Obowiązkowym miejscem odwiedzin jest przemyski dworzec PKP lub przejście graniczne w Medyce i Korczowej. Padła nawet propozycja od jednego z mieszkańców wystosowania wniosku przyznania Przemyślowi Pokojowej Nagrody Nobla za bezprecedensową pomoc uchodźcom z Ukrainy.
Ktoś inny przeliczył na pieniądze, ile by musiał Przemyśl wydać na reklamę we wszystkich mediach, które pisały o nas za darmo. Kwoty idą w dziesiątki milionów dolarów.
To brzmi sympatycznie. Miło po dekadach kontrowersyjnych opinii o mieszkańcach starego grodu nad Sanem usłyszeć dobre zdanie. Tym bardziej, że uzasadnione. Tyle pozytywnej energii, dobra, ludzkiej solidarności, poświęcenia prywatnego czasu nie można zmarnować. Jest to wartość, której nie sposób wycenić ani zważyć.
Jest jednak równocześnie coś, na co konsekwentnie zwraca uwagę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Na setki pytań dziennikarzy najpierw skrupulatnie odpowiada, dziękuje za wsparcie moralne, docenia jego znaczenie, ale jednocześnie kończy odpowiedzi apelem o bardzo konkretną pomoc militarną, humanitarną, polityczną. Jak najbardziej mierzalną. Lider Ukraińców zdaje sobie sprawę, że w czasie wojny liczy się przede wszystkim konkret.
I tak sobie myślę, bez powoływania się na historyczne racje: Przemyśl i jego mieszkańcy nie raz, nie dwa dawali przykłady wspaniałej postawy, tyle że potem najczęściej bywali spychani do roli obywateli małego, przygranicznego, lekko depresyjnego miejsca bez perspektyw. Czy tak stanie się ponownie?
Oby nie. Może tym razem pięć minut potrwa dłużej, a miasto z ponadtysiącletnią historią będzie nie tylko piękne, modne, ale i perspektywiczne. Jednak bez konkretnych inwestycji się nie obejdzie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS