Dlatego gdy miałem 14 lat, zacząłem pływać na Zalewie Zegrzyńskim. Zaczęło się od obozu, na którym zrobiłem patent żeglarski. Potem, już na etapie liceum, regularnie jeździłem na takie obozy: 20–30 dzieciaków, 4–5 łodzi, pływanie z miejsca na miejsce. Fajne czasy. Żeglarstwo było mi wtedy bardzo bliskie.
Nigdy nie chciałeś, aby stało się czymś więcej niż hobby?
Nie, to był tylko sposób spędzania wolnego czasu. Zresztą po liceum miałem długą przerwę. Poszedłem na studia, potem założyłem Pracuj.pl, w biznesie dużo się działo i nie miałem czasu na żeglowanie.
Jak doszło do tego, że zacząłeś to robić na poważnie: startować w zawodach, zdobywać medale na mistrzostwach?
Poznałem Mateusza Kusznierewicza, z którym mamy dużo wspólnego: obaj jesteśmy warszawiakami, nasi rodzice są dobrze wykształceni, uczyliśmy się żeglować na Zegrzu. Poza tym jesteśmy niemal rówieśnikami (Gacek to rocznik 74, a Kusznierewicz 75 – red.). Tak się złożyło, że w 2010 r. zaprosiliśmy Mateusza do Grupy Pracuj w charakterze mówcy motywacyjnego. Wtedy coś między nami kliknęło, polubiliśmy się. Co jakiś czas się spotykaliśmy. Aż któregoś dnia, bodajże w 2014 r., zadzwonił do mnie Mateusz, a telefon odebrała moja żona Agnieszka. I rozmawiali ze sobą przez pół godziny – co nie jest dziwne, bo Mateusza z jego radiowym głosem świetnie się słucha. Stanęło na tym, że nasze rodziny zaczęły się regularnie spotykać.
Czytaj też: Gdzie Polacy najchętniej żeglują za granicą? O dziwo, pierwszym wyborem już nie jest Chorwacja
Czyli najpierw była relacja biznesowa, potem koleżeńska, a finalnie stanęło na żeglarskiej?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS