A A+ A++

Michaił Gorbaczow był ostatnim przywódcą sowieckim, który doskonale zdawał sobie sprawę, że Związek Sowiecki przegrywa rywalizację ze Stanami Zjednoczonymi, a system należy zmodernizować. Jednocześnie był wierzącym komunistą i chciał, poprzez owe reformy zachować istnienie ZSRR. Ale to wszystko w pewnym momencie wymknęło się spod kontroli. Niechcący przyśpieszył upadek imperium – mówi Salonowi 24 prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, UKSW.

Umarł Michaił Gorbaczow. Jedni twierdzą, że to człowiek, który dzięki swoim reformom wspólnie z Reaganem przyśpieszył rozpad imperium sowieckiego. Inni, że to ostatni dyktator, który do końca chciał ZSRR ocalić, ale mu się to nie udało. Z perspektywy trzydziestu lat od upadku komunizmu, która z tych tez wydaje się bliższa prawdy?

Prof. Antoni Dudek: Paradoksalnie obie interpretacje, choć pozornie sprzeczne, w rzeczywistości sprzeczne nie są. Michaił Gorbaczow był ostatnim przywódcą sowieckim, który doskonale zdawał sobie sprawę, że Związek Sowiecki przegrywa rywalizację ze Stanami Zjednoczonymi, a system należy zmodernizować. Jednocześnie był wierzącym komunistą i chciał poprzez owe reformy zachować istnienie ZSRR. Ale to wszystko w pewnym momencie wymknęło się spod kontroli. Więc tak, niechcący przyśpieszył upadek imperium. Bo gdyby następcą Czernienki został ktoś bardziej zachowawczy, zapewne ten upadek potrwałby jeszcze dobrych parę lat. Choć zarówno niewydolność ekonomiczna, masa sprzeczności, tendencje odśrodkowe poszczególnych republik, czy to bałtyckich, czy w Azji Środkowej dowodził, że do tego rozpadu dojdzie. On nastąpiłby później, ale bardziej gwałtownie. I to, że w ZSRR nie doszło do rozpadu krwawego jak w Jugosławii, działo się dzięki Gorbaczowowi. Niechcący, ale jednak. Dla nas ważne jest, że uchylił doktrynę Breżniewa, otworzył drogę do przemian demokratycznych. Jednak mówiąc te słowa należy pamiętać, że też ma krew na rękach, choćby Litwinów, którzy bronili wieży telewizyjnej po proklamowaniu niepodległości. Gorbaczow wtedy jeszcze, w 1990 roku uważał, że można utrzymać jedność ZSRR. Ale też bardzo szybko wyciągnął wnioski i wycofał się z tego typu działań.

No właśnie, w tym samym roku otrzymał pokojową nagrodę Nobla?

Tak, ale otrzymał ją za rozbrojenie. Żeby było jasne – radykalne zmniejszenie potencjału zbrojnego brało się nie z tego, że uważał, iż zbrojenia są złe. Gorbaczow widział jednak, że wyścig zbrojeń zbyt wiele Sowietów kosztuje. Jednocześnie był zdania, że bez podniesienia poziomu życia obywateli nie da się utrzymać ZSRR. Z tego samego powodu zrobił coś, za co do dziś jest nienawidzony w Rosji. Chodzi o zjednoczenie Niemiec. Kanclerz Helmut Kohl po prostu to zjednoczenie kupił. Najpierw uzyskał zgodę na zjednoczenie, potem wycofanie wojsk sowieckich z terenu Niemiec, wreszcie zgodę na przynależność zjednoczonych już Niemiec do NATO. Za każdym razem zasilał ogromnymi kwotami które jednak nie wystarczyły na uratowanie ZSRR.

Takim bardzo istotnym programem Gorbaczowa miała być Głasnost. I faktycznie była, bo pod koniec lat 80-ych zaczęły się pojawiać także w telewizji PRL programy o odtajnianiu sowieckich akt, wiele rzeczy ujawniono. Ale też tu mamy do czynienia z pewną sprzecznością. To za czasów Gorbaczowa doszło przecież do katastrofy w elektrowni jądrowej w Czarnobylu i ukrywania informacji o wybuchu i skażeniu na masową skalę?

Przepraszam, ale tu będę bronił Gorbaczowa. Głasnost to nie jest rok 1985 zaraz po dojściu do władzy. Ona była efektem Czarnobyla. Gorbaczow zdał sobie sprawę z tego jak fatalne skutki może dać taka blokada informacyjna, zamknięte społeczeństwo, totalna cenzura. To nie jest tak, że Glasnost była wymyślona i nie zdała egzaminu przez Czarnobyl. Przeciwnie. Można powiedzieć, że ona była dzieckiem katastrofy czarnobylskiej. A była bardzo ważna. To ona miała największe znaczenie przy upadku systemu. Bo obywatele sowieccy nagle w gazetach zaczęli czytać o tym, o czym mówiło się jedynie po cichu. To wywołało niemały ferment, a w krajach o silnej tożsamości tendencje odśrodkowe. Chodzi o pribałtykę, Kaukaz, czy republiki w Azji Środkowej, gdzie z kolei islam stał się tym elementem antykomunistycznym. I właśnie Głasnost, nie Pieriestrojka miała największe znaczenie.

Po śmierci Breżniewa na krótko rządy przejął Andropow, który miał plany lekkiego łagodzenia kursu, po jego bardzo krótkich rządach również krótko rządził twardogłowy Czernienko. Jak to się stało, że akurat Michaił Gorbaczow stanął na czele Związku Sowieckiego?

Oczywiście nigdy nie wiemy wszystkiego. Ale dobrze wiemy, że awans do biura politycznego – został jego najmłodszym członkiem – nastąpił jeszcze za Breżniewa. Ale głównym promotorem był Andropow, Gorbaczow był jego pupilkiem. Gdy po krótkim czasie umarł, nastał Czernienko. Był to ostatni triumf „frakcji starców” w partii komunistycznej. Ale Czernienko umarł niespełna rok po Andropowie, który też niewiele dłużej rządził. Wtedy przedstawiciele biura politycznego zdali sobie sprawę, że wybieranie co rok sędziwego przywódcy może być zbyt niebezpieczne dla stabilności ustroju. Więc zdecydowali się na wybór młodszego przywódcy. A, że w biurze politycznym stosunkowo młody był jedynie Michaił Gorbaczow, to on został wybrany. Choć oczywiście za wyborem stali też konkretni ludzie. Mówi się o Andrieju Gromyce, który był wieloletnim ministrem spraw zagranicznych, członkiem biura politycznego, a w ostatnim okresie przewodniczącym Rady Najwyzszej, czyli namiastką prezydenta Związku Sowieckiego. I to Gromyko przekonywał towarzyszy do wyboru Gorbaczowa. Nie znaczy to, że wszyscy byli tym wyborem zachwyceni. Ale zdecydował argument, że nie może kolejny sekretarz umierać każdego roku. I w tym sensie wybór był strzałem w dziesiątkę – wybrano człowieka, który od chwili wyboru przeżył jeszcze 37 lat.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMiędzy Francją, Rosją i upadkiem – anatomia kryzysu w Mali
Następny artykuł“Patriotyczne ławeczki” jak z “Misia” Barei. “Mają nam zastąpić przyzwoite ceny w sklepach”