– W 2018 r. Rzeszów płacił 250 zł za zutylizowanie tony odpadu w spalarni rzeszowskiej. Podobną kwotę mógł płacić w kolejnych latach, ale do przetargu włączyła się Warszawa, która zaproponowała 700 zł. Zysk spółki giełdowej się liczy, więc prezydent Rzeszowa musiał dać 721 zł za tonę zagospodarowanego odpadu – mówi Grzegorz Wielgosiński z Politechniki Łódzkiej i dodaje: 700 zł to wciąż mniej niż 1 tys. zł za tonę, a takie ceny pojawiły się ostatnio w przetargach warszawskich.
Mieszkańcy stolicy rocznie produkują blisko 800 tys. ton śmieci. Ich zagospodarowaniem zajmują się cztery firmy, które dyktują ceny. Jedną z nich jest spółka MPK z Ostrołęki, którą widzowie Uwagi! poznali pięć lat temu, kiedy mieszkańcy niektórych gmin płacili za odbiór śmieci po kilka złotych miesięcznie, spółka w ciągu kilku tygodni nawiozła tysiące ton odpadów komunalnych do małego Kotunia.
– Obsypali to piachem, żeby zmniejszyć skalę odoru i dla zamaskowania śmieci. Odpady przyjeżdżały tu z całej Polski. Leżą od pięciu lat i wsiąkają w ziemię – opowiada Dariusz, który wówczas w ramach protestu przez sto dni blokował dojazd do wysypiska.
“Gminy się ścigały, kto da mniej”
Jedyną firmą, przerabiającą warszawskie śmieci, która zgodziła się na pokazanie swojego zakładu, jest firma Byś. Pozostałe odmówiły tłumacząc się tajemnicą handlową, nieczynną instalacją lub jak w przypadku spółki z Ostrołęki przygotowywaniem filmu promocyjnego.
– Jako kraj popełniliśmy taktyczny błąd w latach 2010-11, kiedy zmieniliśmy ustawę o czystości i porządku w gminach, czyli dokument, o który oparliśmy całą rewolucję śmiecio … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS