A A+ A++

Przez dwa miesiące przerwy w pracy sklepów i fabryk poradzimy sobie sami, gdy będzie to więcej czasu, wówczas rozważymy redukcje, podobnie jak i pomoc rządu – mówi Carolina Garcia Gomez, prezes IKEA Retail Polska.

Od kilku tygodni zmagamy się wszyscy z sytuacją, jaka nigdy nie miała miejsca. Co dla firmy handlowej jest w tym momencie priorytetem?

Skupiamy się na tym, aby równoważyć działalność biznesową na tyle, na ile jesteśmy w stanie ją prowadzić z absolutnym bezpieczeństwem naszych pracowników. Grupa Inter IKEA w Polsce to nie tylko sklepy, których mamy 11. Jesteśmy w kraju od prawie 60 lat. Grupa Inter IKEA prowadzi tu także własne fabryki mebli, a polskie zakłady pod względem produkcji wyrobów z drewna odpowiadają za 50 proc. globalnej produkcji w ramach koncernu.

60 lat temu Polska była pierwszym poza Szwecją krajem, w którym IKEA zainwestowała. Dzisiaj 20 proc. globalnych zakupów koncernu przypada na Polskę, więcej przypada tylko na Chiny. Skala produkcji dla IKEA w Polsce jest znacząca – 18 fabryk i ponad 90 zewnętrznych dostawców mebli, którzy teraz odczuwają problemy nie tylko związane z zamknięciem polskich sklepów, ale przez wyzwania związane także z sytuacją w innych krajach, podobną jak tutaj. Obecnie na świecie ponad 300 sklepów IKEA jest zamkniętych, czyli ponad 80 proc., co pokazuje, z jaką skalą wyzwania się teraz zmagamy.

Jak odczuwa to handel?

Problemem jest nadal prowadzić, choć w ograniczonym zakresie, działalność, sprowadzającą się do sprzedaży internetowej, i jednocześnie zapewnić maksymalne bezpieczeństwo pracownikom. Nie da się uciec od myśli na temat przyszłości tych miejsc pracy, wszyscy wspólnie chronimy je tak mocno, jak to możliwe. Jednocześnie nie myślimy tylko o naszym biznesie, staramy się wspierać lokalne społeczności jako ich odpowiedzialny partner czy podmioty, które teraz najbardziej potrzebują wsparcia.

W Polsce planujemy w sumie przekazać pomoc o wartości ok. 1 mln euro, wspieramy nie tylko centra kwarantanny, ale również pracujemy z organizacjami wspierającymi bezdomnych. Nasze kuchnie przygotowują też posiłki zarówno dla policji, jak i dla szpitali, staramy się angażować w wiele inicjatyw pomocowych.

Jesteście jako grupa także właścicielem centrów handlowych. W tym segmencie rynku trwa dyskusja między właścicielami a najemcami, kto i jakie wsparcie powinien otrzymać. IKEA jeszcze przed rządowymi propozycjami wstrzymała pobór czynszów za okres, kiedy sklepy są zamknięte. Jak rozwinie się sytuacja w tym sektorze?

Oczywiście jako pierwsi podjęliśmy taką decyzję i to nie tylko w zakresie czynszów, ale również opłat serwisowych czy marketingowych w naszych centrach handlowych. Nie wiemy oczywiście, ile sytuacja potrwa i w zakresie dalszego jej rozwoju trzeba będzie analizować różne scenariusze. Na pewno chcemy wspierać najemców naszych centrów handlowych, trzeba wziąć też pod uwagę już opracowany plan rządowy, jeśli chodzi o ten sektor. W jego przypadku wyzwaniem będzie, jak podejść do najemców w okresie już po uruchomieniu sklepów, kiedy obroty pewnie jeszcze długo nie wrócą do wcześniejszego poziomu. Powrót do ilości sprzedaży choćby sprzed roku zajmie trochę czasu i nawet trudno określić, kiedy to będzie możliwe. W Chinach, gdzie sklepy już ruszają, teraz mowa jest o generowaniu przez nie 50 proc. ubiegłorocznej sprzedaży. Na koniec roku może będzie 80–90 proc.

