A A+ A++

Wiele osób czekało na pytanie o otrucie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Tym bardziej, że kilka dni temu opublikowano wyniki wspólnego śledztwa dziennikarskiego serwisu Bellingcat, „Der Spiegel”, CNN i The Insider. Dziennikarzom udało się ustalić tożsamość 15 osób powiązanych z rosyjskimi służbami, które miały koordynować próbę otrucia Nawalnego. Ustalono także, kim było ośmiu oficerów, którzy mieli go śledzić od 2017 r. Rosyjski opozycjonista 20 sierpnia trafił nieprzytomny do szpitala w Omsku, a 22 sierpnia na żądanie rodziny został przewieziony do kliniki Charite w Berlinie, gdzie lekarze stwierdzili otrucie środkiem z grupy nowiczoków.

Pytanie o Nawalnego padło po ponad godzinie trwania konferencji. Putin starał się pokazać, że nie zrobiło ono na nim wrażenia. Nadrabiał bezczelnością. – To nie jest śledztwo, to jest legalizacja materiałów amerykańskich służb specjalnych – mówił Putin, jak zwykle unikając wypowiadania nazwiska Nawalny. – Jeśli tak jest, a zapewniam, że tak jest, to znaczy, że ten pacjent berlińskiej kliniki korzysta ze wsparcia amerykańskich służb specjalnych. A jeśli to prawda, to jest to ciekawe. W takim przypadku oczywiście służby specjalne powinny się nim zająć. Ale to wcale nie znaczy, że trzeba go otruć, kto go potrzebuje? – kontynuował Putin, uśmiechając się. I dodał: – Widzicie, gdyby chcieli, doprowadziliby tę sprawę do końca. A tak… Jego żona zwróciła się do mnie i natychmiast wydałem polecenie wypuszczenia go na leczenie do Niemiec. W tej samej chwili.

W tym roku podczas wielkiej konferencji prasowej – jak nazywa ten coroczny spektakl rosyjska propaganda – Putin przekonywał też, że Rosja świetnie sobie radzi z pandemią, ma silną armię i oskarżał Zachód, że jest agresywny. Obiecywał też, że rozwiąże problemy ludzi, którzy mu się poskarżyli. Tym razem Putinowi brakowało jednak polotu. Jego ironiczne uszczypliwości były raczej z gruba ciosane.

Putin odizolowany

Wielka konferencja prasowa Władimira Putina co roku jest wydarzeniem w Rosji. Zwykle trwa ponad cztery godziny. Przyjeżdża na nią kilkuset dziennikarzy z całej Rosji i z zagranicy, którzy starają się zadać pytanie prezydentowi Rosji. Aby zostać zauważonymi i wybranymi ubierają się w niekonwencjonalny sposób albo przynoszą ze sobą rozmaite gadżety. Jednak spontaniczności jest tam niewiele, bo to starannie wyreżyserowany spektakl. W większości pytania są takie, na które Putin chciałby odpowiedzieć. Ale prezydent musi się liczyć z tym, że może też paść pytanie niewygodne. A to dlatego, że na konferencję wypada wpuścić kilku dziennikarzy, z nielicznych już w Rosji niezależnych mediów, a także zagranicznych gości. Niektórym z nich trzeba też udzielić głosu, żeby potem nie było zarzutów, że wolnym mediom zamyka się usta.

W tym roku z powodu pandemii wielka konferencja była nietypowa. Władimir Putin siedział odizolowany w swojej podmoskiewskiej rezydencji w Nowo-Ogariowie. Dziennikarze, których w konferencji wzięło udział aż 774 znajdowali się natomiast w różnych rosyjskich miastach – od Władywostoku po Moskwę. W stolicy Rosji zebrało się najwięcej przedstawicieli mediów – 237. Wszyscy widzieli i słyszeli się z prezydentem dzięki łączeniom wideo.

W Rosji jest lepiej

Na dobry początek Władimir Władimirowicz dostał pytanie, czy mijający rok był tylko zły, czy może było w nim też coś dobrego. Odpowiedział, że rok był jak pogoda. – Ona jest dobra lub zła? Pogoda po prostu jest – mówił. Przyznał, że było morze problemów, bo z powodu koronawirusa trzeba było wprowadzić lockdown, który sprawił, że ludzie tracili pracę. Ale szybko przeszedł do tego, że Rosja ze skutkami pandemii radzi sobie lepiej niż inne kraje. Przekonywał, że gospodarka na Zachodzie bardziej ucierpiała. I wymieniał, że w Rosji spadek PKB to zaledwie 3,6 proc., rośnie produkcja przemysłowa, rozwija się sektor bankowy, a i płace rosną. O tym, ze zjada je galopująca inflacja nie powiedział słowa. Nikt zresztą rosyjskiego prezydenta o to nie dopytał.

Kolejny pytający dziennikarz z propagandowej państwowej telewizji podrzucił Putinowi pytanie o służbę zdrowia w czasie pandemii. – System naszej służby zdrowia okazał się efektywny – odpowiedział prezydent. Rosjanie zawdzięczają to oczywiście mądrej władzy. – Potrafiliśmy szybko zareagować. Od razu zamknęliśmy granice. Dzięki temu zdobyliśmy czas na przygotowania – tłumaczył rosyjski prezydent. I wymieniał, ile zorganizowano nowych centrów medycznych, ilu lekarzy udało się przekwalifikować do pracy z chorymi na COVID-19. Nie ukrywał, że gdzieniegdzie są jeszcze problemy, np. z dostępem do lekarstw. – Ale to nie są już takie problemy, jakie mieliśmy na początku. Teraz to są problemy logistyczne – uspokajał. Nic jednak nie powiedział o tym, że np. w szpitalu na Ałtaju ciała zmarłych na COVID-19 leżały w piwnicy, bo zabrakło dla nich miejsc w kostnicy, ani o tym, że były przypadki samobójstw lekarzy.

Zamiast opowiadać o takich szczegółach, Władimir Putin podkreślił, że Rosja była pierwszym krajem na świecie, gdzie wyprodukowano szczepionkę na koronawirusa. A czy się sam już zaszczepił? Prezydent dał do zrozumienia, że nie zamierza wykorzystywać swojego stanowiska do szybszego zaszczepienia się, bo została przyjęta kolejność szczepienia poszczególnych grup ludzi. – Do takich jak ja szczepionka jeszcze nie dotarła – odparł skromnie.

Nie pytanie, a prowokacja

Jest ciężko ale nie beznadziejnie – wynikało z tego, co mówił prezydent. – Rosną ceny, rośnie śmiertelność. Tak ciężko jeszcze nie było – zauważył jeden z dziennikarzy.

– Było już tak ciężko – odparł Putin. I zaczął się rozwodzić, że przed 2000 r. – czyli zanim został prezydentem – co trzeci obywatel Federacji Rosyjskiej żył w biedzie. A teraz tylko 13 proc. Władze chcą, by wskaźnik ten za kilka lat spadł do 6,5 proc. Władza ma już przygotowane kolejne programy pomocy rodzinom z dziećmi. Prezydent Federacji Rosyjskiej obiecał wypłatę po 5 tys. rubli (w przeliczeniu ok 250 zł) rodzinom, które mają dzieci w wieku do siedmiu lat.

Zainteresowanie wzbudził lider popularnego zespołu Leningrad Siergiej Sznurow, który na konferencję przyszedł w charakterze dziennikarza telewizji RTVI. Dmitrij Pieskow pozwolił mu nawet zadać pytanie, nazywając go „młodym dziennikarzem”, mimo iż Sznurow ma już 47 lat. – Jak prosty Rosjanin ma opisać to życie bez używania wulgaryzmów – pytał Sznurow.

– Zasadniczo język rosyjski jest wystarczająco bogaty, aby jasno i zrozumiale wyrażać swoje myśli, bez uciekania się do wulgaryzmów – odpowiedział Putin, dziękując gwieździe rosyjskiej muzyki, że udało mu się zadać pytanie bez przekleństw, których piosenki Sznurowa są pełne.

Siergiej Sznurow pytał też Putina, dlaczego rosyjscy hakerzy tym razem nie pomogli wygrać wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych Donaldowi Trumpowi.

Odpowiadając na to pytanie Putin nie był już tak dowcipny. – To nie jest pytanie, a prowokacja – powiedział. I zapewnił, że Rosja nigdy nie wpływała na wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych. Przy okazji innego pytania mówił, że spodziewa się, że będą próby wpłynięcia z zewnątrz na wybory w Rosji i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Zapewnił też, że jeszcze nie zdecydował, czy wystartuje w kolejnych wyborach prezydenckich. Tylko po co zmieniał nie tak dawno konstytucję i wyzerował sobie dotychczasowe kadencje, co umożliwia mu ponowny start?

Odróżnianie hemoroidów od anginy

Nie było też do śmiechu prezydentowi Rosji, gdy drugi raz został zapytany o otrucie Aleksieja Nawalnego. Tym razem pytał dziennikarz BBC. Putin skarżył się, że Rosja nie może się doprosić od zagranicy oficjalnych dokumentów na ten temat. Przy tej okazji o Nawalnym mówił „znany bloger”, oczywiście nie wymawiając jego nazwiska.

Korespondent BBC zapytał też Putina o złe stosunki z Zachodem i czy on, będący w Rosji u władzy od 20 lat, nie ma sobie nic do zarzucenia? W odpowiedzi Putin wyliczał nieprzyjazne kroki Zachodu, m.in. złamanie uzgodnień, że NATO nie będzie się rozszerzało na wschód. – A wy co [Wielka Brytania – przyp. red.]? Jako kraj NATO będziecie latali nad nami i przekazywali informacje Amerykanom? Jesteście inteligentnymi ludźmi, dlaczego myślicie, że my jesteśmy głupkami? – mówił Putin, komentując wycofanie się USA z traktatu o otwartym niebie.

Wskazywał też, że Rosja nie ma problemów z muzułmanami, takich jak zachodnia Europa. Jego zdaniem to dlatego, bo na Zachodzie multikulturalizm się nie udał, a w Rosji – owszem. Przekonywał, że w Rosji już dawno nauczono się, jak mają współistnieć koło siebie różne kultury i etnosy. Podał też kuriozalny przykład, że gdy do władzy doszli bolszewicy, to prześladowali duchownych wszystkich religii, żadnej z nich nie wyróżniali.

Potem jeszcze Putin rozwodził się nad rozbudową rosyjskiej armii. Zapewniał, że jest ona wyposażana w broń, której nie ma nikt inny na świecie, mimo że Rosja wcale nie wydaje na zbrojenia najwięcej.

Spektakl, nazywany wielką konferencją nie byłby pełny bez zajmowania się przez Putina problemami zwykłych Rosjan, którzy sami przesyłają mu sygnały o swojej trudnej sytuacji. Dostał np. list od człowieka z okolic Murmańska. Skarżył się on, że nie ma dostępu do transportu medycznego, a zespół lekarski składa się z jednaj starszej kobiety, która już „nie odróżnia hemoroidów od anginy”. Putin poradził, żeby starszą lekarkę szanować, a gdy nie odróżnia hemoroidów od anginy, to trzeba jej jakoś pomóc, żeby nie traciła na to czasu. – A z transportem pomożemy zadeklarował.

Gdy po prawie czterech i pół godzinie spektakl dobiegał końca, Putin zdradził jeszcze, jaki jest dla niego najważniejszy toast. – Za Rosję! – powiedział.

Czytaj też: Koronawirus zatrząsł posadami Kremla. Car Putin już nie taki dobry

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSłużby Ratownicze: stan ogrzewalni spełnia wymagane standardy
Następny artykułLewandowski najlepszym piłkarzem świata 2020!