29 marca 2020 roku zmarł Krzysztof Penderecki. W czwartą rocznicę przypominamy tekst, który ukazał się wtedy na łamach Obserwatora Lokalnego.
W holu Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Dębicy leży napis, który 29 kwietnia miał trafić na elewację budynku. Tego właśnie dnia szkole miało zostać nadane imię Krzysztofa Pendereckiego, a on sam miał być honorowym gościem tej uroczystości. Niestety, w niedzielę 29 marca kompozytor odszedł po długiej i ciężkiej chorobie. Miał 86 lat.
Pierwsze, powołując się na rodzinę zmarłego, poinformowało o tym Radio Kraków, a następnie wszystkie krajowe, jaki wiele światowych mediów.
– To strata, której nie da się opisać słowami. Pozostawił po sobie niezliczoną ilość kompozycji, które pozostaną na zawsze z nami. Profesor Krzysztof Penderecki był nie tylko wybitnym kompozytorem, ale również nietuzinkową osobowością – napisała na facebooku w dniu jego śmierci Ewa Trojan, dyrektor Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Dębicy.
Dziś nie ukrywa, że ciężko było jej się pogodzić z tą informacją. Nawet mimo tego, że wiedziała o chorobie profesora.
– Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba – przyznaje.
Zdawała sobie sprawę, że to będzie trudny czas nie tylko dla niej, ale całego grona pedagogicznego. Dlatego w poniedziałkowy poranek zwołała wideokonferencję, w której wzięli udział wszyscy podlegli jej nauczyciele. Nie chce zdradzać jej szczegółów, ale przyznaje, że padło podczas niej wiele wzruszających słów. M.in. z ust Lubow Pendereckiej, krewnej profesora, która uczy w naszej szkole.
Ewa Trojan poinformowała pedagogów m.in. o tym, że planowane na koniec kwietnia uroczystości muszą zostać przeniesione. I to nie tylko ze względu na pandemię koronowirusa, ale również z szacunku dla rodziny Pendereckich.
– Ja i tak nie wyobrażam sobie, co musi przeżywać pani Elżbieta Penderecka w momencie, kiedy nie może pochować pana profesora i musi czekać aż minie koronawirus – mówi.
Przyznaje jednocześnie, że kwietniowe uroczystości, nad którymi szkoła pracowała od września, dopięte już były na ostatni guzik. Mimo to przeniosła je na jesień. Wtedy właśnie już nie tylko Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia, ale cały Zespół Państwowych Szkół Muzycznych nosić będzie imię Krzysztof Pendereckiego, a podpis profesora stanie się logiem szkoły. Będzie to ukoronowaniem wieloletnich działań zarządzających szkołą, do których dołożył się również sam kompozytor.
– Pan profesor wspierał nasze dążenia do powołania zespołu szkół, pisał nawet w tej sprawie do ministerstwa – przekonuje Stanisław Świerk, były dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia.
By zostać patronem, zgodził się w kościele
Zresztą to, że Krzysztof Penderecki został patronem tej szkoły było zasługą właśnie Stanisława Świerka. On sam nie ukrywa, że od młodych lat interesował się życiem i twórczością kompozytora, więc oczywiste było, że tylko jego imię może nosić placówka, którą zarządza.
– Tutaj się urodził, spędził swoje dzieciństwo i wczesną młodość. Jego dom rodzinny stoi zaledwie kilkadziesiąt metrów od szkoły. Tu mieszkali jego dziadkowie, rodzice, rodzeństwo. Tu urodził się syn Łukasz. To tu uczęszczał do szkoły, rozpoczynał muzyczną edukację. W końcu to tu również powstawały jego pierwsze kompozycje. Tu są jego korzenie. Stąd wyruszył, by odcisnąć swój ślad na kartach historii muzyki – argumentował Stanisław Świerk.
Samemu zainteresowanemu nadanie jego imienia zaproponował po jednym z koncertów w kościele św. Ducha w Dębicy.
– Podszedłem do niego w zakrystii, a to nawet nie była zakrystia, tylko z boku takie pomieszczenie, i pytam się go: panie profesorze czy nie chciał by pan zostać patronem? – Ale ja jeszcze żyję. – Ale pan jest taki sławny, że po prostu mamy takie życzenie, żeby pan był jednak tym patronem. Chwilę się zastanowił no i mówi: – A to dobrze – wspomina Stanisław Świerk.
Reakcja profesora dziwić nie powinna, biorąc pod uwagę, że rzadko na patrona wybiera się osobę żyjącą. Ale w tym przypadku, gdy chodziło o tak wybitnego artystę, nikt nie protestował i w 2003 roku PSM otrzymała imię Krzysztofa Pendereckiego.
Profesor nie tylko wziął udział w jego nadaniu, ale i później chętnie odwiedzał szkołę. Przyjeżdżał tutaj m.in. na obchody jubileuszu, jak i na spektakl Krzyś w poszukiwaniu zaginionej melodii, wystawiony przez Jadwigę Kanię, Renatę Żabicką i uczniów szkoły. Chętnie gościł ich też u siebie. W domu w Krakowie, w dworze w Lusławicach i Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego. Stanisław Świerk twierdzi, że profesor, mimo swojej międzynarodowej sławy, pozostawał bardzo skromnym człowiekiem.
– Nie ma w sobie nic z próżności. Jest wielkim artystą, podróżuje po całym świecie,pracuje z najwybitniejszymi osobowościami muzycznymi naszych czasów, a mimo to, nie ma nic z gwiazdora. I to moim zdaniem świadczy o jego wielkości – przekonywał jeszcze za życia Krzysztofa Pendereckiego.
Msza żałobna też w Dębicy
Kompozytor, jak informuje Polska Agencja Prasowa, zostanie pochowany w Panteonie Narodowym w kościele śś. Piotra i Pawła w Krakowie.
Nie wiadomo jednak, kiedy odbędzie się pogrzeb. Jak przekazał PAP przewodniczący Rady Fundacji Panteon Narodowy prof. Franciszek Ziejka planowany jest już po ustąpieniu przeszkód związanych z koronawirusem. Wcześniej ma zostać odprawiona msza w intencji zmarłego kompozytora, w której wezmą udział wyłącznie najbliżsi.
W tym samym czasie, jak zapewnia burmistrz Mariusz Szewczyk, msza święta w jego intencji odprawiona zostanie również w kościele św. Jadwigi w Dębicy. Będzie transmitowana w internecie.
– Jestem w kontakcie z przedstawicielem rodziny Pendereckich, a także z ks. Ryszardem Piaseckim. Jak tylko będzie znana data krakowskiej mszy, z księdzem prałatem ustalimy termin naszej – tłumaczy.
Burmistrz zastanawia się również nad innym uhonorowaniem Krzysztofa Pendereckiego. Nie wiadomo jeszcze jednak, czy będzie to pomnik, czy może inna forma upamiętnienia. Ewa Trojan do pomnika nie jest przekonana. Jej zdaniem lepszym pomysłem byłaby np. ławeczka multimedialna z postacią kompozytora ustawiona niedaleko szkoły.
– Powiedzmy sobie szczerze. Nasza szkoła pełna dzieci, które były mu szczególnie bliskie, jest najlepszym pomnikiem Krzysztofa Pendereckiego – zauważa.
Pierwszy koncert zagrał w Sokole
Krzysztof Penderecki urodził się w Dębicy 23 listopada 1933 roku. Zaczynał od gry na skrzypcach pod okiem doświadczonego muzyka Tadeusza Darłaka. Pierwszy koncert na tym instrumencie zagrał w 1947 roku w budynku Sokoła. Już wtedy został zapowiedziany jako młody talent.
Zanim w 1950 roku ukończył dębickie gimnazjum, muzykował w założonym przez siebie, amatorskim zespole muzycznym, z którym występował m.in. na zabawach i weselach. Po zdaniu matury wyjechał do Krakowa, który od tej pory stał się jego domem.
Do Dębicy wrócił w grudniu 1965 roku z przyszłą żoną Elżbietą. Tutaj wzięli ślub i zamieszkali w niewielkim mieszkanku. Tu urodził się ich syn Łukasz. Tu w końcu powstała część Pasji według św. Łukasza, uznawanej za jedno z najważniejszych dzieł polskiej muzyki XX wieku. I to wszystko w niecały rok, bo już w 1966 roku rodzina Pendereckich wyjechała z Dębicy.
Pierwszy koncert w kościele Ducha Świętego Krzysztof Penderecki dał w 2000 roku. Grał tam również w 2003, w roku, kiedy jego imię otrzymała Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia, a następnie w 2008 roku. Później coraz częściej przyjeżdżał do naszego miasta. Zazwyczaj w związku z projektami realizowanymi przez szkołę muzyczną, ale też np. w 2009 roku na otwarcie wystawy pt. Śladami rodzin Bergerów, Kantorów i Pendereckich w Muzeum Regionalnym.
Przeczytaj również: Alicja Wojnarowska z Grand Prix i wyróżnieniem
Autor: Tomasz Ratuszniak
/ Debica24.eu
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS