A A+ A++
fot. cev.eu

ZAKSA kolejny rok z rzędu przystępowała do sezonu PlusLigi jako jeden z głównych faworytów zmagań. Mimo problemów m.in. z kontuzją Łukasza Kaczmarka klub nadal pokazywał, że nieprzypadkowo broni tytułu wywalczonego przed rokiem. Dobrą formę sportową kędzierzynianie potwierdzali również w Lidze Mistrzów, lecz ich marsz po medal powstrzymał Kuzbass Kemerowo.

ZAKSA przystępowała do nowego sezonu po nieco większej przebudowie kadrowej. Klub opuścił przede wszystkim Sam Deroo. Ponadto do GKS-u Katowice przeniósł się Rafał Szymura. Na dodatek kierunek włoski obrał Mateusz Bieniek, decydując się na grę w Cucine Lube Civitanovie. Klub jednak nie próżnował, zaczynając od ponownego ściągnięcia Krzysztofa Rejno i Kamila Semeniuka, którzy grali w Alurotnie Virtu Warcie Zawiercie na zasadzie wypożyczenia. Do klubu dołączył również David Smith i Simone Parodi, a w późniejszym czasie także Piotr Łukasik. Konkurencją dla Łukasza Kaczmarka miał być natomiast Árpád Baróti. Zmiana miała miejsce także na ławce trenerskiej – Andreę Gardiniego na stanowisku zastąpił Nikola Grbić.


Wszystkie transfery:

Przyszli: Krzysztof Rejno, Kamil Semeniuk, David Smith, Adam Smolarczyk, Sebastian Warda, Korneliusz Banach, Filip Grykiel, Simone Parodi, Árpád Baróti
Odeszli: Mateusz Bieniek, James Shaw, Tomasz Kalembka, Brandon Koopers, Mateusz Sacharewicz, Kamil Szymura, Rafał Szymura, Sam Deroo

Mimo mocnej przebudowy pierwszej szóstki ZAKSA wciąż utrzymywała poziom sportowy znany z poprzednich sezonów. W pięciu meczach sezonu kędzierzynianie stracili tylko dwa sety, mając m.in. zwycięstwo z Jastrzębskim Węglem w stosunku 3:0. Później przyszła wprawdzie porażka z VERVA Warszawa Orlen Paliwa, lecz po chwili mistrzowie Polski odbili to sobie pokonaniem PGE Skry Bełchatów 3:0.

Dobra passa trwała nadal, w czym nie przeszkadzała nawet kontuzja Łukasza Kaczmarka. Pod koniec listopada zawodnik przestał pojawiać się na meczach w składzie. Jak się okazało, powodem takiego obrotu sytuacji były powikłania po grypie. – Nie chcę dokładnie mówić o powikłaniach, nie czas i nie miejsce. Jedno jest pewne. Zdrowie jest najważniejsze. Trzeba słuchać własnego organizmu. Jeśli daje sygnał, że potrzebny jest odpoczynek, nie można bawić się w półśrodki. Kiedy trafiłem do szpitala, pierwsze diagnozy były bardzo kiepskie. W grę wchodził nawet definitywny koniec sezonu dla mnie. A skończyło się na tym, że najprawdopodobniej po świętach wrócę do treningów. To był najmniejszy wymiar kary – powiedział na łamach sport.tvp.pl sam zainteresowany. Jak się okazało, pech nie opuszczał zawodnika również w dalszej części zmagań, toteż pozycję atakującego głównie obsadzał Baróti.

Węgier na tyle dobrze wywiązywał się ze swojej roli, iż po 13 spotkaniach ZAKSA miała 12 zwycięstw na koncie. Świeżo po rozpoczęciu nowego roku drużyna awansowała także do półfinału Pucharu Polski, więc wszystko szło zgodnie z planem. Nikt nie spodziewał się zatem, że 18 stycznia zespół z Kędzierzyna-Koźle zaliczy wpadkę w Sosnowcu, przegrywając 3:1 z MKS-em Będzin. – Wiedzieliśmy o tym, że w tej hali niełatwo się gra. Nasi rywale przystąpili do tego starcia bez żadnej presji. Chcą zbierać punkty w każdym spotkaniu, ponieważ muszą bronić się przed spadkiem. Rozegrali perfekcyjny mecz, a my z kolei tak naprawdę nie mogliśmy w niego wejść. Nasz powrót w trzecim secie był dobry. Na koniec nasi przeciwnicy odnieśli zasłużone zwycięstwo, bo zaprezentowali się lepiej od nas – stwierdził po meczu Benjamin Toniutti.

W ciągu miesiąca ZAKSA musiała przełknąć jeszcze dwie gorzkie pigułki porażki, po tie-breaku ulegając Skrze oraz JW. Ostatnie spotkania fazy zasadniczej były już bardziej udane w wykonaniu podopiecznych Grbicia, gdyż stracili oni jedynie punkt w starciu z Treflem Gdańsk. Potknięcia innych drużyn pozwoliły ZAKSIE prowadzić w lidze. Jak się okazało, klub na pierwszym miejscu pozostał i choć nie ma przyznanego mistrzostwa, to w 24. kolejkach zdobył najwięcej punktów, gwarantując tym sobie udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów.

Jak już o LM mowa, to kędzierzynianie fenomenalnie poradzili sobie w fazie grupowej zmagań. Rywale w postaci Knack Roeselare, VfB Friedrichshafen oraz Vojvodiny Nowy Sad oczywiście są dziś co najmniej półkę niżej notowanymi zespołami od ZAKSY. Nadal jednak rezultat sześciu zwycięstw i zdobyciu kompletu punktów robi wrażenie. Nic zatem dziwnego, że ćwierćfinałowa batalia z Kuzbassem Kemerowo jawiła się jako realna szansa na półfinał. Pierwszy mecz poszedł po myśli polskiego klubu, który na wyjeździe pokonał ówczesnego mistrza Rosji 3:2. W teorii zatem Aleksander Śliwka i spółka mieli w rewanżu wszystkie atuty po swojej stronie. Kuzbass pokazał jednak swoją klasę, wygrywając 3:1, co dla podopiecznych Grbicia oznaczało pożegnanie z LM. – Zmarnowaliśmy wiele okazji. Być może i tak przegralibyśmy następne trzy partie, ale przynajmniej gralibyśmy złotego seta. Muszę szczerze pogratulować Rosjanom, ponieważ zaprezentowali się zdecydowanie lepiej niż w pierwszym spotkaniu. Niestety my nie potrafiliśmy pokazać tego poziomu, co zazwyczaj – przyznał sam szkoleniowiec.

Brak awansu do półfinału Ligi Mistrzów może być znakiem dla władz klubu w kontekście budowania kadry na nowy sezon. Już mówi się o ruchach, jakie są możliwie w ZAKSIE. Najgłośniej przewija się temat odejścia Łukasza Wiśniewskiego występującego w biało-czerwono-niebieskich barwach od 2012 roku. Do Kędzierzyna ma przenieść się Jakub Kochanowski, co na pewno należy uznać za duże wzmocnienie. Możliwe, iż na atak dołączy Fernando Hernández Ramos. Dobrą informacją dla kibiców klubu są ważne kontrakty Toniuttiego, Śliwki i Kaczmarka. Możliwe jednak, iż ponownie klub zdecyduje się na mocniejsze przebudowanie składu, o ile pozwoli na to sytuacja finansowa.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOśrodki Pomocy Społecznej pomagają w trakcie epidemii koronawirusa
Następny artykułWieczorne informacje z województwa. 65 osób w szpitalach!