A A+ A++

Trzy lata temu średnia cena za metr kwadratowy mieszkania na rynku wtórnym w Opolu wynosiła 4,2 tys. zł, rok później powyżej 5 tys. zł i dalej szła w górę do tego stopnia, że metr kwadratowy w bloku z wielkiej płyty na osiedlu Armii Krajowej kosztował blisko 6 tys. zł.

Opole ewenementem w skali kraju

– W Opolu mamy do czynienia z absurdem, który jest ewenementem w skali kraju, szkodliwym dla rynku i samych klientów, których tak wysokie ceny odstraszają, tym bardziej że rynek pierwotny jest tańszy od rynku wtórnego – mówił Andrzej Jakiel, prezes Opolskiego Stowarzyszenia Rynku Nieruchomości.

– Trzeba wziąć pod uwagę, że stare mieszkania zazwyczaj wymagają remontu. Oczywiście zdarza się, że ktoś ma wypieszczone mieszkanie, wtedy cena powyżej 5 tys. zł za metr może być uzasadniona, albo jest to mieszkanie we wspaniałej lokalizacji, jak np. Pasieka, gdzie ceny zawsze były najwyższe w Opolu. Natomiast w pozostałych dzielnicach miasta, zwłaszcza tych, gdzie mamy wielką płytę, ceny powyżej 5 tys. zł są absolutnym nonsensem – tłumaczył.

Wyższe ceny sprawiły, że na rynku mieszkań wtórnych od dłuższego czasu zapanował zastój, który w ostatnich tygodniach dodatkowo spotęgowała pandemia koronawirusa – ludzie bali się spotykać, wpuszczać obcych do swoich mieszkań (zwłaszcza osoby starsze). Teraz analitycy rynku nieruchomości zaczęli obserwować spadek cen na rynku wtórnym, które określają jako “racjonalizację stawek”.

– Co jest nowe, to jest nowe. Jest różnica wydać 300 tysięcy złotych na nowe mieszkanie i tyle samo na stare. Wygląda na to, że właściciele mieszkań zauważyli, że tak wysokie ceny nie są niczym logicznym uzasadnione lub po prostu potrzebują gotówki. Oczywiście, ścisłe centrum, Pasieka, zawsze były na topie i ceny będą wyższe, natomiast blokowiska na osiedlu AK, Dambonia, Chabry to są dość mocno wyeksploatowane obiekty budowlane i tam ceny zaczęły spadać – zauważa Andrzej Jakiel.

Ceny na rynku pierwotnym bez zmian

Ceny mieszkań zależą od lokalizacji, położenia w budynku, dzielnicy. I tak metr kwadratowy w bloku na Zaodrzu kosztuje ok. 4,6 tys. zł, na Metalchemie 4,7 tys. zł, tyle samo w bloku na osiedlu AK. Z kolei ceny na rynku pierwotnym wynoszą średnio 6300 zł za m kw. Ostateczna cena zależy od lokalizacji, technologii, w której buduje deweloper.

– Ceny na rynku pierwotnym powinny utrzymać się na podobnym poziomie. Trzeba wziąć pod uwagę, że materiały budowlane sukcesywnie drożeją, do pewnego momentu deweloper może kupować droższe materiały i nie podwyższać cen, zarabiać mniej, ale przecież nie będzie dokładać do interesu – zauważa Andrzej Jakiel.

Kupno mieszkań mogą spowolnić także wymagania odnośnie kredytów hipotecznych. Część banków już znacznie podwyższyła udział własny. Do tej pory wynosił on 10-20 proc. wartości nieruchomości, co przy mieszkaniu za 300 tys. oznaczało maks. 60 tys. zł wkładu.

– Teraz banki określają wkład własny nawet na 30-40 proc. wartości nieruchomości. Kupując mieszkanie, najpierw trzeba będzie wziąć kredyt gotówkowy na wkład własny, żeby następnie dostać hipoteczny. Wiele osób zrezygnuje z zakupu mieszkania, będzie wolało je wynajmować – stwierdza Andrzej Jakiel.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzychody Polenergii ostro w dół, ale zyski w górę
Następny artykułLublin. Kierownik pociągu odmówił pomocy kobiecie na wózku. “Ja się nie tykam, jest epidemia”