Wczoraj, 17 maja (19:05)
Arktyka była oczkiem w głowie Władimira Putina. Tam znajdują się jeszcze nieodkryte złoża gazu i ropy. To dzięki nim miał uzależniać kraje Europy od Rosji i w odpowiednim momencie zadać im zabójczy cios. Czar jednak prysł, bo niebawem nikt nie będzie chciał rosyjskich węglowodorów. Do walki o Arktykę właśnie weszły USA.
Biała armia Putina, czyli wojska arktyczne, które Kreml tworzył od wielu lat, by zabezpieczyć źródła gazu i ropy, są tak samo słabe, kiepsko wyposażone i skorumpowane jak te biorące udział w agresji na Ukrainę. Chociaż w samej Rosji są wzorem do naśladowania, wojna w Ukrainie pokazała, że potęga i świetne wyszkolenie “arktycznych superżołnierzy” to tylko mit.
Stany Zjednoczone jeszcze kilka lat temu nie inwestowały w swoje wojska na Alasce, by stawić czoła Rosjanom, gdy obecne źródła gazu czy ropy się wyczerpią i trzeba będzie sięgnąć po nowe, czyli te znajdujące się w Arktyce. Rosja cały czas zaznacza, że to jej terytoria i wszystko to, co się tam znajduje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS