Wojna z “Zieloną granicą”, najnowszym filmem Agnieszki Holland, trwa bez ustanku. Po ataku na samą reżyserkę i osoby związane z produkcją, przyszedł czas nawet na tych, którzy tylko napisali dobrze o filmie, opublikowali pozytywną recenzję czy umieścili w post wspierający Holland.
Jedną z takich osób jest Tomasz Raczek, uznany dziennikarz filmowy i opiniotwórczy krytyk. Za ciepłe słowa o filmie Holland spadł na niego grad nienawistnych komentarzy. Raczek opowiada Wirtualnej Polsce, jak się czuje po tym ataku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: Czy masz poczucie, że na temat tego, co się dzieje na granicy, powinno się w Polsce mówić?
Tomasz Raczek, dziennikarz filmowy: Oczywiście, że tak. To klasyczny temat z gatunku “moralnego niepokoju”. Żaden czujący człowiek nie powinien sobie pozwolić na moralne chowanie głowy w piasek.
Czy kino jest dobrym językiem do mówienia o tym?
– Trudno o ważniejszy dziś temat dla kina niż ten poruszony w “Zielonej granicy”. To po prostu nowe kino moralnego niepokoju.
Jak odebrałeś najnowszy film Agnieszki Holland?
– Ucieszyłem się, bo “Zielona granica” to film artystycznie spełniony, przenoszący publicystykę na poziom sztuki. W dodatku sztuki uniwersalnej, humanistycznej, pozbawionej złości i agresji; pełnej wiary w siłę człowieczeństwa.
Czy uważasz, że ten film jest obiektywny?
– Ten film jest uczciwy. To się czuje.
Czy zdziwiła cię skala ataku na reżyserkę i inne osoby związane z filmem?
– Nie zdziwiła mnie, ale bardzo zmartwiła. To ponura zapowiedź jakości życia intelektualnego, które nas czeka w przypadku wygrania wyborów przez obecną władzę.
Czy spodziewałeś się, że i ciebie osobiście dotknie ten hejt?
– Spodziewałem się, ale liczyłem się raczej z głosami prawdziwych ludzi, a nie – w przeważającej części – botów. Złość, agresja, chamstwo, wulgarność, nieuctwo bliskie analfabetyzmowi myślowemu, którym przepełniony jest hejt rozpowszechniany przez opłacane przez politycznych zleceniodawców boty, budzi moje obrzydzenie.
Jak sobie z tym radzisz? Czy to coś, co spotkało cię wcześniej, czy obecna skala i formy ataków są czymś nowym?
– Obecna skala hejtu, z jakim się spotkałem, nie miała w mojej pracy nigdy wcześniej miejsca. Sprawia wrażenie jakbym włożył palec w miejsce, gdzie toczy się walka na śmierć i życie. Radzę sobie z nią najprościej – eliminuję bez wahania to obrzydlistwo z mojego życia i z moich mediów.
Co wojna wokół filmu mówi o dzisiejszej Polsce?
– Mówi to, że nie ma już w obecnej Polsce przestrzeni na dyskusję, na wolne wyrażanie sądów, na przekonywanie się. Istnieje tylko zasada: jesteś albo z nami, albo przeciwko nam. To jest jak pogrom dla humanistów, ludzi o niezależnych poglądach, w ogóle – ludzi myślących.
Czy ta sytuacja wzmocni autocenzurę w środowisku artystycznym?
– U ludzi słabych spowoduje panikę i autocenzurę, u silnych – chęć do działania i walki o swoje poglądy. Dlatego powinniśmy na wszelkie sposoby trenować swoją siłę. Bo słabi niestety w takich sytuacjach przegrywają.
Czego to powinno uczyć na przyszłość?
– Że konieczna jest w naszym kraju duża zmiana. Jakaś generalna cezura.
Gośćmi najnowszego odcinka “Clickbaitu” są Kamila Urzędowska (pięknie malowana Jagna z “Chłopów”) oraz Jan Kidawa-Błoński (reżyser sequela kultowej “Różyczki”). Na tapet wzięliśmy też: “Kosa”, “Horror Story”, “Imago”, “Freestyle”, “Święto ognia” i “Tyle co nic”, czyli najciekawsze filmy 48. festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS