A A+ A++

Układ nerwowy i mózg powstają z tego samego listka zarodkowego co nasza skóra. To trochę tłumaczy, dlaczego dotyk ma tak fundamentalne znaczenie dla rozwoju człowieka. Kobiety od wieków nosiły swoje dzieci na plecach, zawinięte w chusty. Dziś już wiadomo, że jest to naturalna stymulacja czucia i innych zmysłów oraz masaż dla dziecka. Jedna z teorii występowania kolki w wysokorozwiniętych krajach mówi, że ich przyczyną może być niedostatek ruchu, cielesnego kontaktu z dzieckiem. Zanim jednak świat nauki zaakceptował, że to, co bliskie naturze, jest dla rozwoju człowieka najlepsze, przeszliśmy przez lata badań.

Jedne z nich, prowadzone np. w przytułkach dla dzieci, pokazały, że maluchy, którym zapewniono doskonałą opiekę, ale przy tym chłód emocjonalny i brak czułości, były narażone na wczesną śmierć. W przeciwieństwie do niemowląt wychowywanych w znacznie gorszych warunkach, w więziennym żłobku, ale pod opieką ich mam – te dzieci nie chorowały prawie wcale i rozwijały się prawidłowo. Dlaczego?

Gdzie rodzi się czułość

– Potrzeba przywiązania jest dla ssaków ważniejsza niż głód. Mały człowiek pozostawiony sam sobie atawistycznie jest skazany na zagładę – mówi Mirosława Romanowska, psycholog, zastępca kierownika otwockiego ośrodka preadopcyjnego. Prawdopodobnie przytulanie jest dziełem instynktu. A odziedziczyliśmy go po zwierzętach, by nasz gatunek przetrwał. Zwierzęta i ludzie muszą się opiekować swoim potomstwem: wykarmić, ochronić przed zimnem i niebezpieczeństwem. Na drodze ewolucji w mózgu wytworzył się psychologiczny mechanizm, dzięki któremu noworodek pobudza matkę w taki sposób, by ona go chroniła i karmiła. Natomiast matce mechanizm ten pozwala reagować na potrzeby dziecka. Opieka nad potomstwem jest konieczna do przeżycia i nie może odbywać się bez kontaktu fizycznego. Właśnie z tego kontaktu zrodziła się czułość. Według naukowców psychiczna potrzeba tulenia dziecka i przytulania się do matki powstała prawdopodobnie po to, aby wzmocnić matczyną chęć opieki nad niesamodzielnym młodym. To wszystko wydarza się m.in. dzięki oksytocynie. Hormon ten wywołuje u samic zachowania opiekuńcze. U kobiet odpowiada za skurcze porodowe, zwijanie się macicy po porodzie oraz za laktację. Jest odpowiedzialna za powstawanie zaufania między ludźmi. Znaczna jej produkcja następuje również wtedy, kiedy jesteśmy głaskani lub przytulani. Kiedy działa, spada napięcie, gdyż organizm przestaje produkować hormon stresu – kortyzol. To dlatego podczas przytulania obniża się poziom lęku i strachu. Mateusz Banaszkiewicz, psycholog zdrowia z Uniwersytetu SWPS, podkreśla, że u mężczyzn hormon ten także ma duże znaczenie, zwłaszcza gdy zostają ojcami – ich ciało przygotowuje się do nowej roli. Stają się bardziej czuli, pragną bliskości z noworodkiem i jego mamą.

Czytaj więcej: Rodzicielskie spełnienie

Dorośli też potrzebują się przytulić

Potwierdzają to badania naukowe. Tysiąc heteroseksualnych mężczyzn w pięciu krajach postrzegało przytulanie i całowanie w związku jako kluczowe dla poczucia szczęścia. Zbadano też, że regularne przytulanie sprzyja poprawie ciśnienia krwi i pracy serca u kobiet po menopauzie – mówi Mateusz Banaszkiewicz. Poza tym platoniczny dotyk zmniejsza poczucie izolacji społecznej, wypełnia potrzebę bycia ważnym. To sygnał, że inne osoby nas akceptują. Wzrastają nasz dobrostan i satysfakcja. Lubimy też dawać taki dotyk – wyjaśnia psycholog.

A jeśli mamy problem z bliskością, nie znosimy okazywania czułości, bo np. nie dostaliśmy jej w dzieciństwie lub nie w takiej formie, jaka była nam potrzebna? Przytulania można się nauczyć, oswajając się stopniowo z bliskością poprzez różne kontakty z innymi ludźmi, przyjaciółmi. Formą nauki bliskości jest np. praca nad sobą poprzez nowe doświadczenie. – Często mężczyźni uczą się przytulania, pomieszkując za granicą, np. we Włoszech, gdzie dotyk platoniczny między ludźmi (także tej samej płci) jest normą społeczną – mówi psycholog. Stworzono też cuddling parties – przyjęcia, na których można się poprzytulać z obcymi ludźmi. Przez kilka godzin, bez alkoholu, z małym poczęstunkiem, po wstępnym zapoznaniu się ze wszystkimi i wyrażeniu zgody na dotyk. Wszystko w obecności certyfikowanego przytulacza. W Polsce również powstał salon przytulania – Przytulanie.pl, gdzie można skorzystać z profesjonalnej usługi. Należy odrzucić wszelkie konotacje erotyczne. Wszystko odbywa się według określonych reguł (ubranie zakrywające ciało, wcześniej ustalone metody przytulania). Mateusz Banaszkiewicz jest zdania, że może to być bezpieczna metoda nauczenia się bliskości, którą potem łatwiej nam będzie zapewniać partnerowi czy dziecku.

