Na początku października padok zaszokowała informacja o odejściu Hondy. Japońska marka wycofa się z Formuły 1 wraz z końcem sezonu 2021. Tym samym na scenie pozostanie jedynie trzech producentów: Mercedes, Ferrari i Renault. Na horyzoncie nie widać zainteresowania ze strony potencjalnego czwartego gracza.
Koncepcja obecnych silników ma zostać zachowana do 2026 roku. Chociaż świat motoryzacji zmierza ku pełnej elektryfikacji, a dla niektórych decyzja Hondy jest jasnym sygnałem ostrzegawczym, włodarze Formuły 1 nie zmieniają zdania. Jednostki hybrydowe mają być nadal w użyciu. Nowość to wprowadzenie elementu biopaliw.
Szef ekipy Mercedesa, Toto Wolff uważa, że F1 nadal jest dobrą platformą marketingową dla marki samochodowej zaangażowanej w hybrydy, podkreślając jednocześnie, że zalety tej technologii nie są wystarczająco promowane.
– Uważam, że nie opowiadamy wystarczająco dobrze historii hybrydy – powiedział Wolff. – Dzięki wydajności cieplnej sięgającej 50 procent, złożoności oraz obecności technologii odzyskiwania energii kinetycznej i wraz ze stosowanymi bateriami jesteśmy bardzo dobrą wizytówką hybryd.
– Kolejna generacja jednostek napędowych, kiedykolwiek by nie nadeszła, położy jeszcze większy nacisk na zrównoważone odzyskiwanie energii. Jednocześnie wiemy, że musimy spoglądać na koszty. Nie możemy kierować się tylko inżynierią, tak jak przy obecnych silnikach.
– Trzeba się upewnić, że będą zarówno innowacyjne, jak i zrównoważone, mocne, wydajne i o rozsądnej cenie.
Na koszty zwraca uwagę również Christian Horner, szef Red Bull Racing, czyli zespołu, który za dwanaście miesięcy straci dotychczasowego dostawcę.
– Koszty związane z dostawą silnika są ogromne. Dlatego też, Formuła 1 nie zdołała przyciągnąć nowych producentów. Trzeba naprawdę zwrócić uwagę na te koszty. Wycofanie Hondy to ogromna strata dla Formuły 1, ale jednocześnie sygnał alarmowy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS