– Nawet nie mówię o siatkówce. Mówię o waszym nastawieniu, o waszych nastrojach. Gramy z mistrzyniami olimpijskimi, prowadzimy 1:0 w setach, a to one się cieszą – tak trener Lavarini reagował pod koniec drugiego seta.
Pierwszą partię Polki zagrały koncertowo – przy wzorowo zorganizowanym ataku, przy bloku, w którym było 5:1 dla nas – wygrały z Amerykankami aż 25:17. Ale w drugim secie wytraciły cały impet. Dały się odrzucić od siatki, raz po raz wpadały w blok USA (0:6 w tym elemencie) i przede wszystkim zgasły mentalnie. Na szczęście jeszcze w secie przegranym aż 15:25 trener Lavarini zdołał swoje zawodniczki obudzić.
Polki wywołały niepokój w sercu największej legendy
Trzy następne sety to była świetna siatkówka i coś więcej niż siatkówka. Amerykanki wyszły na 2:1 w meczu, bo lepiej wytrzymały końcówkę trzeciego seta i wygrały 27:25, mimo że przegrywały 21:23. W następnym secie mistrzynie olimpijskie miały trzy meczbole, wtedy dogoniły naszą drużynę, choć przegrywały 17:22 i 22:24. Ale Polki nie dały się złamać, tym razem to one wygrały walkę na przewagi 30:28.
Pewna w ataku Magdalena Stysiak, świetna jokerka Martyna Czyrniańska, błyszcząca na środku Angnieszka Korneluk, ofiarna w obronie Maria Stenzel i dobrze dyrygująca zespołem rozgrywająca Katarzyna Wenerska grały tak, że w tie-breaku było już 7:3 dla nas. Zwłaszcza po akcji na 6:3 wydawało się, że Polki ten mecz wygrają. Wtedy Stysiak wybroniła piłkę, przeskakując przez bandy reklamowe i jeszcze zdążyła wrócić pod siatkę, żeby pomóc Wenerskiej zablokować amerykański atak. Po tym punkcie zobaczyliśmy wybuch radości Lavariniego. I zaniepokojonego Karcha Kiraly’ego. Miło było widzieć, jak Polki wywołują niepokój w sercu być może największej w historii legendy siatkówki (Kiraly był mistrzem świata i olimpijskim jako zawodnik w siatkówce w hali oraz mistrzem olimpijskim na plaży, a jako trener wygrał już i MŚ, i igrzyska). I choć koniec końców to jego zawodniczki lepiej wytrzymały drugą część tie-breaka i wygrały go 16:14, to my też mamy prawo być zadowoleni.
Mógł być wyjątkowy hat-trick
W bieżącym roku Polki wygrały osiem z 10 oficjalnych meczów i bardzo niewiele zabrakło, żeby na rozkładzie miały już mistrzynie Europy (pokonały Włoszki 3:1), mistrzynie świata (z Serbkami wygrały 3:0) i mistrzynie olimpijskie.
Jacek Laskowski komentując spotkanie z USA w TVP Sport podsumował, że to był mecz jak gorzka czekolada – dobra, smaczna, ale jednak gorzka. Dobrze zjeść i taką, w drodze do tego, co chcemy osiągnąć. Polki już grają bardzo dobrą siatkówkę i rosną mentalnie. A czasu do jesiennych mistrzostw Europy i kwalifikacji do igrzysk olimpijskich mają jeszcze całkiem sporo.
W czwartek kolejny mecz naszej kadry. Już o godzinie 5 czasu polskiego zmierzymy się z Niemkami, które prowadzi nasz dobry znajomy, Vital Heynen.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS