Cyrk F1 już od dwóch sezonów nie ścigał się po torze Albert Park. W 2020 roku australijskie zawody zostały odwołane tuż przed pierwszym treningiem, a w tegorocznej rywalizacji – mimo kilku przesunięć terminu zmagań – podjęto podobną decyzję. Powodem takiego stanu rzeczy był oczywiście ciągle panujący Covid-19 oraz związane z nim restrykcje.
W zatwierdzonym w piątek kalendarzu na sezon 2022 GP Australii widnieje jako trzecia runda, która ma rozegrać się 10 kwietnia. Niestety, niemal od razu po ogłoszeniu tego harmonogramu pojawiły się głosy mówiące o tym, że tamtejszy wyścig zostanie po raz kolejny anulowany.
Władze Australii nie są w stanie zagwarantować włodarzom F1, że do kwietnia poluzują surowe restrykcje covidowe, które wymuszałyby na całym personelu obowiązkową 14-dniową kwarantannę. Królowa motorsportu nie może oczywiście pozwolić sobie na taki scenariusz.
Gdyby doszło do kolejnego odwołania zawodów w Melbourne, to najprawdopodobniej miasto to nie będzie zbyt prędko gościło najlepszych kierowców świata. Ze względu na dużą ilość chętnych do organizacji wyścigu Liberty Media zerwałaby umowę z australijskimi promotorami. Świadomy tego jest Andrew Westacott:
“Istnieje pewne ryzyko, że przy tak dużej konkurencji o miejsca w kalendarzu F1 cierpliwość włodarzy może w końcu się skończyć. Gdybyśmy nie byli w stanie zorganizować wydarzenia w 2022 roku w Australii, to królowa motorsportu miałaby pełne prawo do rozglądania się za alternatywami dla Melbourne”, mówił dla australijskiej publikacji Drive.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS