Szczęściu Hołowni tym razem pomogła publikacja orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 22 października. Zmiany w ustawie antyaborcyjnej w sposób naturalny przywołują temat rozdziału Kościoła od państwa. A Hołownia właśnie na ten dzień zaplanował debatę na ten temat. Zarejestrowało się na nią ponad 1000 osób. To wyjątkowo duże zainteresowanie.
Hołownia zyskuje na aborcji
Analiza wszystkich sondaży z ostatnich miesięcy wskazuje, że Szymon Hołownia zyskuje – politycznie oczywiście – na sprawie aborcji. Jak to możliwe, skoro Hołownia i jego Polska 2050 nie mają zdecydowanej opinii w tej sprawie? Paradoksalnie tego właśnie oczekują wyborcy, których oferta Hołowni może zainteresować. Dlaczego? Bo wyborca, o którego może zawalczyć lider Polski 2050, to przede wszystkim dotychczasowy wyborca PiS zbliżony do centrum polskiej sceny politycznej. Ten sam, który uważał, że “kompromis aborcyjny” jest nienaruszalny i ten sam, dla którego orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego było krokiem za daleko. To wyborca, który szuka nowej drogi i patrzy przychylnie na Hołownię, który (choć sam właściwie nie ma zbyt wiele do powiedzenia) to chce przeprowadzić w tej sprawie referendum.
– Referendum jest momentem, gdy suweren wypowiada się bezpośrednio. Uważam, że klasa polityczna utraciła do tego moralne prawo – tłumaczył ostatnio lider Polski 2050 w studiu Onet Rano. – Jarosław Kaczyński kwestię aborcji traktuje jak kolejną piłeczkę, którą będzie rzucał swoim kotkom nad głowami ludzi, którzy przeżywają dramaty – dodawał.
Jak zareaguje Platforma?
Największy problem na drodze Hołowni do sukcesu jest oczywiście Platforma, dla której jest naturalnym rywalem i konkurentem. W PO słychać bardzo wiele głosów, że na pojawienie się Polski 2050 trzeba zareagować. Najlepiej agresywnie.
– Przecież my właściwie nie mamy pomysłu na to, co dalej. Jesteśmy bezwolni i w ogóle nie reagujemy na to, co dzieje się dookoła – narzekają niektórzy partyjni działacze w rozmowach z nami.
Brak szybkiej odpowiedzi na działania konkurencji to oczywiście wada wielkich partii, jaką jest Platforma. Ale jest też część PO, która uważa, że atakowanie Hołowni już teraz byłoby przedwczesne i chaotyczne.
– To samo było z Nowoczesną. Przecież mieli już 30 procent i byli liderem opozycji. I gdzie są teraz? – retorycznie pytają inni.
Pomimo tego niepokój w partii czuć bardzo wyraźnie. Zwłaszcza, że nikt nie wie, z kim rozmawia Hołownia i kto może odejść z partii następny – o odejściu z partii Joanny Muchy nie wiedziały nawet jej najlepsze partyjne przyjaciółki, nie wspominając o kierownictwie partii. W kuluarach najczęściej pada nazwisko Tomasza Zimocha, łódzkiego posła KO i byłego komentatora sportowego.
– Bardzo go chcieli, ale przekazaliśmy, że Tomasza z przyjemnością zapakujemy w ozdobny papier z żółtą wstążeczką i podstawimy im pod drzwi – wyjątkowo złośliwie komentują koledzy z Platformy. Jak widać, poseł Zimoch nie zbudował sobie specjalnie licznego grona partyjnych fanów.
Z Zimochem jest jeszcze jeden problem. Z Łodzi startuje również posłanka Hanna Gill-Piątek. A o ile w dużych partiach dwie mocne osobowości na liście to plus, o tyle na liście partii, która dopiero powstaje i zaczyna budować swoje poparcie, mogłoby się to okazać problemem (przy poparciu na poziomie 6-10 procent “jedynka” z listy może być biorąca, drugie miejsce to już spore ryzyko).
Marzenia o kole
Z drugiej strony, Hanna Gill-Piątek może nie mieć wyboru. Choć nie jest fanką przyciągnięcia posła z tego samego miasta, partia za wszelką cenę chce mieć w parlamencie przynajmniej koło.
Po co Hołowni koło w Sejmie tej kadencji? Po pierwsze, koło ma prawo do swojego miejsca w parlamencie, czyli sejmowego pokoju. Po drugie, może zabierać głos w debatach (czasu ma co prawda znacznie mniej niż duże partie, ale lepsze to niż nic).
Kłopot w tym, że przepisy są w sprawie kół bardzo jasne. Zgodnie z regulaminami Sejmu i Senatu koło może stworzyć – odpowiednio – minimum trzech posłów lub trzech senatorów. Nie ma tu miejsca w mieszanie izb. Jak słyszymy, w partii nawet to wiedzą, ale same dyskusje o formowaniu koła dają Polsce 2050 zainteresowanie mediów a i działacze – to już mówią pół żartem, pół serio – mieli nadzieję, że marszałek Terlecki się nie zorientuje.
Są i kłopoty
Hołownia ma jeszcze jeden problem. To odejścia lokalnych działaczy. Można by powiedzieć, że pięć czy sześć osób to jeszcze nic. Ale dla partii w budowie to duża strata, przede wszystkim wizerunkowa.
To jednak nie koniec. Choć nas rozmówcy z Polski 2050 ucinają wszelkie spekulacje o układach z PiSem, w kuluarach pojawiają się plotki, że Hołownia chce się dogadać z partią rządzącą. A to może być zabójcze – wszystkie układy z partią rządzącą mogą kosztować opozycję punkty w sondażach. Dlatego dobrze by było, aby każda partia opozycyjna – w tym i Hołownia – w sposób jasny odcięła się od partii rządzącej. Niezależnie od tego, do jakich wyborców przemawia.
Co więc jeżeli nie PiS? Jak się okazuje, na Porozumienie Jarosława Gowina stronnicy Hołowni patrzą znacznie przychylniej. Ale trzeba też przyznać, że rozmowy z Gowinem leżą w interesie całej opozycji.
Dlaczego? Każdy rozłam w obozie Zjednoczonej Prawicy byłby korzystny dla jej przeciwników. Ale tutaj znowu od pomysły dystansują się gowinowcy. – Do wyborów są 3 lata. Na razie na pewno nie jest czas na prowadzenie takich rozmów – wzruszają ramionami rozmówcy z partii Jarosława Gowina.
Na razie Hołownia jest więc interesującą propozycją na polskiej scenie politycznej. Ale do wyborów trzy lata, a w polskiej polityce to cała epoka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS