A A+ A++

Ów miły i układny ciemnowłosy młodzieniec pochodził z ubogiej rodziny szlacheckiej z powiatu bielsko-podlaskiego. Jego ojciec był właścicielem skromnego przysiółka Hryniewicze Wielkie. Członkowie 11-osobowej familii, mimo szlacheckiego pochodzenia, musieli sami ciężko pracować na roli, ledwo wiążąc koniec z końcem.

Edukację na średnim poziomie młody Ignacy odbył w Białymstoku, uczęszczając do bardzo dobrej techniczno-przyrodniczej Szkoły Realnej. Był świetnym uczniem, jednym z najlepszych w placówce. Widząc, w jakiej nędzy żyje, dyrekcja załatwiła mu kąt w miejscowym sierocińcu i przyznała niewysokie stypendium (…).

Gdy Hryniewiecki dorastał, władze carskie w odwecie za powstanie stopniowo likwidowały odrębność Królestwa Polskiego. Najpierw poobsadzano kluczowe stanowiska Rosjanami, potem w ogóle zaczęto likwidować odrębne organy władzy. (…) Królestwo Polskie formalnie nadal istniało, ale było już tylko wydmuszką.

Dorastając w takiej atmosferze, nietrudno było zapłonąć nienawiścią do władzy. I Hryniewiecki rzeczywiście jej szczerze nie znosił. Zadawał sobie jednak wiele pytań: dlaczego chłopi z taką niechęcią odnieśli się do szlacheckiej rebelii? Dlaczego chwytali rannych powstańców i brali za nich od Rosjan po 3 ruble? Jak pokonać obrzydły reżim, skoro przytłaczająca większość ludności pozostaje obojętna albo odnosi się wręcz wrogo do buntowników? (…)

Pod koniec szkoły średniej Ignacy zetknął się z nielegalną literaturą rosyjskich radykałów, tzw. narodników, głoszących potrzebę nie tylko obalenia caratu, lecz także przebudowy całego systemu społecznego. To było dokładnie to, czego szukał! Z miejsca poczuł, że odnalazł swoje przeznaczenie. Postanowił podjąć studia w ogarniętym konspiracyjną gorączką Petersburgu, na wydziale mechaniki tamtejszego Instytutu Technologicznego. Zdał maturę najlepiej w całej szkole i zaczął szukać pracy na folwarkach, by zarobić pieniądze na wyjazd.

Zgromadziwszy potrzebną kwotę, w 1875 r. wyruszył do carskiej stolicy. Egzaminy na uczelnię zdał tak błyskotliwie, że zwolniono go z obowiązku płacenia czesnego. Rodzina Hryniewieckich była zachwycona, pokładając w Ignasiu wielkie nadzieje (…).

Od początku pobytu szukał kontaktu z rewolucjonistami rosyjskimi. Na uczelni nie było to trudne i szybko go znalazł. Przybysz z Podlasia zorientował się, że jak polscy, tak i rosyjscy buntownicy obijają się o mur nie do pokonania – obojętność i wrogość ospałych chłopskich mas.

Rosjanie jednak, otrzymawszy właśnie boleśnie przykrą nauczkę podczas “wędrówki w lud”, nie składali broni. Dołączało do nich wielu młodych Polaków przybywających do Rosji na studia. Związawszy się z uczelnianymi konspiratorami, Hryniewiecki zaczął brać udział w agitowaniu robotników i studentów. W 1879 roku kijowscy narodnicy podjęli kolejną próbę podburzenia wsi. Wziął w niej udział również student spod Białej Podlaskiej. Zabiegi w celu utworzenia wiejskich grup bojowych zakończyły się jednak kolejnym niepowodzeniem.

Hryniewiecki dał się poznać podczas tej misji jako najbardziej cierpliwy i niezłomny agitator, w końcu jednak i on musiał się poddać. Zniechęcony do upartych wieśniaków student wrócił do Petersburga w niezbyt dobrym nastroju. Stracił mnóstwo czasu, zaangażował się całym sobą – i wszystko na marne. Widział jednak światełko w tunelu. Czy może raczej wielkie rozbłyskujące światło eksplozji.

W kołach konspiracyjnych gwałtownie zyskiwała bowiem na popularności idea terroru – uderzenia w samo serce władzy, zademonstrowania ogłupiałym masom, że opresyjnemu systemowi można zadawać mordercze ciosy.

Jesienią 1879 r. Hryniewiecki wstąpił do Woli Ludu (Narodnaja Wola), odłamu narodników, który zdecydował się na podjęcie wojny terrorystycznej z caratem. W konspiracji Polak nosił pseudonim Kociak. Nazywano go tak ze względu na łagodne, ciepłe usposobienie (…).

Na świecie robił od niedawna furorę nowy, wynaleziony przez Alfreda Nobla materiał wybuchowy zwany dynamitem. Piekielnie mocny, a jednocześnie odporny na wstrząsy i łatwy w transporcie wydawał się istnym darem z nieba dla terrorystów.

W podziemnym laboratorium Woli Ludu trwały intensywne prace nad konstrukcją bomb nowego typu. Kierował nimi genialny inżynier Nikołaj Kibalczyc, prowadzący prekursorskie badania z dziedziny technologii rakietowej (…).

Hryniewiecki zajmował się na razie głównie rekrutacją świeżego narybku do organizacji. Jej petersburska sekcja liczyła zaledwie kilkudziesięciu członków, pilnie poszukiwano więc nowych ochotników. Zostawszy pełnomocnikiem kierownictwa, Polak z zapałem przystąpił do zakładania kółek konspiracyjnych w dzielnicy Wyborskiej.

Agitował zarówno Rosjan, jak i Polaków. „Pomóżmy Rosjanom obalić despotyzm, a na jego gruzach i z pomocą naszych rosyjskich przyjaciół odbudujemy wolną Polskę” – przekonywał studentów przybyłych z Królestwa. Zapowiadał, że jeśli rodacy znów zerwą się do powstania, natychmiast do nich dołączy (…).
W podziemnym zakładzie typograficznym przy zaułku Troickim Ignacy pracował przy składaniu nielegalnych wydawnictw. Znalazł się w grupie założycieli nowego pisemka – „Gazety Robotniczej”. Zgodnie z podziemną modą zapuścił brodę.

Poświęcał organizacji już niemal każdą chwilę dnia; wychodził z domu około 10 rano, wracał o 23. (…) Zawalił ważne egzaminy i w czerwcu 1880 r. wyrzucono go z uczelni. Specjalnie się tym jednak nie martwił. Zdecydował już, że poświęci życie sprawie rewolucji, licząc się z możliwością śmierci w młodym wieku.

Czasy amatorskiego, nieudolnego terroryzmu przechodziły do historii; spiskowcy uczyli się na błędach i przygotowywali coraz bardziej profesjonalne, dopracowane w szczegółach plany zamachów. (…). Toczyli dramatyczny wyścig z czasem, chcąc za wszelką cenę dosięgnąć samodzierżcę, zanim policja wszystkich ich wyłapie i powywiesza na szubienicach (…).

W przygotowywaniu zasadzki zaczął brać udział również Hryniewiecki, prowadząc obserwacje carskich przejazdów. Żelabow poinformował Polaka – ku jego wielkiej radości – że weźmie bezpośredni udział w kolejnej próbie zabicia Niedźwiedzia (tak nazywano w kręgach zamachowców cara Aleksandra II – przyp. Red).

(…) Hryniewiecki był zamachowcem samobójcą, szedł na śmierć. Aleksander II „umrze, a wraz z nim umrzemy i my, jego wrogowie, jego zabójcy. […] Los skazał mnie na wczesną śmierć, nie będę więc świadkiem zwycięstw, nie przeżyję więc ani jednego dnia, ani jednej godziny w świetlany czas triumfu” – napisał w pożegnalnym liście, który trzymał w kieszeni (…).

Gdyby pogromca Aleksandra przeżył, bez wątpienia rozpierałaby go wielka duma z dokonanego czynu, z sukcesu, jakiego dotąd nie udało się osiągnąć żadnemu rewolucjoniście. Zabójstwo imperatora Wszechrosji 1 marca (13 marca według nowego porządku – przyp. red.) 1881 r. było jednym z najbardziej szokujących i spektakularnych aktów terroru w całym XIX stuleciu.

Ale jednocześnie czekałoby Kociaka ogromne rozczarowanie. Wbrew wszelkim nadziejom narodowolców rosyjski lud przyjął bowiem carobójstwo z zadziwiającą obojętnością. Nie porwał się do rewolucji, nawet nie wywołał zamieszek. Hukowi eksplozji przy kanale Jekatierińskim odpowiedziała po niezliczonych wioskach imperium głucha cisza przerywana tylko zwykłymi pieniami kogutów i leniwym muczeniem krów.

Materiał przygotowany przez były zespół TwojejHistorii.pl, który rozstał się z portalem z końcem lipca 2019 roku.

Źródło: Powyższy tekst stanowi fragment książki Marcina Szymaniaka, Polskie zamachy, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Marcin Szymaniak – Autor niezależny, stały współpracownik „Focusa Historia”; publikuje też w innych pismach historycznych. Wcześniej przez kilkanaście lat dziennikarz „Życia Warszawy” i „Rzeczpospolitej”, gdzie zajmował się m.in. „wojną z terroryzmem” i konfliktami w Iraku i Afganistanie. Nominowany do nagrody Grand Press w 2006 r. Autor książki “Fighterzy. Najlepsi polscy wojownicy”.

Spodobał Ci się artykuł? Zobacz również: Miłość, która doprowadziła do rozpadu imperium Romanowów

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPożegnanie Koordynatora oddziału Dziecięcego
Następny artykułTłum na placu Wolności, wystąpienie Trzaskowskiego zgłoszone jako briefing. Policja analizuje sprawę