Dotyk, który zmienia życie

O tym, że małe dzieci potrzebują dotyku jak tlenu, wiedzą ośrodki preadopcyjne. Trafiają tam niemowlęta, które straciły rodziców. W Otwocku pod Warszawą pracuje grupa wolontariuszy, którzy przychodzą, by po prostu być z dziećmi, zapewnić im namiastkę prawdziwej bliskości, poprzytulać. Kiedy ogłoszono rekrutację nowych wolontariuszy, odzew był gigantyczny. Jednak w ostateczności pozostały te same osoby, które przychodzą do ośrodka stale. – Gdy okazuje się, jak bardzo odpowiedzialne i emocjonalnie angażujące jest to zajęcie, wiele osób rezygnuje – mówi Mirosława Romanowska. Bo zadaniem wolontariusza jest dać dziecku poczucie bezpieczeństwa, maksimum uwagi i czułości, bez negatywnych emocji.

Iwona Baran przychodzi do ośrodka kilka razy w tygodniu i w weekendy. Sama nie ma dzieci i prawdopodobnie w ten sposób realizuje swoją potrzebę bliskości. Ostrzega, że to zajęcie uzależnia. – Dzieci szukają kontaktu fizycznego, kawałka mojej odsłoniętej skóry – opowiada. – Nie wiem, kto tu kogo wybiera, ale mam wrażenie, że chyba te maleństwa nas – dodaje. Z kolei Anna Kępczyńska ma swoje dzieci, a o wolontariacie pomyślała, bo jej życie wydawało się niepełne. – Miałam potrzebę robienia czegoś dla kogoś całkowicie bezinteresownie i odnalazłam się w ośrodku. Moją nagrodą jest uśmiech tych dzieci, ich wyciągnięte do mnie rączki – opowiada.

Czytaj także: Konsekwentna obecność

Czułość to nie słabość

Aby nauczyć się, że czułość nie jest przejawem słabości, lecz odwagi, musimy pracować nad zachowaniem wobec starszych dzieci, zwłaszcza chłopców. Mateusz Banaszkiewicz podkreśla, że nie można mówić do syna: „Nie mazgaj się, bądź mężczyzną, mężczyźni nie płaczą”. Musimy wzmacniać jego czułość, wspierać emocje. Lepiej powiedzieć: „Widzę, że się zdenerwowałeś”. To sprzyja temu, że potem jako dorosły mężczyzna będzie umiał dzielić się swoimi problemami i będzie sięgał po wsparcie. Właśnie brak takich zachowań bywa przyczyną problemów emocjonalnych mężczyzn – dodaje psycholog.

Nauka bliskości polega też na tym, że rodzice na co dzień dają dobry przykład, przytulając się do siebie, czule rozmawiając, obdarzając się troskliwym dotykiem. Jest duża szansa, że ich dzieci będą potem takie wzorce zachowań naśladować w swoim życiu. Warto dodać, że pojawiająca się okresowo niechęć do przytulania się jest zjawiskiem naturalnym. – Coraz trudniejsze jest poświęcanie uwagi innym osobom, bo tyle się dzieje w naszym życiu, że nie znajdujemy już w sobie przestrzeni na kontakt. Na bycie tu i teraz na 100 proc. Zmęczona, zapracowana i niewyspana mama może z irytacją unikać dotyku, gdy maluch po raz kolejny chce się przytulić lub łapie ją za rękę czy nogę, próbując zwrócić na siebie uwagę – mówi Mateusz Banaszkiewicz. Jak z tym pracować? Mirosława Romanowska radzi: gdy upewnimy się, że dziecku nie dzieje się krzywda, zadbajmy o chwilę relaksu dla siebie, by odnaleźć równowagę. Bo najważniejsza jest jakość dotyku – szczery, w pełni obecny kontakt emocjonalny i fizyczny. Potrzeba ginie, gdy ją zaspokoimy. Jeśli dziecko czuje się bezpieczne, wystarczająco przytulone, przestaje wciąż domagać się kontaktu – mówi.

Dominika Bagińska – stała współpracowniczka magazynu „Newsweek Zdrowie”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPremier z tabloidu
Następny artykuł„Książka jest po stronie być, nie po stronie mieć”. Dlaczego czytanie wciąż ma sens?