Polscy rolnicy, którzy domagają się m.in. ograniczenia nadmiernego napływu towarów rolno-spożywczych z Ukrainy, zablokowali we wtorek część dróg w kraju, w tym przejazd ciężarówek przez lubelskie i podkarpackie przejścia graniczne z Ukrainą. Protestowali także rolnicy w innych krajach UE. Rolnicy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i na wtorek planują gwiaździsty marsz na Warszawę. Włodzimierz Cimoszewicz, były premier a obecnie europoseł, mówił w TOK FM, że jest przeciwny radykalnym formom protestu. – Jak chociażby niszczenie zboża, to jest przestępstwo i nieakceptowalna rzecz. Tak jak blokowanie szlaków komunikacyjnych. O problemach trzeba rozmawiać, a nie dyktować innym swoje – dość dyskusyjne – stanowisko. Publicznie nie prowadzi się uczciwej rozmowy o sytuacji rolnictwa – wskazywał gość Karoliny Lewickiej w “Wywiadzie Politycznym”.
Prowadząca przypomniała, że rolnicy domagają chociażby ograniczenia nadmiernego napływu towarów rolno-spożywczych z Ukrainy, czy konieczności uproszczenia i ograniczenia “nieracjonalnych wymogów” Zielonego Ładu. – Tylko czy to nie jest tak, że te protesty mogą być wykorzystywane przez propagandę rosyjską? – zapytała Lewicka.
Cimoszewicz odparł: Ależ oczywiście, że tak. Nie można też wykluczyć sterowania tymi protestami, przynajmniej w jakimś zakresie.
Były premier odniósł się też do skandalicznego baneru, który pojawił się na jednym z traktorów podczas protestu na Dolnym Śląsku. Apelowano tam do Władimir Putina, żeby “zrobił porządek z Ukrainą i UE”. – Reakcja polskich władz była prawidłowa, jednak ten fakt miał miejsce. To się rozeszło po całym świecie. Ukraina jest w stanie wojny i takie plakaty mogą wywoływać w jej władzach uprawnioną drażliwość. Gdyby coś takiego pokazało się za granicą, to w Polsce również byśmy ostro reagowali – komentował Cimoszewicza.
“Rolnicy niech nie opowiadają bajek”
Gość TOK FM kontestował też postawę polskich rolników. – Oni generalnie narzekają na zboże, że Unia ich niszczy. Tymczasem wartość eksportu polskiej żywności w ciągu ostatnich dwudziestu lat, kiedy jesteśmy członkami UE, wzrosła dziesięciokrotnie. Oczywiście, można powiedzieć, że zarabiają głównie przetwórcy i eksporterzy, ale żeby oni mogli zarobić, to muszą przerabiać, a produkt pochodzi od rolników – opowiadał Cimoszewicz.
Były premier przypomniał słuchaczom, że sam jest dyplomowanym rolnikiem i prowadził gospodarstwo rolne, więc wie, o czym mówi. – Polski rynek też stał się bardziej chłonny. Teraz rolnicy zarabiają dużo, więc niech nie opowiadają bajek, że się znajdują w takim tragicznym położeniu, które skłania ich do takich radykalnych form protestu. (…) Ja przypominam sobie tylko protesty rolników, a bo spadł deszcz albo nie. Był śnieg albo nie było. Zawsze są pretensje i grupowe domaganie się choćby preferencyjnych kredytów czy dopłat. A rolnictwo jest tym działem gospodarki, w którym zatrudnieni najbardziej poprawili swój dobrobyt w czasie naszego członkostwa w UE – podsumował Cimoszewicz.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS