Trener Tomasz Tułacz zabrał drużynę na krótkie zgrupowanie do Arłamowa w Bieszczadach, które potrwa od 15 do 17 października. We wtorek Żubry rozegrają sparing z Cosmosem Nowotaniec.
Szkoleniowiec Puszczy lubi zabierać drużynę na kilkudniowe obozy. Latem, w ramach przygotowań do drugiego sezonu w ekstraklasie, niepołomiczanie aż trzy razu meldowali się w Rado Resort w Woli Chorzelowskiej. – Jesteśmy prekursorem tego pomysłu, jest skuteczny. Wykonujemy kawał dobrej pracy z dużymi obciążeniami, z których nie schodzimy. Zawodnicy regenerują się z rodzinami i to nam przynosi efekty – mówił Tomasz Tułacz po sparingu z Wisłą Kraków, który odbył się pod koniec czerwca.
Podobnie słaby start
Po kilku znaczących zmianach, Żubry nie wystartowały najlepiej w lidze. Zajmują przedostatnie, zagrożone spadkiem miejsce. Wyprzedzają tylko pogrążony w kryzysie Śląsk Wrocław, który ma jednak dwa spotkania rozegrane mniej. Ich sytuacja nie jest jednak dużo gorsza niż przed rokiem, kiedy po 11. kolejce mieli na koncie punkt więcej i także znajdowali się w strefie spadkowej. Jednak rok temu o tej porze Puszcza wciąż uczyła się zupełnie nowej dla siebie ligi, bo wielu piłkarzy debiutowało w ekstraklasie lub wracało do niej po długiej przerwie.
Przed drugim sezonem, zazwyczaj trudniejszym, klub sprowadził kilku doświadczonych zawodników, ale wyniki są niemal dokładnie takie same. Zresztą rezultaty nie wydają się obecnie największym problemem drużyny, choć w ostatnim spotkaniu przed trwającą właśnie przerwą reprezentacyjną zaliczyła najwyższą porażkę w ekstraklasie – 0:6 w roli gospodarza z GKS-em Katowice.
Zlepek ludzi
Tomasz Tułacz na problemy zwracał uwagę już wtedy, gdy zdobyli punkt z dobrze dysponowaną Koroną Kielce, a mogli wygrać, gdyby rażąco nieskuteczny nie był Mateusz Radecki. – Już dawno nie miałem takiego poczucia, że grając w ten sposób uzyskaliśmy taki rezultat – mówił po remisie 0:0. I dodawał: – Widać było doświadczenie naszego zespołu, że mimo nie najlepszej dyspozycji, nie przegraliśmy. Gdybyśmy sięgnęli do początków naszej gry w ekstraklasie, wynik byłby pewnie dużo, dużo gorszy. W tamtym roku po siedmiu meczach mieliśmy siedem punktów. Oby kolejne siedem nie przyniosło trzech tylko zdecydowanie więcej. Słabszy mecz się trafia, ważne jest, jak się z tego wychodzi – mówił trener ostatniego dnia sierpnia, przed wrześniową przerwą na kadrę.
Po powrocie awansowali do 1/16 Pucharu Polski, ale w lidze w czterech kolejnych meczach dopisali sobie tylko punkt z Piastem Gliwice. Potem przyszły porażki z Cracovią, Rakowem Częstochowa i ostatnie lanie z GKS-em. – Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. Grały ekstraklasowy GKS Katowice i zlepek ludzi, który nie wiadomo po co wyszedł na boisko. Jest mi wstyd, chcę przeprosić kibiców, osoby pracujące w klubie, zarząd – mówił Tułacz po klęsce z beniaminkiem.
– Do pierwszej bramki jakoś to wyglądało, ale strata gola spowodowała spuszczenie głów. To była kompletnie zła reakcja. Po przerwie to była już kompromitacja, nawet nie błędy szkolne. Wystarczy porównać ofiarność GKS-u Katowice i naszą. Nie mam zamiaru się biczować, przed nami trudne zadnie wyciągnięcie konsekwencji i wniosków. Jeśli będziemy tak wyglądać, to trzeba się pakować do innej ligi. Nie mamy szans tak funkcjonować na tym poziomie – grzmiał szkoleniowiec.
Rzuty rożne w defensywie do poprawki
Czy konsekwencje i wnioski zostaną odpowiednio wyciągnięte? Przed Żubrami trudny terminarz, trzy wyjazdowe spotkania. 21 i 25 października z Radomiakiem Radom i Pogonią Szczecin w lidze oraz 29 października z Kotwicą Kołobrzeg w Pucharze Polski. W ostatnim czasie zespół na pewno sporo czasu poświęcił obronie rzutów rożnych, bo był mocno raniony… swoją bronią.
Gdyby zapytać kibiców oglądających ekstraklasę, z czym kojarzy im się Puszcza, to wielu na pewno odpowie, że z zabójczymi stałymi fragmentami (SFG). Według danych serwisu ekstrastats.pl, w premierowym sezonie podopieczni Tułacza zdobyli dzięki nim 22 z 39 bramek (56,41 proc), a wyłączając rzuty karne – 14 (35,9 proc.), co było najlepszym wynikiem w gronie 18 drużyn. Aktualnie zespół z Małopolski ma na koncie dziesięć strzelonych bramek, z czego cztery po SFG (jeden karny, trzy po wyrzutach z autu). Obecnie większym problemem od niskiej średniej goli na mecz (0,92) jest obrona SFG. Poprzednie rozgrywki kończyli z 13 trafieniami rywali w 34 spotkaniach (26,3 proc., najlepszy wynik), a teraz zostali zranieni aż 10 razy w 11 meczach. W tym aż pięć po rzutach rożnych, to jest tyle razy, ile przez cały poprzedni sezon.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS