A A+ A++
Felietony 15 stycznia 2021, 15:25

autor: Kwiść

Lubi gry trudne, ładne lub z dobrą fabułą. Nie kończy ich przez LoL-a i Overwatcha. PS Vita FTW!

Excuses are like assholes. Everyone has one and they all stink. Szkoda, że CEO CD Projekt Red Marcin Iwiński nie znał tego angielskiego powiedzenia. Jego przeprosiny zabrzmiałyby wtedy dużo lepiej.

Firma CD Projekt RED po raz kolejny postanowiła przeprosić graczy za wszystkie przykrości związane z premierą Cyberpunka 2077. Tym razem zrobiła to ustami prezesa spółki Marcina Iwińskiego, który w kilkuminutowym filmie bierze całą winę na siebie i zarząd oraz prosi o nieobwinianie o nic reszty pracowników. Słuszne i godne pochwały zachowanie. Niestety, przy okazji przeprosin prezes postanowił również wytłumaczyć, co sprawiło, że premiera Cyberpunka 2077 okazała się taką piękną katastrofą. I owo tłumaczenie nie należy, niestety, do najlepszych.

Zanim przejdę do szczegółowej analizy wypowiedzi Marcina Iwińskiego, warto wyjaśnić jedną rzecz. Ja sam uważam, że w przypadku tego typu oficjalnych przeprosin żadne tłumaczenie nie jest dobrym rozwiązaniem. Zgadzam się tutaj z pewnym angielskim powiedzeniem: „Excuses are like assholes. Everyone has one and they all stink”. Niezależnie od tego, co doprowadziło do licznych błędów w Cyberpunku 2077 i kto za nie odpowiada, każda próba wyjaśnienia jest w obecnej sytuacji skazana na porażkę. Gracze są wściekli i nie są w stanie zweryfikować prawdziwości żadnej z podanych przyczyn. Każdy powód mogą podważyć oraz potraktować jak wymówkę i tym samym jeszcze bardziej podgrzać atmosferę wokół gry – a cel przeprosin wydaje się raczej zgoła odmienny.

Jedyne tłumaczenie, które nie zrodziłoby kolejnych wątpliwości, to przyznanie, że zawiniło złe zarządzanie, podawanie daty ukazania się gry w momencie, gdy ta była jeszcze w powijakach, z obawy przed stratami finansowymi oraz wizerunkowymi, których przysporzyłoby kolejne przesunięcie premiery. Jeżeli CD Projekt nie może lub nie chce powiedzieć tego wprost, to lepiej by zrobił, gdyby po prostu milczał. O mniej istotnych szczegółach produkcji można by opowiedzieć za rok lub dwa, gdy cała afera już przycichnie.

Zamiast tego Marcin Iwiński postanawia się wytłumaczyć i robi to w dość specyficzny sposób. Już w pierwszej części wystąpienia zaznacza, że wersja na PC została bardzo dobrze oceniona przez recenzentów i mimo pewnych braków jest tym, co studio planowało osiągnąć. Przeprasza natomiast za wersję konsolową, która okazała się porażką. Tego typu narracji CD Projekt trzyma się od dnia debiutu gry, ale trudno mi się z nią zgodzić. Cyberpunk 2077 na PC z pewnością działał i działa lepiej niż na konsolach oraz był szybciej naprawiany, jednak każdy, kto próbował go uruchomić na oficjalnie rekomendowanej konfiguracji zaraz po premierze, wie, że z pewnością nie było to komfortowe doświadczenie. Ze słów Iwińskiego można jednak wywnioskować, że użytkownicy PC żadnych przeprosin nie potrzebują. Czy słusznie?

Jej też jest smutno.

W dalszej części swojej wypowiedzi prezes CD Projektu opowiada o tym, jak olbrzymia skala przedsięwzięcia i ambicje zespołu przerosły możliwości deweloperów. Jest to idealny przykład „śmierdzących wymówek”. To, co mówi, jest z pewnością prawdą. Grając w Cyberpunka 2077, na każdym kroku widzimy, czym ta gra mogłaby się stać, gdyby jej twórcy mieli więcej czasu, umiejętności i doświadczenia. Tylko w ten sposób można tłumaczyć przesunięcie daty premiery lub wycięcie zawartości. Podjęcie decyzji o wysłaniu do sklepów wadliwego i źle działającego produktu nie ma z tym wyjaśnieniem nic wspólnego. To zawsze będzie zła decyzja.

Niefortunny moment następuje jednak dopiero później, gdy Marcin Iwiński wypowiada następujące zdanie:

„[…] as it turned out, our testing did not show a big part of the issues you experienced while playing the game.”

„[…] jak się okazało, nasze testy nie wykazały dużej części problemów, których doświadczyli gracze”.

Możliwe, że Marcin Iwiński nie miał nic złego na myśli. Możliwe, że to tylko niefortunny dobór słów. W końcu na początku wziął winę na siebie. Możliwe, że czuje się odpowiedzialny także za to, że nie udało się wyłapać przed premierą wszystkich błędów. Wielu jednak odebrało tę wypowiedź jako zrzucenie winy na dział kontroli jakości, który nie wykonał swojej roboty jak należy.

Nie najlepiej brzmi również tłumaczenie problemów technicznych słabością konsol poprzedniej generacji. Tak zwyczajnie, po ludzku doskonale rozumiem, że graficzne ambicje deweloperów rosły „w miarę jedzenia” i pragnęli oni dostarczyć jak najlepiej wyglądający produkt. Nie można jednak zjeść ciastka i mieć ciastka. Jest to kolejna brzydko pachnąca wymówka. Cyberpunk 2077 od początku zapowiadany był jako gra na PlayStation 4 i Xboksa One. Jeżeli firma decyduje się wydać swe dzieło w wersji na określony sprzęt, to jej obowiązkiem jest dostosowanie owego tytułu do jego możliwości. Dla klienta nie ma znaczenia, jak to zrobi i czemu tego nie zrobiła. Liczy się końcowy rezultat. Nie jest to też najlepszy temat do poruszania w trakcie przeprosin.

Jeszcze raz podkreślę. Przeprosiny, obietnica poprawy i przedstawienie planu działania na najbliższe miesiące to bardzo dobra decyzja ze strony CD Projektu. Wzięcie odpowiedzialności za wszelkie błędy przez zarząd również. Na koniec zabrakło jednak zimnej krwi. Prezes Iwiński za wszelką cenę chciał się jakoś wytłumaczyć, a wystarczyło ugryźć się w język i zachować jak dobry trener piłkarski po przegranym meczu. Trener, który nawet jeśli zna wiele problemów szatni, nigdy nie mówi o nich publicznie.

Michał Kwiść Chwistek

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPOWIAT. Polacy z Energylandia Rally Team tuż za podium
Następny artykułDlaczego posiadanie własnej waluty jest koniecznością?