A A+ A++

Dobry system to podstawa. Również w procesie tworzenia projektów graficznych. Dziś za kulisy zaprasza Was graficzka Dagmara, która pokazuje, jak skutecznie ogarnąć i rozplanować swój warsztat pracy – od koncepcji i wytycznych klienta po całą obsługę posprzedażową. 


Dagmara

Jest taka zależność w mojej pracy, że paradoksalnie im więcej czasu poświęcę na zaplanowanie projektu i wypisanie wszystkich ustalonych wytycznych, tym krócej będzie trwał cały proces. Zresztą wiadomo, jak w pracy bywa. Czasem odbieram telefon i muszę natychmiast poprawić coś innego, co zaraz będzie szło do druku, a znalazł się jakiś błąd, czasem nagle trzeba wyjść z domu i coś załatwić. Dopóki siedzę przed komputerem, może spamiętałabym wszystkie założenia. Jednak rzadko kiedy zdarza mi się zamykać projekt jednego dnia za jednym zamachem. Lubię też po skończonej pracy wyłączyć komputer, pójść spać i spojrzeć na grafiki świeżym okiem następnego dnia. I wtedy również skonfrontować je z zapisanym założeniami.

Właśnie dlatego, zanim zabiorę się za tworzenie jakiegokolwiek projektu graficznego, rozpisuję sobie wszystkie swoje założenia czy życzenia klienta. Na potrzeby tego artykułu wykorzystam fakt, że przygotowuję szablony InstaStory dla autora bloga z wegańskimi przepisami. Od razu uprzedzę tylko, że jest w nich mały bałagan językowy, ponieważ projekt będzie w języku angielskim, a część wytycznych starałam się pisać po polsku i na zdjęciach zrobiło się mocno międzynarodowo. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to nikomu przeszkadzać w odbiorze.

Tak jak wspominałam, będę tworzyć grafiki na potrzeby InstaStory. W pierwszej kolejności wypisuję sprawy techniczne. Tutaj jest to proste: wymiary obrazu są z góry narzucone przez Instagram, wiem też, że klient będzie korzystał z programu Photoshop w celu edycji tych plików, więc takie musi dostać. Mam też informację, że oprócz plików podstawowych kilka powinno być „płaskich”, czyli możliwych do lekkiej edycji, nawet bez dostępu do komputera. Czyli np. miejsce na zdjęcie nie może być zasłonięte żadną grafiką, a miejsce, w którym powinien być tekst, ma zostać po prostu białą plamą, tak aby ktoś inny mógł w każdym możliwym programie ten tekst sobie tam wkleić.

Na projektach ma być też coś w rodzaju pieczątki. Spójny wizualny element dla wszystkich plików jednocześnie podkreślający, z jakim rodzajem treści mamy do czynienia. Wszystkie te informacje rozpisuję na . Można to oczywiście robić na zwykłej kartce papieru za pomocą ołówka i gumki, ja jednak tego nie lubię ze względu na to, jak wygląda kartka, kiedy dziesięć razy zmienię zdanie lub się pomylę. A na dziesięciu się przeważnie nie kończy. Dobrym rozwiązaniem jest też rysowanie na tablecie, który pozwala na taką samą swobodę jak tablica suchościeralna. Jeśli ktoś ma w mieszkaniu na ścianie tablicę kredową, również może się przydać!

W następnym kroku wypisuję, jakie pliki będą na koniec potrzebne. Będą to szablony pod przepisy, ciekawostki, zajawki wpisów na blogu itd.

W kolejnym etapie otwieram darmowe dla wszystkich narzędzie Adobe Color i szukam pasującej do projektu palety kolorów. Dobrze jest wiedzieć chociaż mniej więcej, jakiego klimatu szukamy, bo po pierwsze, możemy wtedy skorzystać z wyszukiwarki za pomocą słów kluczowych (ja szukałam pod hasłem „organic”), a po drugie, nie spędzimy całego dnia, wpatrując się w zestawienia kolorów. Tak wygląda wybrany przeze mnie zestaw:

Następnie wszystko, co rozpisałam na , przepisuję na bardziej trwałe miejsce (teraz już nawet dla mojej perfekcyjnej duszy może być to kartka papieru), a tablicę wycieram i rozpisuję kolejne szczegóły projektu.

Tym razem zaznaczam wspólne elementy dla wszystkich plików, które sprawią, że całość będzie spójna, takie jak na przykład rozłożenie tekstu, zdjęć i grafik. Trzeba jednak pamiętać, że kwestie typu rozmieszczenie, wielkość czy proporcje to wytyczne, które na 100% zmienią się jeszcze wtedy, kiedy już na komputerze zestawimy ze sobą wszystkie elementy. Wytycznymi klienta było również to, aby tło było białe oraz żeby tytuły były zapisane zawsze małymi literami, za to treści wielkimi. I jednocześnie, żeby treści były mniejsze od tytułów. Szukając odpowiedniego fontu, zawsze najpierw sprawdzam, jak będzie wyglądał na konkretnych tekstach (w tym przypadku związanych z jedzeniem), sprawdzam, jak wyglądają cyfry (w przepisach będą się pojawiać), i czy są znaki interpunkcyjne (w tym przypadku na pewno będą chociażby dwukropki w tytułach). Ważne jest też, aby oba fonty do siebie pasowały. Jeśli robimy projekt po polsku, pamiętajmy, żeby sprawdzić, czy dany font ma polskie litery!

Znów wszystko rozpisuję na i przenoszę na kartkę papieru. U mnie jest to kartka w , który zabieram ze sobą na spotkania. Lubię mieć wszystko w jednym miejscu. Za wytycznymi wpinam też wydruki gotowych projektów. Jeśli ten sam klient zadzwoni do mnie za miesiąc i powie, że chciałby jeszcze przykładowo grafiki na swojego bloga spójne z tym, co robiliśmy, praca zajmie mi zdecydowanie mniej czasu, bo mam wszystko nadal w .

W tym momencie biorę już myszkę do ręki i zabieram się za pracę. Tak jak wspomniałam wcześniej, przeważnie już podczas samego projektowania koncepcja się jeszcze zmieni, gdy zobaczy się ją „na żywo”. Część ustaleń może pójść do kosza, a na ich miejsce mogą się pojawić inne.

Kilka przykładowych plików, które powstały przy tej współpracy, prezentowało się tak. Łatwo można zobaczyć, że nie wszystko, co było zaplanowane, znalazło się w finalnych plikach. Jednak dopóki koncepcja została zachowana, a obie strony są zadowolone z efektu końcowego, nie ma to większego znaczenia.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDeadline for UK drone registration approaches
Następny artykułRaportowanie o podatkach przez korporacje – brak porozumienia w UE