Jaki spadek sprzedaży w całym roku jest możliwy?

Oczywiście nadal nie wiemy. Nie wiadomo, kiedy sklepy wrócą do pracy, dlatego powstają różne modele. W tej chwili, gdyby potrwało to jeszcze krótko, spodziewamy się, iż nasza roczna sprzedaż spadnie o ok. 15 proc., ale to oczywiście może się jeszcze zmienić.

Jak oceniacie plany rządu w zakresie pomocy biznesowi?

Wszystkie nasze sklepy są zamknięte dla klientów, ale jednocześnie pracownicy nadal pracują. Część nadal w sklepach, głównie obsługując zamówienia online, oczywiście w centrach dystrybucyjnych, część zdalnie w domach. Wszędzie z zachowaniem bezpiecznego odstępu, zapewniamy także płyny dezynfekujące. Chcemy utrzymać tak wiele miejsc pracy, jak to jest tylko możliwe, jak długo się da. Pracujemy nad różnymi scenariuszami, nie wiemy, jak sytuacja się rozwinie. Od świąt jesteśmy w stanie wytrzymać jeszcze trzy tygodnie, wówczas nie będziemy sięgać po żadne rządowe wsparcie. Wykorzystamy wszystkie środki, jakie mamy do dyspozycji, choćby na inwestycje, aby minimalizować negatywny wpływ tej sytuacji na biznes i pracowników. Oczywiście w obecnych realiach rozwijamy mocno sprzedaż online, ponieważ to jedyny sposób na dotarcie do klientów z ofertą. Z oczywistych względów rośnie ona doskonale, ale nawet z tak świetnymi wynikami jest w stanie pokryć tylko 40 proc. naszego rocznego budżetu. Dlatego luka między kosztami a generowaną sprzedażą nadal jest wysoka.

Jeśli przerwa potrwa dłużej, np. do końca maja, wówczas będziemy musieli przejść do innego scenariusza. Wtedy weźmiemy pod uwagę, jakie opcje są dostępne, np. w zakresie tego rządowego programu. Jeśli to pozwoli nam na utrzymanie miejsc pracy, to jest to opcja do rozważenia. To, co mogę powiedzieć już teraz, to na pewno będziemy potrzebować więcej elastyczności w zakresie działalności po jej wznowieniu, zarówno jeśli chodzi o współpracę z władzami, jak i partnerami społecznymi w firmie. Wszystko, aby uniknąć zwolnień, na obecny moment nie mamy takich planów. Oczywiście, po tym jak sklepy ruszą, będziemy naszą efektywność nadal analizować, niemniej na tym etapie takie ruchy nie są rozważane.

Sięgniecie wówczas po rządowe propozycje?

Nadal nie wiemy, jak będzie wyglądał ich ostateczny kształt. Jak wspominałam, przez dwumiesięczny okres przerwy poradzimy sobie sami, gdy będzie to więcej czasu, wówczas rozważymy także taki krok.

Skok e-handlu jest ogromny?

Podczas naszej ostatniej rozmowy wskazywałam, że sukcesem było osiągniecie udziału handlu internetowego w ogólnych obrotach w 2019 r. na poziomie 10 proc, dzisiaj to 100 proc. Jego wartość rośnie z dnia na dzień, ale to oczywiście dla nas ogromne wyzwanie. Podwoiliśmy możliwości naszych centrów dystrybucyjnych. Rozwijamy się nadal – jeśli chodzi o liczbę przesyłek to moce wzrosły z 10 tys. tygodniowo wcześniej do 25 tys. obecnie. Rozwijamy też mocno zakupy w systemie click & collect, czyli z odbiorem osobistym w sklepie. Oczywiście z zachowaniem pełnych procedur bezpieczeństwa zarówno dla pracowników, jak i dla klientów. Potrzeby są znacznie większe, niż jesteśmy w stanie zaproponować, ale sta … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowa normalność. Premier RP przedstawił harmonogram łagodzenia restrykcji
Następny artykułPremier Morawiecki przedstawił plan łagodzenia restrykcji. Pierwsze zmiany już 20 kwietnia