden, Husajn, Putin itd. Następnie, wykorzystując strzępy prawdziwych informacji, mających uwiarygodnić manipulacje, tworzyć na temat owego wroga masę negatywnych, jednostronnych historii, często zmyślonych lub w których końcowe, dosadne wnioski są oparte na mglistych przesłankach.
Głównym celem tej metody jest uzyskanie społecznego przyzwolenia na agresję wobec stworzonego przeciwnika, gdzie w normalnych okolicznościach społeczeństwo byłoby temu zdecydowanie przeciwne.

II PROPAGANDA SUKCESU

Jest to szczególnie widoczne w czasie wojny. Wróg ponosi same porażki i klęski, a nasi bohaterscy żołnierze dzielnie sobie radzą, mimo potęgi przeciwnika. Narracja ta utrzymuje się przez cały czas bez względu na rzeczywisty przebieg wypadków, często nawet pomimo swojej abstrakcyjności.
Obecnie robią to zarówno Ukraińcy i zachodnie media, nawet kiedy Ukraina dostaje lanie, jak i Rosjanie, którzy nawet gdy sytuacja przez dłuższy czas nie układa się po ich myśli, wysyłają do społeczeństwa sygnały, że wszystko jest pod kontrolą.

III ODCIĘCIE OD ALTERNATYWNYCH ŹRÓDEŁ WIADOMOŚCI

Oczywiście dla naszego dobra. Blokowanie i cenzurowanie rosyjskich, ale także i polskich stron, kanałów telewizyjnych i innych treści nikogo już nie dziwi. My, wasi kochani politycy i dziennikarze mamy tu dla was prawdziwe informacje, specjalnie przygotowane, bo naszym głównym celem jest żebyście byli dobrze poinformowani i by nikt nie mieszał wam w głowach. Ha ha ha.
Rzecz jasna nie chodzi o to, żeby zaglądać do rosyjskich czy białoruskich źródeł i przyjąć w ciemno tamtejszą wersję, która także jest odpowiednio zmodyfikowana i podrasowana, a jedynie by odbiorca miał możliwość skonfrontowania wiadomości, by samemu zdecydować gdzie leży prawda. Bo jeżeli docierają do niego informacje tylko z jednej strony, to jak ma świadomie ocenić czy są prawdziwe?

Najdobitniejszy przykład, dowodzący skuteczności opisanej zmasowanej propagandy to gloryfikacja w naszym kraju banderowców z podbijanego nazizmem pułku „Azow”. Jacek Siewiera, Sekretarz Kancelarii Premiera gościł ich wcale nie tak dawno w Warszawie przy peanach pochwalnych prasy, z kolei w opisie książki Przemysława Lisa Markiewicza „Mariupol” czytamy, że to żołnierze „bohaterscy” i „niezłomni”.
Nadmieńmy, iż filozofia dużej części z tych „bohaterów” wskazuje, że Ukraińcy są narodem pochodzenia nordyckiego (rasa nordycka – rasa panów), waresko-ukraińskiego i zakłada eksterminację lub podporządkowanie sobie Żydów (na ten moment odpada), Białorusinów, Rosjan i Polaków. Wielu bardzo chętnie obcuje z czerwono-czarnymi barwami oraz z symbolami kojarzonymi głównie z niemieckim nazizmem, takimi jak Wolfsangel, Czarne Słońce (te dwa mieliśmy nawet na Marszu Niepodległości w Warszawie!), nazistowska swastyka czy SS.

Teoretycznie taki naród jak Polacy, doświadczony przez nazistowski i banderowski terror powinien wyrazić gwałtowne oburzenie. Jednak zdecydowana większość bezkrytycznie łyka taką narrację jak pelikan, nie tylko nie wyrażając sprzeciwu, ale – świadomie bądź nie – wyrażając poparcie. Historia znowu nas nauczyła, że niczego nas nie nauczyła.

Żeby jednak nie kończyć skrajnie pesymistycznie – na szczęście są jeszcze publicyści i różnej maści internetowcy, którzy mimo rzucanych im kłód pod nogi cierpliwie i regularnie starają się prostować wiodący nas na manowce medialny bełkot i pomimo wielu trudności idzie im całkiem dobrze. Dopóki więc przynajmniej część społeczeństwa nie daje się ogłupić, dopóty jest szansa, że prawdy nie uda się pogrzebać.

Przeczytaj także:

„Koliszczyźnie i stepom” Michała Grabowskiego należy się pierwszorzędne miejsce w literaturze polskiej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDni otwarte na Politechnice Krakowskiej
Następny artykułMłode pokolenie pielęgnuje gwarę śląską. Udowadnia to konkurs w Górkach Śląskich [ZDJĘCIA]