Kibicom trudno się dziwić. Tydzień temu drużyna Enkeleida Dobiego przegrała zawstydzająco (chociaż czy piłkarze i trener się wstydzą, nie wiem) z Zagłębiem Sosnowiec, a teraz na swoim stadionie straciła dwa punkty w meczu z Puszczą Niepołomice. Mogła stracić trzy, ale znów uratował ją w doliczonym czasie bramkarz. Ten punkt to więc sukces, bo gra znów była fatalna. Bezładna kopanina w ślamazarnym tempie. Ból dla kibicowskich oczu. Złość i bezradność. Wstyd.
Trener po meczu mówił, że wszyscy oczekują supergry, a przecież to proces. Nie odpowiadam za wszystkich, ale myślę, że większość oczekuje po prostu gry przyzwoitej, niezłej, dobrej, chociaż od święta bardzo dobrej. Każdy chętnie czasem obejrzałby jakąś fajną zespołową akcję, celny strzał z daleka, pomysłowy rzut rożny, wygrany pojedynek jeden na jeden, udany odbiór i przejście do szybkiej kontry. To nie są wygórowane oczekiwania. Nie powinny być dla drużyny, która trenuje ze sobą od wielu miesięcy, którą działacze wysłali zimą na zagraniczne zgrupowanie, którą tworzą gracze z ekstraklasową przeszłością, do tego dobrze opłacani. Nie powinny być dla trenera, który dostał piłkarzy, jakich chciał. A tu nic nie działa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS